Prawdopodobnie nie ma w Polsce człowieka, który nie słyszałby o Agnieszce Osieckiej, wprawdzie nie prowadziłam, żadnych badań, ale ze szkoły pamiętam, że omawialiśmy jej wiersze, no śpiewała je Maryla Rodowicz, która jest Narodowym Głosem, więc nie ma opcji, że ktoś nie słyszał. Pamiętam doniesienia, że umarła, potem mówiono głośniej o jej chorobie, czytałam kilka tekstów jej córki, ale że ani jeden nie przypadł mi do gustu, bo były tak zmanierowane zamknęłam tę szufladkę bez żalu. Teraz, gdy w TV leciał serial o poetce(Mama zerknęła i mówiła, że okropny), co mnie natchnęło by zdjąć z półki książkę.
Nikomu nie żal pięknych kobietchoć każda promień w oczach ma…Panowie patrzą w oczy nampanowie piją zdrowie dam…a z nami idzie śpiewka taona to sobie radę da...Dawała sobie radę z pisaniem, miała niezaprzeczalny talent. Trudniej szło jej z życiem osobistym. Goniła uczucie jak goni się króliczka: już... już się go łapie, co za podnieta! A on umyka.Pierwszy z wydanych, najlepszy z dotychczasowych portret Osieckiej – poetki, autorki ponad dwustu tekstów piosenek, kilku powieści, spektakli telewizyjnych, a nawet znanego hasła „Coca-Cola to jest to!”, dziennikarki, matki, żony, kochanki, kobiety towarzyskiej.W tej nietypowej biografii Zofia Turowska pokazuje bohaterkę pełną życia, wolną, niedającą się ograniczać konwenansom, a historie licznych perypetii miłosnych, związków małżeńskich i partnerskich opisuje z wyczuciem i dyskrecją. Jej Osiecka to wiele Agnieszek w jednej kobiecie.
Nie kojarzyłam nazwiska Zofii Turowskiej, ale nie pisze w mojej tematyce, a że to miała być pierwsza książka o Osieckiej, to zadanie miałam ułatwione, nie będzie zarzutu, że coś wiem, że za dużo poświęca się zbyt eksploatowanym tematowi. Poznajemy wielokulturową Agnieszki Osieckiej, ojciec grywający w lwowskim hotelu, matka pracująca w knajpie. Poznają się, zakochują, rodzi im się dziecko, a trzy lata później wybucha wojna, wracają do Warszawy, tuż przed wybuchem powstania, które przeżyją ukrwając się w piwnicach, później obóz przejściowy, wygnanie i powrót do rudego morza ruin. Powrót do mieszkania zrujnowanego, próba odzyskania normalności. Matka już nigdy nie otrząśnie się po strachu wojny, nie da Agnieszce ciepła, ani miłości i tych uczuć Agnieszka będzie szukała u przyjaciółek, ale nie będzie umiała dać ich córce. Ojciec zachowuje się jak kreator talentów, zapisuje córkę na zajęcia dodatkowe, mobilizuje, zachęca do rozwoju, ale gdy okaże się że ma romans Agnieszka śmiertelnie się na niego obrazi. Barwny ptak stalinowskiej szarości, utalentowana, idąca pod prąd. Szukająca nowych trendów, wikłająca się w różne awantury. Życie Agnieszki Osieckiej miało tyle wątków, tyle zagadnień, że starczyłoby na dziesiątki książek, jak to wszystko zmieścić trzystu stronicowej książce?
Osiecka. Nikomu nie żal pięknych kobiet to książka złożona z cytatów, które mają ilustrować poszczególne epizody w życiu poetki. Co najbardziej mi przeszkadzało to urwane wątki, jakby ktoś przyniósł mi talerz ciastek i babeczek i co wezmę jedną i nadgryzę i chcę już się wgłębić w pyszną materię, poznać smak, uzmysłowić sobie wrażenia i zabieram się do drugiego kęsa to bach, ktoś mi sprzed ust ciacho zabiera i podstawia kolejne i znowu, i znowu. Niezwykle irytujące. Pewnie gdybym znała lepiej biografię poetki, to aż tak by mnie to nie irytowało, ale tutaj irytowało mnie, że autorka o czymś zaczyna pisać, i nie kończy, nie wyjaśnia, najbardziej wkurzyła mnie historia, gdy Osiecka ma nowe mieszkanie i pisze do premiera by pozwolił jej zachować pokoik na Saskiej Kępie w mieszkaniu matki, autorka cytuje list i tyle. Oczywiście z dalszej części możemy się domyślić rezultatu, jednak mnie to irytowało. Nie potrafię polubić Agnieszki Osieckiej. Ta książka na pewno pchnie mnie do czytania o Osieckiej, może skuszę się też na serial. Nie jest to wybitne dzieło, ale czytadło, nieco chaotyczne, nieco powierzchowne, taki trochę szkic z którego dopiero ma powstać coś większego.
Szkoda, że tyle tu urwanych wątków. Nie cierpię tego w biografiach. A miałam chrapkę na tę książkę, bo lubię twórczość Osieckiej, ale o niej samej wiem tyle, co nic. Myślę jednak, że wybiorę jakąś inną biograficzną pozycję.
OdpowiedzUsuń