W wielu zestawieniach czytelniczych nazwisko Hermanna Hessego pojawia się jako obowiązkowe do poznania. Mam od kilku lat "Wilka stepowego", bo tak się składa, że Wydawnictwo Media Rodzina wznawia autora, w bardzo ładnej, skromnej, gustownej i spójnej szacie graficznej, więc niemalże zaczęłam już kompletować, ale w porę się zorientowałam, że może najpierw sprawdzę, czy warto. Herman Hesse jest autorem, którego twórczość przypada na XX wiek, jest noblistą, uznanym autorem, teraz dostajemy dwa jego opowiadania, niewielkiej objętości więc to jest dobry pomysł na pierwsze spotkanie z twórczością autora, liczę, że niebawem opowiem, jak ta wypada na tle innych.
Niniejsze wydanie ukazujące się w antologii dzieł Hermanna Hessego zawiera dwa utwory o charakterze autobiograficznym. Pierwszy z nich, "Kuracjusz", to utrzymana w żartobliwym, autoironicznym tonie opowieść o kuracji w Baden, którą zalecono autorowi dla poratowania zdrowia. A jednak opowieść ta, choć żartobliwa, niewolna jest od filozoficznej powagi, zwłaszcza pod koniec. Drugi utwór, "Podróż norymberska", to opowiadania traktujące o odbytej przez Hessego podróży do Norymbergii i innych miast niemieckich, dokąd mieszkając już w Szwajcarii, został w 1925 roku zaproszony na spotkania autorskie. Daje w nim wyraz problemom, które go wtedy nurtowały, a były to rosnące komplikacje w życiu rodzinnym i sytuacja polityczna w Niemczech.
Kuracjusz i Podróż norymberska to opowiadania z lat dwudziestych, Hesse snuje opowieść opartą na swojej biografii. Podróż norymberska to opowiadanie będące wynikiem wyjazdu na spotkanie autorskie, które stało się podróżą przez Niemcy i pretekstem do poczynienia spostrzeżeń. To rzadka okazja, by zgłębić mentalność ludzi, którzy za kilka lat wybiorą Hitlera. O wiele bardziej przypadła mi do gustu pierwsza część, czyli "Kuracjusz" jak dla mnie jest niezwykle lekko napisany. To opowieść o człowieku cierpiącym na podagrę, który przybywa do Baden, by poddać się kuracji. Jest to człowiek o wysokim mniemaniu o własnej osobie, chełpi się swoim względnie dobrym samopoczuciem. Porównuje się do innych kuracjuszy, pokazuje nam uzdrowiskowe, popularne miejsce. Nie można też zapomnieć o tym, że znajdziemy tutaj też sporą dawkę filozoficznych refleksji w doskonałym stylu.
Ta książka jest klasycznym przykładem, dlaczego warto sięgać po starsze książki. Nie ma w niej akcji, która gna na łeb na szyję. Mamy po prostu siłę słowa, melodię zdań, ja wiem, że to brzmi dziwnie, ale po prostu tę książkę czyta się z takimi emocjami, z jakimi słucham muzyki klasycznej, fabuła jest mniej istotna (chociaż tutaj autor ma do opowiedzenia, konkretne i ciekawe rzeczy), ale liczy się samo czytanie. Czytało mi się te opowiadania błyskawicznie, dosłownie dwa wieczory i jest po lekturze. Rozrywka literacka w doskonałym stylu. Chcę jeszcze sięgać po ko następne książki autora, jakie wpadną mi w ręce. Chociaż nie mam porównania, zakładam, że będę się dobrze bawiła podczas lektury. Żałuję, że tak długo zwlekałam, ale będę miała pretekst, by się doszkolić w niemieckiej literaturze. Podobno prozą Hessego zachwycała się inny bardzo popularny autor Tomasz Mann.
książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Nazwisko autora kusi mnie. Jak sama słusznie zauważyłaś - dla wielu obowiązkowe. Jednak z opowiadaniami jako takimi wybitnie mi nie po drodze. Może kiedyś, gdzieś... Ważne, że Ty się zachwyciłaś. Bardzo kusi Twoja recenzja, zwłaszcza po porównaniu lektury do muzyki klasycznej.
OdpowiedzUsuń