Jest lipiec 1900 roku. Europa żyje drugimi Igrzyskami Olimpijskimi połączonymi z paryską Wystawą Światową, lecz w Wielkim Księstwie Poznańskim tamte wydarzenia schodzą na dalszy plan wobec popełnionej właśnie zbrodni. Zamordowano młodego arystokratę, zaś o dokonanie tego przestępstwa policja pruska podejrzewa... brata ofiary.
Detektyw-amator Jan Morawski po raz kolejny staje przed koniecznością rozwiązania tajemnicy zbrodni.
Nieżyjący mężczyzna był dziedzicem olbrzymiego majątku, wobec tego najbardziej prawdopodobnym motywem wydaje się pragnienie zdobycia fortuny. W miarę jednak, jak Morawski poznaje mieszkańców pałacu i okolicy, a także fakty z życia zamordowanego, dochodzi do wniosku, że poza chciwością powodem morderstwa mogła być również zemsta lub miłość.
Na szczęście Jan nie musi zajmować się tylko tropieniem mordercy: bierze udział w pikniku, zwiedza wzorowe gospodarstwo, ratuje starego kawalera z matrymonialnej opresji, zaplata pewnej damie warkocze i przygląda się drylowaniu... porzeczek.
Jakiś czas temu dałam się porwać „Zbrodniw błękicie” napisanej przez bardzo dobrą tłumaczkę prozy angielskiej,
wielbicielkę Christie, która mnie uwiodła nie tylko swoimi tłumaczeniami, ale
przede wszystkim wybitnym kryminałem. Pokochałam Jana, pokochałam Mateusza i
chciałam więcej, chciałam czytać i czytać. W euforię wpadłam gdy dowiedziałam
się, ze tygodnie dzielą mnie od premiery następnej książce o Janie i Mateuszu. Jeśli
ktoś nie czytal jeszcze „Zbrodni w
błękicie” polecam najpierw zapoznanie się ze „Zbrodnią”, w „Ablu i Kainie” mamy
do czynienia z jednym, ale ogromnym spojlerem.
Jest rok 1900, upalny środek
nowego stulecia, ale to nie przez pogodę zrobi się nam gorąco, ale przez
morderstwo w zaborze pruskim. Jan i Mateusz przyjeżdżają w odwiedziny do
Tadusza(którego to poznaliśmy w poprzedniej książce autorki). Okazją do odwiedzić
u Tadeusza mają być chrzciny syna jego i Julii. Jednak Jan nie będzie mógł, tak
prędko rozkoszować się odpoczynkiem w gronie przyjaciół. Tadeusz prosi go, aby
zbadał sprawę morderstwa w domu znajomego. Znajomy ów Adam Poniński miał trzech
synów, jest wcieleniem rzymskiego patrycjusza, bije od niego godność i jest
wcieleniem sprawiedliwości. Niestety niczym na Hioba spadły, ostatnio na niego
rozliczne troski. Zaczęło się od śmierci jego wnuka i synowej, wydaje się, że
apogeum tego dramatu było niczym wyjęte z biblii bratobójstwo, jak Kain z Ablem
starli się dwaj starsi bracia starszego pana Ponińskiego. Policja zatrzymała
potencjalnego mordercę, który milczy. Nikt nie wierzy w to, że dobry, prawy
Edward mógł dopuścić się takiej zbrodni. Ale wraz z rozwojem akcji pojawiają
się nowe motywy. A także przesłanki świadczące o tym, że dramat w rodzinie
Ponińskich zaczął się o wiele wcześniej. I wydaje się, że to nie koniec ciągu,
tragedii. Śladów, podejrzanych, motywów będzie wiele. A kto jest sprawcą, jakie
miał motywy. Czy Jan i jego wierny sługa dadzą sobie radę z tą zagadkę. Jan
wszak to nie Herkules Poirot, sam się na kartach przyznaje, że nie każde
śledztwo zakończyło się sukcesem.
Według mnie ta książka to
majstersztyk, powieść, którą pokochają nawet wybredni wielbiciele
kryminału. Intryga jest snuta z dużym
wyczuciem, autorka, jak Agata Christie, w swoich najlepszych powieściach, kręci
czytelnikiem jak w ciuciubabce. Przyznajcie się kto spodziewał się takiego
obrotu spraw. Ja miałam przebłyski, takiego rozwoju wydarzeń, chociaż
oczywiście nie spełniło mi się wszystko. Raczej oddawałam strzały na ślepo. Jako rzekłam intryga jest snuta po mistrzowsku.
Dodatkowym, ogromnym plusem jest klimat retro. My przenosimy się do wieku dziewiętnastego,
do pięknego dworu, patriarchalnej rodziny. Podziwiamy piękne wnętrza i czytamy
o takich potrawach, że nie polecam tej książki w czasie diety. Mnie ssało bez
ustanku. Tylko chodziłam i szukałam, czegoś co smakowałoby chociaż w jakiejś części
jak te dania, którymi zajadają się bohaterowie.
„Abel i Kain” to książka która ma
wszystkie zalety „Zbrodni w błękicie”, a więc klimat, dbałość o szczegóły,
świetnie napisane postacie, a także ciekawą zagadkę kryminalną.
Mam nadzieję, że Katarzyna
Kwiatkowska stworzy cały cykl opowieści o Janie, dorównujący liczbą tomów,
historiom o Herkulesie Poirot`cie.
Polecam każdemu wielbicielowi
kryminałów i dobrych książek „Abla i Kaina”, nie zawiedziecie się na pewno!
Bardzo podoba mi się ta notka. Trafiłam tu przypadkowo, ale myślę, że zostanę na dłużej. Naprawdę często piszesz. Recenzujesz na bieżąco, zaraz po przeczytaniu? Pytam bo ilość o tych recenzji jest, aż podejrzana;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie!
Dziękuję :)
UsuńStaram się na bieżąco, chociaż są książki, które czekają na opisanie, na wenę. A z prędkością czytania różnie bywa. Ta książka była czytana kilka dni, zaczęłam w piątek, ale w musiałam do pracy się przygotować, byłam na spacerze, w sobotę praca i później byłam tak zmęczona, że usnęłam. Dziś kościół, więc czytałam ją za długo, a intrygowała mnie i ciekawiła bardzo :)
Jestem w trakcie lektury tej książki. Kryminały czytam bardzo rzadko, ale fakt, że ten jest niezły - klimat robi swoje, przez ten klimat wręcz chce się po tą książkę sięgnąć i zagłębić w lekturze. Już spoglądając na okładkę można go poczuć, a potem jest tylko lepiej. :) Dla mnie język dość średni, ale książki idealne trafiają się rzadko. ;)
OdpowiedzUsuńCo jest idealnego w tym świecie. Ale jak dla mnie to jest ewenement, ta ksiązka, ten styl. Ja rozpowiadam o tych ksiażkach komu mogę, bo wszyscy tak na polskich pisarzy psioczą, a tutaj jest perła!
Usuń"Zbrodnię w błękicie" mam w swoich zbiorach, więc muszę jak najszybciej przeczytać skoro Kwiatkowska pisze tak dobrze. Dobrze, że mi przypomniałaś o jej twórczości :)
OdpowiedzUsuńTo cieszę się, że tak zadziałałm :) bo warto :D
UsuńA jeśli nie mam w najbliższych planach "Zbrodni w błękicie" to mogę czytać "Abla i Kaina"? Czy nie połapię się bez znajomości pierwszej częśći?
OdpowiedzUsuńPołapiesz się, bo pod tym względem nie ma problemu, ale jak zaczniesz czytać później "Zbrodnię w błękicie" możesz wiedzieć kto zabił. Dalej wiele rzeczy będzie tajemnicą, ale ta największa zagadka będzie rozwiązana ;)
UsuńDziękuję, uspokoiłaś moje obawy :)
UsuńNiestety nie czytałam jeszcze "Zbrodni w błękicie", jednak na swoją kolej czeka już "Abel i Kain". Chyba zaryzykuję z tym spojlerem, bo mam wielką ochotę na tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię spojlerów i nie spotkałam się jeszcze z kryminałem który czytając, znałabym wcześniej rozwiązanie. Nie wiem czy nie zepsułoby mi to zagadki. Choociaż w filmach mi to nie przeszkadza. Tzn. w ekranizacjach kryminałow.
UsuńSkoro dla wybrednych wielbicieli kryminałów to muszę poznać tą serię (pamiętać najpierw "Zbrodnia w błękicie") :)
OdpowiedzUsuńMnie też się ciągle chciało jeść przy jej czytaniu. Wzdychałam za każdym razem, kiedy bohaterowie siadali do posiłku. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że na następne śledztwo nie będziemy długo czekać.
Też mam taką nadzieję. I cieszę się, że nie tylko ja umierałam z głodu ;)
UsuńCzekam na mój ezgemplarz i już zacieram ręce - Zbrodnia w błękicie bardzo mi się podobała, liczę na dobrą zabawę i tym razem!
OdpowiedzUsuńZastanowię się nad "Zbrodnią" :-)
OdpowiedzUsuńJestem strasznie wybrednym człowiekiem, a jeśli chodzi o ksiażki, to już szczególnie. Aktualnie czytam "Abla i Kaina", ale jaka będzie końcowa ocena, dowiem się, gdy dobrnę do ostatniej strony. Mam tylko nadzieję, iż gdzieś w środku nie zawiodę się i będę mogła pochwalić polską autorkę.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona tą książką - świetny kryminał, do tego momentami bardzo zabawny:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń