Herkules Poirot przyjmuje zaproszenie na obiad do domu pana Shaitany, człowieka, który w
londyńskim towarzystwie znany jest z ekstrawaganckich pomysłów, zamiłowania do prowokacji i organizowania, z iście diabelską fantazją (ma w sobie coś demonicznego!), wykwintnych, acz dość osobliwych przyjęć. Teraz postanowił udowodnić sławnemu detektywowi, że zbrodnia doskonała jest możliwa. W tym celu zaprosił kilka osób, „najlepszych z najlepszych w jego kolekcji morderców, którym się udało”, mających prestiż, lubianych, o nieposzlakowanej opinii, by pokazać, że morderstwo może być sztuką, a morderca mistrzem. Nie przewidział jednak skutków gry swojej chorej wyobraźni i dlatego, będący u niego całkiem prywatnie Poirot, wskutek zaistniałych okoliczności, musiał natychmiast rozpocząć śledztwo.
Jest tak upalnie, że nawet umrzeć
się nie chce. A zrobiłabym z 10 km na rowerze, ale to za kilka godzin. Teraz za
drzwiami piec. Ale z domu wychodziłam rano, chłodno, rześko, oczywiście
zaspałam, bo gadałam do pierwszej w nocy, to i budzik o 5.30 wyłączyłam. Obudziła mucha pałętająca się po pokoju i
której robiłam za lotnisko : | Co mnie zdarło o takiej porze? Ano moi mili,
napiszę, bowiem pod tym kątem dobierałam lekturę. W dniu dzisiejszym miałam
wyczekaną wizytę u ortopedy, który miał mi dać zielone światło do pielgrzymki.
Nastawiłam się na kwitniecie w kolejce i zgrawszy pięć ebooków, zabrałam do
torby poręczny kryminał Christie, a co! Dawno nie czytałam nic jej pióra :P
Wczoraj pół żartem, pół serio powiedziałam do Mamy, że ale by było jakby lekarz
miał urlop. I słowo ciałem się stało. 1,5 miesiąca czekania i vanitas! Mało
mnie krew nie zalała. Gdy dotoczyłam się do domu, zabrałam Christie do łóżka i
wdałam się w romans z Poirotem, który myślałam, że niczym mnie nie zaskoczy In plus,
a jednak – stary człowiek i może ; )
Pasjami grywam w karty, toteż
kryminał o takim tytule był dla mnie łakomym kąskiem. Upolowany na allegro – z tego
co wiem, obecnie w regularnej sprzedaży niedostępny. Mam nadzieję, że będzie
wznowienie – bo dobry!
Herkules Poirot na wystawie
tabakierek spotyka znajomego, gadka-szmatka, rozmawiają o zbieractwie, od tego
tematu to już rzut beretem do zbrodni. I tak od słowa, do słowa pan Shaitana(bo
tak się zwie ów znajomy), obiecuje Poirotowi wieczór w towarzystwie osób, które
kiedyś kogoś zamordowały, w sposób, który uniemożliwia wykrycie sprawcy.
Zbrodnia idealna, jednak istnieje. Herkules, zaciekawiony, przyjmuje
zaproszenie, gdy przybywa do domu Shaitany, spotyka tam panią Olivere,
inspektora policji i czwórkę nieznanych, niepowiązanych z sobą osób. Osób
różnych profesji, różnych zainteresowań, niedorzecznością byłoby myśleć, ze
któraś z tych osób, a co dopiero, że wszystkie, dopuściły się zbrodni. Jednak
gospodarz domu podjął niebezpieczną grę, podrażnił tygrysa, nie wyszedł z tej
rozgrywki zwycięsko, ucina sobie drzemkę w fotelu i już się nie budzi. Zasztyletowany na oczach sporej grupy ludzi.
Zuchwała zbrodnia, każdy z czwórki , niby morderców miał okazję go zabić, każdy
teoretycznie miał motyw. Nie ma żadnych śladów. Jest tylko psychologia i szare
komórki Herkulesa Poirota, czyli wszystko co potrzebne by rozwiązać zagadkę.
Ostatnio przeżywałam zawód za zawodem.
Tak Christie i Herkules Poirot nie zachwycali jak kiedyś. Z dużym sceptycyzmem
podeszłam więc do tej książki. Bałam
się, ze będzie tak nudna jak „Niedziela na wsi”, czy „Trzecia lokatorka”,
powoli oswajałam się z myślą, że najlepsze książki z Poirotem mam za sobą. Tymczasem
„Karty na stół” było miłą niespodzianką, jest tu wszystko to za co kocham
Agatę, ciekawa intryga, zero szpiegostwa, ani wielkiej polityki, ograniczona
liczba potencjalnych sprawców i genialna dedukcja Belga, są dramatyczne zwroty
akcji, ale całość powieści toczy się leniwie, spokojnie. Klasyka kryminału! Naprawdę dobra książka.
Miłośnikom Agaty polecam, nie
zawiedziecie się : )
Czytałam, ksiązka bardzo mi się podobała. Polecam Ci film :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że film jest dobry, ale chyba Twój głos będzie kamyczkiem, który mnie pchnie w stronę tej ekranizacji
UsuńZ przyjemnością czytałam Twój post chociaż serdecznie współczuję wizyty u lekarza, którego akurat wywiało,a następnym razem nie prorokuj.
OdpowiedzUsuńZapisze tytuł. Wprawdzie kryminały czytam rzadko, ale klasyczne czyta się dobrze.
Oczywiście życzę, byś na pielgrzymkę mogła PÓJŚĆ.)
olałam lekarza, po wizycie listonosza. :)
UsuńNie dziękuję, oby, tak mi się marzy ta wyprawa.
Ach ten Poirot i jego geniusz dedukcji, cieszę się, że nie zawiodła Cię lektura :)
OdpowiedzUsuńja też, bo już z okropnym sceptycyzmem podchodziłam do tej serii
UsuńDawno już nie czytałam nic królowej i właśnie dziś patrzyłam w katalogu internetowym co mają w bibliotece, żebym sobie mogła wypożyczyć, ale jest tak upalnie, że wizytę w bibliotece przełożę sobie na chłodniejsze dni :) Pozdrowienia załączam ;)
OdpowiedzUsuńJa dziś byłam, rano oddać książkę, tak to żeruję na domowych zbiorach. Za upalnie
Usuń:) szlag może trafić nie dość, że czekasz na lekarza, nie dosć, że tak ci zależy bo pielgrzymka, to jeszcze ten upał a lekarza niet:( gdzie lewy marginesik? Też na urlopie? Czy to może zmiana na stale?
OdpowiedzUsuńA eksperymentuję z szablonem ;)
UsuńA z lewym lepiej? :.
O służbie zdrowia to wolę się dziś nie wypowiadać ;)
Nie to, że lepiej czy gorzej. Mnie sie zawsze podoba, treść się liczy...może tylko nie wrzucaj różowych słoników w żółtych kokardach:D
UsuńNie mam takowych :( ani brokatowych migających napisików :(
UsuńCo ze mnie za bloger ;)
Dziękuję :*
Uwielbiam tę książkę. Jedna z niewielu, gdzie pamiętam jak się skończyła i kto był mordercą. A film, czy właściwie odcinek serialu z Davidem Suchetem, był równie genialny!
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, za którą teraz chwycić. Oczarowana "Śmiercią na Nilu" nie chciałabym się zawieźć.
OdpowiedzUsuńzawieść...
UsuńChyba upał źle na mnie działa, że piszę z błędami.
Pozdrawiam. ;)
hej :) widzę że Agatha Christie wakacyjnie u Ciebie :) a ja chciałam Cię nominować do
OdpowiedzUsuńDo The Versatile Blogger Award..
Z tego, co pamiętam, to czytałam i wspominam bardzo pozytywnie. :)
OdpowiedzUsuń