Przeglądałam
sobie asortyment księgarni Gandalf i okazało się, że prócz świetnych powieści w
oczy rzuciła mi się książka z serii, którą zaczęłam zbierać. Nowość na rynku
wydawniczym czyli Dreamland. Opiatowa epidemia w USA[kliknij tuuuutaj], lubię tego rodzaju
reportaże. Tak naprawdę kocham wszystkie książki, które pokazują mi świat,
którego nie znam, uchylają mi drzwi do wiedzy, poszerzają horyzonty. Nie mam
znajomych narkomanów, a przynajmniej o tym nie wiem, a sama uważam nawet z
tabletkami przeciwbólowymi. Raz w życiu dostałam morfinę, ale byłam w takim
stanie, że okazało się że mój ból w żaden sposób nie zmniejszył się po podaniu
tego narkotyku, dlatego cały szum mnie dziwi. Później idąc na druga
pielgrzymkę, gdy wiedziałam jak może być ciężko miałam zamiar poprosić lekarkę
o pięć dawek(pielgrzymka trwa dziewięć dni), ale w końcu poszłam tylko ze
słoiczkiem ketonalu(tego słabszego). Byłam więc ciekawa o co chodzi z tą
epidemią uzależnienia od opiatów.
W 2008 roku w USA liczba zgonów w wyniku przedawkowania opiatów przewyższała liczbę ofiar wypadków samochodowych. Osób uzależnionych od leków z roku na rok jest coraz więcej, a rynek farmaceutyczny rośnie w siłę. Jak to możliwe, że legalnie dopuszczona do sprzedaży tabletka przeciwbólowa może doprowadzić do epidemii uzależnień?
Sam Quinones fascynująco rekonstruuje dzieje tej opiatowej katastrofy. Z jednej strony rzetelnie przedstawia kolejne etapy wprowadzania niebezpiecznych leków do regularnej sprzedaży i pokazuje przeraźliwie krótką drogę od ukojenia bólu do nałogu, z drugiej zaś wprowadza nas w świat meksykańskich sprzedawców „czarnej smoły”, którzy korzystając z plagi uzależnień od opiatów, zajęli się sprzedażą heroiny, dostarczając ją pod drzwi narkomanów niczym dostawcy pizzy.
Szefowie koncernów farmaceutycznych, dilerzy, policjanci, narkomani, rodzice tych, którzy przegrali z nałogiem. Bohaterów Dreamland jest wielu i to ich historie składają się na wstrząsająca opowieść o problemie, wobec którego Ameryka okazuje się bezradna.
Książka nagrodzona Amerykańską Nagrodą Krytyków Literackich.
Autor
niesamowicie kompleksowo podchodzi do tematu. Układa całą historię z drobnych
kafelków, które po złożeniu tworzą porywającą i ciekawą książkę i są same w
sobie ciekawe. Czy to czytamy o małym miasteczku, tytułowym dreamlandzie, w którym życie toczy się
wokół basenu, ludzie żyją tak jak Polacy do lat dziewięćdziesiątych, kwitnie
mała lokalna wspólnota, dzieci biegają z kluczem na szyi, może nie ocieka to
wszystko luksusem, ale jest sielskim pejzażem, a gdy widzimy co później dzieje
się z takimi miejscami. Upadają wielkie przedsiębiorstwa, ludzie tracą pracę,
kolejne centrum handlowe jest pożądane przez włodarzy bo oznacza wpływy z
podatków(nieważne, że miejscowi nie mają za co kupować w tym centrum). Tubylcom
pozostaje znaleźć inny zarobek, właśnie tak rodzą się sklepowi złodzieje, tak
rodzą się handlarze tabletek. Bo początkowo oni dostają te recepty zupełnie
legalnie, boli ich kolano, nadwyrężyli kręgosłup. Lecząc drobne schorzenie
ładują się bagno uzależnienia. Bagno, które wciąż nie jest rozpracowane. Autor
pokazuje nam jak zmienia się podejście do leczenia bólu, do samych opiatów, jak
dopiero epidemia ogarniająca klasę średnią pokazuje skalę problemu. Dopóki to
biedacy, zapomniani weterani umierali z przedawkowania nie budziło to
społecznego zainteresowania, dopiero gdy okazuje się, że ciężko znaleźć rodzinę
w której ktoś nie boryka się z uzależnieniem, dopiero wtedy poszukiwania leku
na to zło stają się bardziej intensywne. Dzięki autorowi zobaczymy jak sprytny
jest system handlu narkotykami, jakie to wszystko jest przemyślane. Tym
biznesem kręcą Meksykanie, dla których jest to jedyna droga ucieczki przed
beznadzieją rodzinnej wioski. Problem jest tak złożony na poziomie społecznym,
prawnym, systemowym, biologicznym i chemicznym, a Sam Quinones próbuje nam
każdy z tych poziomów przybliżyć!
Jestem
zafascynowana tą książką. To z jednej strony fascynujący opis świata z którym
spotykałam się raczej przy okazji powieści, a nigdy nie czytałam aż tak
dogłębnie o prawdziwej stronie uzależnienia, leczenia, walki z opiatami. Z
drugiej strony to wstrząsający opis błędów, pomyłek, złych ocen, bo przecież
ktoś kiedyś przepisywał opiaty by pomagać, a okazało się to katastrofalne w
skutkach, dla niektórych. Ten reportaż daje dużo do myślenia, przekazuje sporą
dawkę wiedzy i przede wszystkim jest świetnie, genialnie napisany, wywołuje
silne emocje, przykuwa uwagę. Krótkie rozdziały pomagają maksymalnie się
skupić.
Polecam
obiema rękoma!
Książka do kupienia w księgarni Gandalf
Bardzo mądra , potrzebna recenzja. Poza tym książki z Wydawnictwa Czarne to same perełki. Pozdrawiam Kasiek jesiennie!
OdpowiedzUsuńTę serię zwłaszcza polecam 😉
UsuńJa sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Oj powiem Ci że nie jest lekka ale super się czyta
Usuń