Życie w wiktoriańskiej Anglii nie jest łatwe dla marzącej o ekscytujących przygodach panny z dobrego domu. Gdyby ktoś dowiedział się, że pod pseudonimem wydała awanturniczą powieść, wywiązałby się prawdziwy skandal. Priscilla Hamilton dobrze ukrywa swoje fantazje i pragnienia. Otoczenie uważa ją za oddaną, kochającą córkę, dla której najważniejszy jest jej owdowiały ojciec.
Niepokorna cząstka natury Priscilli nie pozwala jednak o sobie zapomnieć. Kiedy na progu domu dziewczyna znajduje rannego mężczyznę, postanawia mu pomóc. Przybysz nie wie, kim jest, skąd pochodzi i po co przyjechał do Anglii. Nie wie także, czemu ktoś usiłuje go zabić. Pozbawiony przeszłości nieznajomy intryguje Priscillę coraz bardziej. W poszukiwaniu prawdy wkracza ona w sam środek niebezpiecznej intrygi i odkrywa szokujące fakty z przeszłości...
Ciężko sobie wyobrazić Roman w epoce wiktoriańskiej. Romans przygodowy, jeszcze trudniej. W końcu epoka wiktoriańska jest purytańska, dewocyjna, skromna, aż do bólu. Więc jak w takich czasach umieścić historię burzliwej, pełnej przygód miłości? Wydaje się niemożliwe? A jednak!
Okładka jest cukierkowa. Sugeruje opowieść o jakiejś słodkiej idiotce, bo w dzisiejszych czasach tak słodki róż, na dorosłej kobiecie budzi jedno skojarzenie. Byłam w błędzie jak się okazuje. Panna Hamilton, nie jest głupia. Wręcz przeciwnie jest córką geniusza, który stąpa raczej w świecie swoich pomysłów, na ziemi bawiąc rzadko. Ona zaś pisze książki, żeby pomóc w utrzymaniu rodziny. Panna Hamilton pisze książki przygodowe pod pseudonimem, bo pannie z dobrego domu nie wypada zajmować się literaturą.
Pewnego późnego wieczoru znajduje ona na progu własnego domu, niespodziewanego gościa. Nagi mężczyzna, atrakcyjny fizycznie, niesie z sobą niebezpieczeństwo. Swoją obecnością zburzy spokój rodziny Hamiltonów.
Co myślę o tej książce? Idealna na odprężający wieczór po ciężkim dniu pracy. Mama była zachwycona, ja przeczytałam, bez znudzenia, wiec nie jest źle. Wprawdzie element zaskoczenie jeśli chodzi o losy głównych bohaterów nie istnieje, ale w treści jest kilka zagadek, którymi można się podręczyć i pozgadywać. Nie jest to ambitna lektura. Ot lekkie czytadeł ko. Mi się czytało bardzo dobrze w gruncie rzeczy dlatego polecam.
Za książkę dziękuje serdecznie Wydawnictwu Harlequin
Okładka jest rzeczywiście okropna i może skutecznie zniechęcić czytelnika. Zresztą opis na niej zamieszczony również nie wywołuje u mnie pozytywnych uczuć. A jako że na takie czytadła nie mam żadnej chęci, odpuszczę sobie jej lekturę.
OdpowiedzUsuńA mnie okładka jakoś nie zniechęca - typowa dla romansów, a nawet można powiedzieć, że jak na ten gatunek to wyjątkowo subtelna;))
OdpowiedzUsuńJeśli przyjdzie mnie ochota na takie lekkie czytadło, to z pewnością się za nią rozejrzę;)
Scathach, no właśnie, zapowiada tanią miłosną historyjkę, nic więcej. Dlatego też mnie zniechęca ;)
OdpowiedzUsuń