Cóż grzesznego jest w miłości?
Gdy siostra Consuelo, młoda ambitna przeorysza, puka do drzwi starej rezydencji, nie wie, że spotka tam diabła. Jest nim don Augusto - przystojny utracjusz, Casanova z hiszpańskiej prowincji. W upalnym słońcu Katalonii namiętność bierze górę nad rozsądkiem, a nad okolicą rozpętuje się burza, jakiej nie widziano od lat.
"Niewinność zagubiona w deszczu" to wariacja na temat melodramatu - ckliwych schadzek, gorących nocy, ukrytych pragnień. Lekka lektura od mistrza słowa, który uwielbia puszczać oko do czytelnika.
Powieść wydana wcześniej pod tytułem "Rok potopu".
Wiele osób przyzwyczaiło się do Mendozy, jako pisarza dowcipnego, sypiącego żartem, lubującego się w absurdzie. Teraz mamy okazję poznać go od zupełnie innej strony. Przynajmniej ja tak to postrzegam.
Najnowsza książka, wcale nie taka nowa wprawdzie, ale dopiero co wydana w Polsce, odbiega od schematu. Oto Mendoza nie atakuje nas dowcipem a przedstawia zakonnicę, która jest o korczek od porzucenia swojego wyboru nadającego kształt jej egzystencji. Z dobrych pobudek spotyka człowieka, który odmieni na zawsze jej życie. Po treść zapraszam do książki. Natomiast ja chciałabym podzielić się moimi refleksjami z lektury.
Książka wywarła na mnie duże wrażenie, może w połączeniu z faktem, że dziś w kościele był Misjonarz i opowiadał o swojej pracy, którą to przemowę przeżywałam pół dnia. Zawsze darzyłam dużym szacunkiem zakonników i zakonnice. Tymczasem tu Mendoza pokazuje duchowy upadek jednej z nich, różne refleksje mi towarzyszyły. Ogólnie bardzo przeżywałam tą książkę, aby dojść do wniosku, że to wszystko jest bardzo ludzkie.
Nasuwa mi się pytanie, czy słusznym jest stwierdzenie, że kobieta spotyka diabła? Czy to, że zaczyna kochać i pożądać jest złe. Gdyby go spotkała przed złożeniem ślubów, byłoby to piękne i romantyczne. Gdyby była mężatką to byłby to tragiczny romantyzm. Skoro, zaś jest zakonnicą jest to niewątpliwie dzieło szatana. Nie chcę wdawać się w dywagacje z pogranicza teologii bo nie mam do tego kwalifikacji. Dodatkowo nie wyrobiłam sobie jeszcze zdania. Wciąż przeżywam, myślę i rozważam.
Niezbyt często trafiam na książki, które tak zaprzątają mi umysł, jeśli ktoś ma ochotę na trudniejszą, bardziej absorbującą myśli lekturę polecam. Dodam tylko, że książkę czyta się trudno, gdyż autor nie zastosował myślników w dialogach. Cały tekst jest napisany ciurkiem, co utrudnia czytanie i wymaga ogromnej uwagi.
Mimo to uważam, że warto. Książka jest cieniutka a jednak zapada w myśli…
Widzę, że ta książka wywołała u ciebie całą burzę emocji. Ja również mam na oku te pozycję i chce się przekonać, czy też będę poruszona, tylko denerwuje mnie fakt brak myślników w dialogach, przez co może być odrobinę trudniej w poprawnym interpretowaniu tekstów.
OdpowiedzUsuńJeśli sama miałabym się wypowiedzieć,to przychyliłabym się do tego,że spotkanie przez zakonnicę mężczyzny, który zaburza jej życie,to raczej tragizm podobny romantykom. W końcu dla takiej kobiety rozpoczyna się niezwykła duchowa walka.
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam,ale mam ją w najbliższych planach. Po jej lekturze chętnie podyskutuję;)
O tak, czytanie bez myślników jest nieprzyjemne...
OdpowiedzUsuńScatnach zapraszm do dyskusji po przeczytaniu :)
Malarska seria to mój mały konik, więc dobrze rozumiem Twoje chęci :) Przeczytałam "Claude i Camille", aczkolwiek zachęcam do zerknięcia do biblioteki, u mnie np. jest ta cała seria. :)
OdpowiedzUsuńCo do Mendozy... Zabieram się za lekturę Jego książek ho, ho i jeszcze dalej, ale ta kusi mnie szczególnie. Lubię takie kontrowersyjne opowieści. Pozdrawiam
Twoja opinia sprawiła, że nie wiem czy to książka dla mnie. Wcześniej nie zastanawiałam się nad jej przeczytaniem, więc chyba jeszcze poczekam. Czy inne jego książki są łatwiejsze w odbiorze?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Oj tak, czytanie pisanego ciurkiem tekstu do łatwych nie należało, ale... tylko z początku. Potem dało się przyzwyczaić ;-) Przynajmniej, ja tak miałam...
OdpowiedzUsuńMendoza w większości pisze ksiażki bardzo zabawne. Jako próbkę polecam "Brak wiadomości od Gurba" tu się można ze śmiechu popłakać.
OdpowiedzUsuńTa jest zupełnie inna.
Jak czytam te wszystkie pochlebne recenzje "Niewinności...", to zastanawiam się czy na pewno czytałam tę samą książkę ;). Bo mnie ona w ogóle nie przypadła do gustu ;).
OdpowiedzUsuńNiee dla mnie.
OdpowiedzUsuńBo to jednak kwestia gustu. Mi zapadła w myśli, niekoniecznie może na kogoś podziałać tak samo...
OdpowiedzUsuń