Ja wiem, że jestem psychofanką Joanny Wtulich, od kiedy przypadkiem sięgnęłam po pierwszy tom Trylogii lwowskiej nie mogę żyć bez tego stylu, bez tych historii. Gdy tylko dowiem się, że wychodzi coś nowego od razu wrzucam do koszyka, klikam kup teraz gdy tylko książka pojawia się w przedsprzedaży. Tak było z Uciekinierką i ułanem, czekałam na wysyłkę z zapartym tchem. Porzuciłam zaczętą powieść, chociaż byłam sceptyczna. Nie przepadam za czasami napoleońskimi, jedyna powieść w tym klimacie jaka mnie ujęła to epicka Wojna i pokój, czytałam dwa razy, oglądałam kilka ekranizacja i zachwycam się księciem Bołkońskim i uważam Nataszę za skończoną idiotkę, ale jesteśmy tutaj w roku 1806 dopiero za kilka lat cesarz ruszy na Rosję, a tutaj w Polsce zaczyna się niezwykła historia.
Dwór
w Podolanach rządzony jest niepodzielnie przez Mariannę Podolską, typową polską
matronę, która dba o porządek w domu i w zagrodzie. Hołubi ukochanego synka,
widząc w nim ideał, a zahukując swoją córkę, która w przeciwieństwie do matki
jest cicha i pokorna. Tymczasem w środku nocy pod domem pojawia się młodziutki
żołnierz na skraju wymarznięcia, który po bliższych oględzinach okazuje się
kobietą, wkrótce po nim zjawia się syn Podolskich, Antoni bawidamek i hulaka,
który wsławił się w bitwie i awansował, a od dowódcy dodatkowo dostał zadanie
schwytanie szpiega, odzyskanie tajnych dokumentów, które być może zmienią bieg
historii. Losy Emilie i Antoniego spotykają się i splatają w nieprawdopodobny
sposób. Tak zdecydowanie jest to powieść dla fanek filmów kostiumowych, ale i
dużej dawki dramaturgii, chociaż za to w jaki ten tom został zakończony, no ja
nie wytrzymam. Zawsze zastanawiałam się jak umrę, ostatnio byłam pewna że
przyczyni się do tego mój sposób jazdy, ale teraz mam pewność, zabiją mnie
zakończenia tomów Joanny Wtulich.
Byłam
pewna, że autorka nie będzie w stanie uwieść mnie tak jak zrobiła to w
książkach o Annie i Michale, stwierdziłam, że jestem zaimpregnowana, najwyżej
będzie ok, ale na pewno nie będzie tachykardii. Ba, nawet początek był takie
letni dla mnie, później na lajwie był spojler mega i już byłam pewna, że będę
rozczarowana(o teraz widzę, że ten spojler był na opisie na okładce, którego
nie czytałam, bo się do książki dorwałam jak menel do denaturatu), no i ten
Antonii, może uroczy gdy strofuje swojego kumpla żeby nie tykał jego siostry,
taki obrońca moralności, co sam nie ma skrupułów i korzysta z życia i kobiecych
wdzięków, wykorzystując, że matka wpatrzona jest w niego jak w obraz, a tu taka
zmiana.
Autorka
przeplata historię, z intrygą a motywem przewodnim jest kobieta, której
odebrano możliwość samostanowienia, do tej pory była zabawką w rękach innych
osób, dopiero strach o córkę sprawia, że wyrywa się z impasu, ale wciąż ma
zawiązane życie. Antonii jest dla niej czymś nowym, typem mężczyzny jakiego nie
znała i ta ich relacja, to jak się rodzi i ewoluuje jest fascynująca, chociaż
zakończenie, to jest za dużo na moje biedne serce, ale będę Was katować i
namawiać na sięgnięcie po tę powieść, do przeczytania jednym tchem. Polecam!
Czekam na więcej!!
Zauważyłam, że książki tego wydawnictwa są naprawdę ciekawe. Ja nie wiem,kiedy to wszystko przeczytam.
OdpowiedzUsuńpowoli uzależniam się od książek Liry :D ale polecam Ci tę autorkę i będę bardzo truła!
Usuń