Nowy zbiór przygód o Mikołajku i jego kumplach przygotowany specjalnie na pięćdziesiąte urodziny słynnego bohatera. Tom zawiera m.in. pierwsze opowiadanie, od którego "wszystko się zaczęło". Opublikowane po raz pierwszy 29 marca 1959 roku na łamach Sud-Ouest Dimanche w niezmienionej formie przedstawiamy w najnowszej książce o Mikołajku. Pozostałe, zupełnie dotąd nieznane w Polsce teksty, znalezione w archiwum Gościnnego, wzbogacone są ilustracjami przygotowanymi przez Sempego specjalnie na tę okazję
Nie wiem jak Wy, ale ja się na tych historyjkach wychowałam... Mikołajek, mimo, że zbiór opowieści o chłopakach był tym, który towarzyszył mi przez całe dzieciństwo... książeczki do których często wracam... które były pierwszymi książkami nie-bajkami, które czytałam sama... Zaśmiewałam się do łez.... zawsze z sentymentem biorę do ręki kolejny tom, najpierw biały gruby, później czerwony, teraz niebieski, cienki, ale za to z uroczymi kolorowanymi rysunkami... i zawsze mi towarzyszy uczucie, że to już koniec bo ile może być tych niepublikowanych historyjek... a później się dowiaduję, że jeszcze są... w sumie to pewnie dobry biznes dla córki autora, wydała niemalże jak Rowling małą liczbę opowiadanek z niemalże gwarantowanym sukcesem wydawniczym, bo nie łudźmy się Mikołajek to Harry Potter naszych, moich czasów... gdy nikt nie słyszał o kłidiczach, hogłartach i innych bajerach czytywało się historie o codziennym życiu w weselszych barwach...
Ale ad rem... warto kupić. Naprawdę niezłe, bardzo dobre historyjki przy których można się pośmiać, zabawić i wrócić na chwilę do błogich chwil dzieciństwa, zwłaszcza, że za oknem przejmujące zimno i znowu jest się na stancji a nie w domeczku :(
A ja nie wychowałam się na Mikołajku - w ogole nie znam go z dzieciństa, pierwszy raz zobaczyłam go w rękach koleżanki polonistki, która czytała go pod stołem na jakiś nudnych zajęciach. No i też po niego sięgnęłam, zaczynając od nowych przygód i teraz się cofam do starszych - białych książeczek i dobrze mi z tym! Dołączam do miośników Mikolajka. No
OdpowiedzUsuń:) fajnie, tak też można. choć ja znałam książeczki i właśnie te najstarsze najbardziej lubię. Nie wiem czy to sentyment, ale wydaje mi się, ze są o wiele bardziej śmieszne niż te nowe.
OdpowiedzUsuń