Zachar Kordobin to ceniony znawca malarstwa, z którego usług korzysta wiele muzeów i galerii oraz koneserzy sztuki na całym świecie. Ten profesor Uniwersytetu Jerozolimskiego, genialny fałszerz obrazów i poszukiwacz przygód, kosmopolita i uwodziciel, spryciarz, naciągacz i lekkoduch, a jednocześnie człowiek o szlachetnym sercu, wplątany w czasach studenckich w ciemne sprawki półświatka handlarzy obrazów, rezygnuje ze sławy i trwoni talent, podporządkowując swoje życie jednemu celowi - zemście na zabójcach najlepszego przyjaciela, do którego śmierci się przyczynił.
Goniąc po całym świecie za sprawcą zabójstwa, próbuje jednocześnie uciec przed wysłannikami mafii i własnymi wyrzutami sumienia. Niebezpieczna gra z potężną organizacją zainteresowaną kupnem jednego z jego falsyfikatów zmusza go do przekroczenia ustalonych przez siebie granic moralnych; postanawia więc sam wymierzyć sobie karę i zejść ze sceny z godnością.
Podążając za szybką akcją powieści czytelnik przenosi się wraz z głównym bohaterem do słonecznej Toskanii, włoskich Dolomitów, na mroczne uliczki Kordoby, zamglone place ponurego Leningradu u schyłku komunizmu i przepojoną zapachami dzieciństwa beztroską ukraińską Winnicę.
Mniej więcej rok temu wpadłam po uszy w serial „White Collar”, serial opowiada o losach wybitnego fałszerza, który dzięki swojej specjalistycznej wiedzy na temat sztuki może dokonywać przeróżnych przekrętów. Neal – bo tak się zwie ów czarujący oszust, ma niesamowity urok osobisty a kobiety lecą do niego jak ćmy do ognia. Gdy przeczytałam opis książki „Biały gołąbek z Kordoby” poczułam, że oto mam wersję papierową serialu o Nealu. Co się świetnie składa bo seriale mnie ostatnio nudzą a książek wciąż nie mam dosyć.
Oczywiście chodziło mi wyłącznie o analogię, bo wiedziałam, że nie będzie to fabuła jednego z bardziej lubianych – ostatnio- przeze mnie serialu na papier. Zresztą nie chciałabym tego. Nie spodziewałam się jednak tak dobrej książki
Pisząc o dobrej książce pragnę przypomnieć, że ostatnimi czasy staram się spijać literacką śmietankę delektując się herbatą w towarzystwie Agathy Christie. A po jej książkach większość wydaje się nędzną namiastką literatury(w dziedzinie kryminału przynajmniej) . Tymczasem „Biały gołąbek trzyma poziom i przenosi nas w cudowny świat sztuki, ciemnych interesów i tajemnic. Coś co tygryski lubią najbardziej.
Zachar Kordobin to wybitny znawca sztuki, jego rady szukają tak słynne galerie sztuki jak osoby prywatne chcące dokonać zakupu dzieł sztuki z ominięciem, że tak powiem rozgłosu towarzyszącego zwykle takiej transakcji. Mało osób wie, że opiniowanie dzieł sztuki, czy są oryginalne, czy nie to dodatkowe zajęcie Zachara, tak naprawdę jest genialnym fałszerzem, który przez swoje ciemne interesy stracił swojego przyjaciela. Niestety ciemne interesy mają to do siebie, że toczą się zwykle o tak wielką stawkę, że życie ludzkie które staje na przeszkodzie w drodze do celu, jest tylko insektem, niszczy się je bez mrugniecia okiem. Ale Zachar nie zapomniał. Przysiągł zemstę… przyszło mu długo na nią czekać, ale wiadomo zemsta najlepiej smakuje na zimno…
Książkę podzielono na trzy części, każdą czyta się bardzo dobrze i płynnie. Wciąga od pierwszej strony. Przynajmniej mnie wciągnęła. Od pierwszej strony intryguje, nie pozwala się oderwać, pobudza ciekawość.
Zwykle, w książkach długie wstawki poświecone sztuce nudzą laika, tutaj jest inaczej, wstawki nie zabijają długością, a jeszcze dodatkowo pobudzają do dalszych pytań, bo gdy się człowiek naczyta o jakimś obrazie i jeszcze opisanym tak interesująco to chce wiedzieć więcej. Naprawdę nie zdarza mi się to tak często.
Biorąc pod uwagę moją hiszpanofilię książka zyskuje dodatkowe walory i jestem pewna, że przekona się każdy zbzikowany na tym punkcie mol książkowy. To nie jest prosty, zwykły kryminał, to gatunkowy miks, którego lektura będzie rozrywką nie tylko w świątecznym, luźniejszym okresie, ale także po całym dniu pracy będziemy mogli wypocząć nad inteligentną rozrywką. Czyli czego więcej trzeba?
Książka nie zapowiada się źle, ale mimo wszystko zarys fabuły nie całkiem mnie przekonuje, więc w tym wypadku dam sobie spokój. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńMnie książka bardzo przyciąga i chyba jednak się skusze przy wizycie w księgarni :)
OdpowiedzUsuń