Książka która mnie zaskoczyła…
Zależy co przez to rozumieć. Bo może to być zaskoczenie pozytywne(miał być chłam a jest cudnie), lub negatywnie(nastawiłam się na dobrą książkę a mam badziewie), lub zaskoczenie spowodowane fabułą.
Jako, że teraz jestem zakryminałowana to nie zdziwię Was, jeśli napiszę, że kryminały Christie, które czytałam ostatnio zaskoczyły mnie okrutnie. Nie spodziewałam się zakończenia takiego, jakie umyśliła autorka. Nigdy. Skupić wolę się na zaskoczeniu fabułą, bo jeśli chodzi o wartość, musiałabym wartościować, porównywać, jeszcze jakis nadwrażliwy autor(autorka) urażeni w swym pisarskim geniuszu by się poczuli. A idą Święta(Właśnie wypiekam ciasteczka słuchając mojego ukochanego Exsultet – wiem, że to jeszcze nie dziś, ale dla mnie ten śpiew atmosferę wprowadza, zresztą w tych dniach robię powtórkę z pieśni które się śpiewało w trakcie Triduum – jak się w scholi było : ) ) idą Święta i pokoj trzeba wprowadzać a nie ziarno niezgody siać.
Ja w tym roku po raz pierwszy spędzam Wielkanoc w Danii (w ogóle pierwsze święta za granicą, zawsze zjeżdżaliśmy, jak to się mówi:P)... Dziwnie, oj dziwnie, nawet mi tych pieśni szkoda i tęskno za nimi...:) Udanych ciasteczek życzę!
OdpowiedzUsuńMasz rację, każda książka Christie niemiłosiernie zaskakują :)
OdpowiedzUsuńUdanych wypieków :)