
Herkules Poirot , postać stworzona przez Agathę Christie, to jeden z najsławniejszych detektywów na świecie. Opowiadania pisarki zaadoptowano na potrzeby filmu. Ich bohater - Herkules Poirot - bez względu na miejsce i okoliczności tropi przebiegłych morderców.
Przed świętami kobiecie pracującej ciężko jest coś poczytać i pooglądać. Te drogie nieliczne chwile tuż przed snem gdy można się zrelaksować – kurczą się no i człowiek jest tak padnięty, że sam nie wie kiedy usypia. I tyle z oglądania. Przez dwa wieczory film mi się urywał w trakcie oglądania jednej z najlepszych książek Christie. W końcu się zdenerwowałam i po powrocie ze święconki zbuntowałam się, uznalam, ze jak zrobię ciasto ciut później świat się nie zawali. I oglądnęłam do końca.
Pamiętacie być może moje pełne zachwytu okrzyki, którymi zasypywałam Was po zakończeniu książki. Nie szykujcie się na riplej. Film tradycyjnie mnie zawiódł. I nie wiem czy nie zniechęcić się raz na zawsze do ekranizacji prozy Christie, a na pewno do tych Herkulesowych. Chociaż, musze przyznać, ze ten Herkules z filmu „Zabójstwo Rogera Acroyda” jest bliższy mym wyobrażeniom i zdecydowanie lepszy od tego śledzącego mordercę z Orient Expressu.
Fabuła nieco się różni od książkowej, w niektórych momentach nawet znacznie, co moim zdaniem niszczy ducha, takiego subtelnego dostojeństwa, który unosi się nad książkami Christie.
Ogólnie – jak mawiają klasycy – szału nie ma. Co zawodem mi było, bo jak pamiętacie książka szałem była. No ale nic to, nie od dzis wiadomo, ze ekranizacje najczęściej są denne. Zwykle.
Ja w ogóle nie jestem filmowa, a co do adaptacji książek, to raczej się ich obawiam... Denerwują mnie przeważnie. :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa tam kocham Sucheta i chociaż w serialu z nim rzeczywiście czasem są pewne zmiany, czy niedomówienia, to ogląda mi się nader dobrze ;)
OdpowiedzUsuńZabójstwo Ackroyda ma to do siebie, że z założenia tego się nie da, moim zdaniem zekranizować dobrze. Różnice między filmem a książką mnie drażniły, ale i bez różnic na pewno film nigdy nie wyróżniał by się wśród innych filmów tak, jak książka wyróżnia się wśród innych książek. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo natomiast podobała mi się "Śmierć na Nilu" i "Samotny dom" - myślę, że to najdokładniejsze adaptacje jakie w ogóle widziałam w życiu. :)