Dzień 11 - Książka, dzięki której zaraziłeś się czytaniem
U mnie czytanie jest chorobą wrodzoną, genetyczną i wszystko wskazuje że nieuleczalna.
Jak definiuje wikipedia
Choroba przewlekła – choroba charakteryzująca się długim czasem trwania i wolnym postępem zmian chorobowych.
Zgadza się.
Choroby genetyczne (gr. genetes = rodzic, zrodzony) – grupa chorób wywołana mutacjami w obrębie genu lub genów, mających znaczenie dla prawidłowej budowy i czynności organizmu.
tu też nie mogę polemizować :)
A że mam to od urodzenia to wrodzona
Mnie nic nie musiało zarazić. Być może naukowcy nie znaleźli jeszcze genu, którego mutacja odpowiada za bibliofilię, to jeszcze nic straconego. Medycyna a zwłaszcza genetyka się rozwija błyskawicznie, czekam cierpliwie. Bo cieszyłabym się gdyby był za to gen dominujący... chociaż, jeśli odpowiadałby za to gen recesywny znaczyłoby to, że mam dwa takie geny... i wystarczyłoby znaleźć chłopa z takimż samym zestawem i mogłabym zniszczyć mój testament. O książki byłabym spokojna :) I przemysł wydawniczy kwitłby wciąż dalej. A my bylibyśmy mieszkańcami biblioteki :)
Piękna wizja...
Odeszłam troszkę od tematu, ale to u mnie normalne.
A Wy mole... zróbcie przerwę od czytania, idźcie się dotlenić, jako i ja czynię. Wrócę ze spaceru i pogrążę się weekendowo w lekturze, ale po tygodniu pracy należy odpocząć, na powietrzu. Bo oczy się zbuntują i pójdą w świat!
Przybij pionę, u mnie to też wrodzone :D
OdpowiedzUsuń:przybija: xD
UsuńU mnie też jet to wrodzone i dziedziczne, ale co ciekawe jedna z moich sióstr nie cierpiała książek. Nawet kijem byś jej do nich nie zagoniła (a imię jej Katarzyna :P ). I pewnego razu MUSIAŁA przeczytać pewną książkę i tak ją ona wciągnęła, że stała się 100% molem książkowym. Zaczęła podbierać mi książki i wypytywać o jakieś godne uwagi. To taka mała dygresja o czytaniu nabytym :)
OdpowiedzUsuńniestety moja Siostrzenica, która z bólem oznajmiła mi wczoraj że Romeo i Julię przeczytała, jakoś nie planuje czytaniem się zarażać. ;? niech żywi nie tracą nadziei
UsuńA ja to chyba zaraziłem się czytaniem poprzez książkę Daniela Defoe pt. Robinson Crusoe. Cholera, ona jest świetna.
OdpowiedzUsuńStrasznie lubiłam tą historię. Czytałam i "Przypadki" i "Robinsona" :) dziesiątki razy.,
UsuńDobrze powiedziane :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością masz to od urodzenia, ale sądzę, że w gratisie dostałaś jeszcze dar pisania, z każdym Twoim postem jestem coraz bardziej przekonana, że powinnaś wydać książkę. Od razu zaznaczam, że zostanę wierną czytelniczką :)
Miło mi że tak myślisz, ale ja bym polemizowała. No i wciąż wolę czas tracić na czytanie niż pisanie. Wydanie książki nie jest jakąś moją szaloną ambicję, mam pomysły, ale brakuje mi cierpliwości. Jak napiszę ten doktorat i to wydam - już będę szczęśliwa... :D
UsuńWszyscy tracą Kasiek;) na braku Twojej cierpliwości..
Usuńmoże mi kiedyś dadzą audycję w radio i będę bawić ucząc i uczyć bawiąc :P
UsuńU mnie wrodzone na bank, od dziecka tylko książki i książki - bo jak to zauważała słusznie p.Szymborska " Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła."
OdpowiedzUsuńZabawa jest przednia :) Jako dziecko nie znałam tego zdania Szymborskiej a i tak taką formę zabawy uwielbiałam.
UsuńU mnie dziś tak brzydko na dworze, że wychodzić się nie chce... Ale z psem będę musiała wyjść, więc trochę się dotlenię... A czytanie to i u mnie wrodzone. Po mamusi i chrzestnej :) No cóż, genów się nie oszuka :)
OdpowiedzUsuńu mnie pogoda się juz psuje, ale wczoraj do 23 z minutami chodziłam i pięknie było :)
UsuńTeż myślę, że to geny :)
OdpowiedzUsuństrach się bac takich genów.
Usuń