Luksusowy jacht rozbija się przy wejściu do portu w Reykjawiku. Na jego pokładzie nie ma nikogo. Jacht jest własnością Banku Islandzkiego, odkąd poprzedni właściciel popadł w długi. Co stało się z trzema członkami załogi i czteroosobową rodziną, która weszła na pokład w Lizbonie? Turyści, którzy zaginęli wykupili, przed podróżą, bardzo wysoką polisę na życie. Firma ubezpieczeniowa chce mieć pewność, że nie doszło do oszustwa. Do akcji wkracza Tora. Musi ustalić, co wydarzyło się na jachcie pomiędzy Lizboną a Reykjawikiem.To nie horror. Lub może raczej horror innego rodzaju. Jeśli znalazłeś się na pokładzie jachtu na środku oceanu i nie wiesz, komu możesz zaufać, to horror o którym mówimy
Po książkowym kacu spowodowanym
lekturą książki „
Moja Siostra mieszka na kominku”(polecam lekturę) miałam
problem z wyborem lektury, rzuciłam chyba czterema książkami, obiektywnie –
świetnie się zapowiadały- ale ja wpadłam w taki typowo-babski humor „nie wiem
czego chcę, wkurza mnie to, nie podchodź mi pod nogi, bo zaraz się okaże, ze to
przez ciebie!! Grrr trzymajcie się ode mnie z daleka, nie mam co czytać”. Swoje lata mam, ale wiem, że żaden PMS nie
wytrąca mnie z równowagi i tak nie działa mi na nerwy jak kac książkowy i
problem z wyborem lektury. Jest zaledwie kilka osób na całym globie, które
irytują mnie – a i to li i jedynie porównywalnie – tak bardzo.
Yrsa zawiodła mnie tylko raz, jej
najnowsza książka zbiera różne recenzje, od pełnych zachwytów, przez
sceptyczne, aż po te z brakiem entuzjazmu. To wyciszyło mój entuzjazm, ale z
drugiej strony ja jestem bardzo strachliwa. Naprawdę! Nie czytam thrillerów,
horrorów bo się boję spać i nie są to czcze słowa, ja naprawdę nie mogę usnąć!
Unikam więc. Ale Yrsę pokochałam dwa lata temu, w okolicach mojej obrony
przeczytałam, połknęłam kryminał „Spójrz na mnie”. Do dziś pamiętam ten dzień, gdy zamiast
stresować się obroną, wylegiwałam się na słońcu i wraz z Thorą próbowałam
rozwiązać zagadkę. „Pamiętam cię” również wzbudziło we mnie masę emocji,
dreszczyku. Wydaje mi się, że Yrsa jest moją ulubioną, współczesną autorką
kryminałów. Piszę o tym wszystkim, aby
dać Wam pogląd na moją(nieco skopaną) psychikę, jestem strachliwa, toteż mój
próg wytrzymałości jest niższy, to czego ja się przestraszę zapewnie nie wywrze
wrażenia na miłośnikach literatury z dreszczykiem. Musiałam tę książkę skończyć przed zmrokiem,
bo po zachodzie słońca musiałabym ją czytać z psem i kotem. Fragmentami, czułam autentyczny strach, a
każdy hałas przyprawiał mnie o stan przedzawałowy. A książka, jako całość… nie rozczarowała
mnie.
Do portu przypływa luksusowy
jacht, przypływa, a raczej taranuje nadbrzeże, po wejściu na statek okazuje
się, że nie ma na nim żywej duszy.
Statek jest pusty. Jak to możliwe? Skoro z portu w Lizbonie wypłynął Jach z
małżeństwem z bliźniaczkami oraz z załogą. Tak mała liczba pasażerów jest
spowodowana tym, iż jacht został zajęty przez bank na poczet długów. Krążą
plotki, że nad jachtem ciąży klątwa, coś dziwnego wyczuwa się również w
atmosferze. Thora – znana z poprzednik kryminałów autorki – prawnik zostaje
pełnomocnikiem rodziców mężczyzny, który z ramienia komisji likwidacyjnej,
znalazł się na pokładzie bo ma uprawnienia – odbył kiedyś kurs żeglarski- a
jeden z członków załogi miał wypadek. Przypadek… płynął z żoną i dwiema
córkami, najmłodsza córka została z dziadkami. Rodzice Egira wynajmują Thorę,
która jak zwykle całym sercem angażuje się w śledztwo mające na celu
wyjaśnienie tego co stało się na pokładzie. Czy pasażerowie dryfują gdzieś po
lodowatych wodach? Ta nadzieja ulatuje, gdy odnalezione zostają zwłoki jednego
z pasażerów, one rozwiewają złudzenia. Jaka tragedia rozegrała się na
luksusowym, zachwycającym jachcie? Kto mógł dokonać takiej eksterminacji, w
jakim celu?
Jak dla mnie już sam wybór
miejsca na główną akcję jest rewelacyjny. Jacht na pełnym morzu, to zagranie w
stylu Christie, mamy ograniczoną liczbę potencjalnych sprawców, dodatkowo
dochodzi permanentne poczucie zagrożenia, dziwna atmosfera, poczucie
przebywania w pułapce z której de facto nie ma ucieczki, kontakt ze światem
jest ograniczony a i to odchodzi w przeszłość. Dodatkowe Yrsa pisze w specyficzny sposób na
pograniczu realizmu i świata paranormalnego. Ten schemat powtarza się i tutaj,
ale jest to napisane w tak dobry sposób, że nawet osoby tak przyziemne jak ja
nie odczuwają z tego powodu dyskomfortu.
Co mi przeszkadzało, co
przeszkadza mi w kryminałach skandynawskich to imiona, których nie mogę wypowiedzieć
nawet w głowie, więc ciężko mi połapać się who is who. Wiem, że nic się z tym
nie da zrobić, ale niesamowite zbitki liter sprawiają, że nawet nie próbuję
odczytać imienia, bohaterów kojarzę wizualnie po zlepkach znaków oznaczających
ich personalia. Mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśl ; ]
Reasumując spędziłam przy tej
książce naprawdę dobre godziny, dała mi to czego oczekiwałam, emocje,
dreszczyk, napięcie i zakończenie, które jest nieco zamotane, ale ostatnie
strony dają po twarzy – metaforycznie. Mocne.
Szczerze polecam, dobra książka!
Jasne, na raz – jak większość kryminałów, ale nie powinniście doznać zawodu.
A tak czytałam dziś, kontuzjowana(tak wciąż wybieram się na pielgrzymkę!)
Dobrze się czytało :)
Yrsę i ja uwielbiam, ma świetne pomysły i dobrze pisze. Co do tych imion to fakt, trudno je pomyśleć, a co dopiero wypowiedzieć :P
OdpowiedzUsuńMnie też książka bardzo się podobała. Kuruj się. Trzymam kciuki, zeby udało ci się wziąć udział w pielgrzymce.
OdpowiedzUsuńPodziwiam cię, że mimo kontuzji nogi wybierasz się na pielgrzymkę. Brawo!
OdpowiedzUsuńCo do ,,Statku śmierci'' czytałam, ale napiszę ci szczerze, że niezbyt przypadła mi do gustu, gdyż jak dla mnie było zbyt monotonnie i akcja też czasami toczyła się rozwlekle. Liczyłam po prostu na więcej adrenaliny i emocji.
Kiedyś tam przeczytam, w ogóle chciałabym całą Yrsę przeczytać, ale nie wiem czy dam radę, bo jeżeli cykl o Thorze jest taki straszny to ja wprawdzie lubię horrory, ale wszystko ma swoje granice.
OdpowiedzUsuńE tam straszny, dobrze napisany, trzymający w napięciu, ale ja nie odbieram go jako straszny. podejrzewam, że każdy inaczej odbierze te książki. Ale ja w ogole z tych mało strachliwych.
UsuńMam w planach :)
OdpowiedzUsuń