Zapis chwil, kilkanaście zdjęć z życia, z umierania, z pokory, cierpienia i nadziei oraz miłości
W hospicjum życie przecina się ze śmiercią. To miejsce rządzi się swoimi prawami i ma jasno określone zasady. Wchodzi się tu tylko raz. Zazwyczaj.
Agnieszka wchodzi tam od czterech lat. Jest wolontariuszką. Spędza czas z tymi, którzy potrzebują kilku ciepłych słów, pomocy przy jedzeniu, napisaniu ostatniego listu, spojrzenia, uśmiechu.
Niewiele, zaledwie bycie z drugim człowiekiem tu i teraz.
Być może dlatego to właśnie tutaj dając siebie, zyskuje się znacznie więcej.
"Zorkownia" to zapis chwil, kilkanaście zdjęć z życia, z umierania, z pokory, cierpienia i nadziei, z miłości tak wielkiej, że nie da się jej zamknąć w słowie.
To przepiękna, wzruszająca opowieść o życiu.
Agnieszka Kaluga bloga zaczęła pisać w roku 2010, żeby zrzucić z siebie ciężar życiowych doświadczeń w hospicjum, gdzie jest wolontariuszką.
Jej jest przede wszystkim zapisem nieustającej walki o życie, o jego sens i najważniejsze wartości.
wtorek, 25 lutego 2014
"Zorkownia" - Agnieszka Kaluga
24 komentarze:
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.
Nie dziwię się, że o mały włos oceniłabyś tę książkę po okładce, bo ona od razu krzyczy: jestem zwykłym, babskim czytadłem. Dobrze, że o niej piszesz - mniej osób popełni taki błąd. :) W tym ja. ;)
OdpowiedzUsuńI ja żyłam w przekonaniu, że o mamo kolejne czytadło, ile można. Teraz mam misję :)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać, ale nie wiem, czy w tym momencie jestem na to gotowa.
OdpowiedzUsuńNa pewno lektura jest trudną, ale warto! Zobaczysz!
UsuńOkładka wygląda na lekką obyczajówkę, ale już wiedziałam, że "Zorkownia" to coś więcej, bo ostatnio głośno o tej książce. Z racji, że to Znak to z pewnością przy najbliższym zamówieniu ją kupię i mam nadzieję, że tak jak Ty zachwycę.
OdpowiedzUsuńJa omijałam recenzje bo nie wiedziałam, czy przeczytam i bałam się spojlerów. Enga mi dała do myślenia
UsuńOstatnio zastanawiałam się nad tym czy sobie zapodać tą książkę ( niestety w przyszłym miesiącu dopiero bo w tym zaszalałam niestety :( )...chociaż boję się tych emocji,które wywoła pewnikiem - to gdzieś tam w głębi duszy ciągnie mnie aby ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa też nie kupuję książek w lutym, więc solidaryzuję się. Nie masz co bać się emocji, to dobre emocje w gruncie rzeczy, jesteśmy ludźmi :)
UsuńOkładka jest myląca, ale treść zdecydowanie mnie zachęca do przeczytania.
OdpowiedzUsuńzachęca, ale Cię zmasakruje - zobaczysz
UsuńOkładka co prawda jest śliczna, ale tak samo jak ty, przed przeczytaniem opisu myślałam, że to ,,radosna książka dla bab na gorszy dzień". Dobrze było się pomylić ;) Jeśli będzie okazja, to zdecydowanie po ,,Zorkownie" sięgnę.
OdpowiedzUsuńSięgnij to na pewno nie jest lekka książka, a okładka jeszcze zaklina wiosnę!
UsuńMuszę przeczytać, faktycznie okładka może być myląca ;-)
OdpowiedzUsuńa tyle razy się mówi... "nie oceniaj po okładce"
UsuńChętnie zajrzałabym do tej książki. Od wielu lat zmagam się z decyzją, czy zostać wolontariuszką hospicjum i wciąż czegoś się boję. Może taka opowieść byłaby dla mnie motorem, bo wiem, że gdy raz przekroczę ten próg, nie cofnę się.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dałabym radę... ja się bardzo angażuję... nie wiem czy dałabym radę z tym wszystkim. Autorka na pewno Cię zachęci, ale nie da jednoznacznej odpowiedzi, bo to indywidualna sprawa
UsuńO kurcze, a miałam ochotę na tę książkę! Prawie ją kupiłam, ale zrezygnowałam w ostatnim momencie, ponieważ miałam wrażenie, że będzie zbyt banalna. A tutaj proszę, okazuje się, że popełniłam błąd. Kupię na bank!
OdpowiedzUsuńBłąd da się naprawić! Też czasami muszę sobie tak w brodę popluć.
UsuńPoczątkowo sama myślałam, że to coś lekkiego, optymistycznego, w sam raz na wiosnę - potem przeczytałam opis i... resztę znasz. Chodzę rozbita i staram się lepiej przeżywać każdy dzień. Jeśli taki był jej cel - został spełniony.
OdpowiedzUsuńI jeszcze te żonkile, no wiosenna lekka powieść, okładka nie przygotowuje na ten huragan
UsuńOkładka w ogóle nie przygotowuje na tak emocjonujący środek. To musi być szalenie poruszająca lektura.
OdpowiedzUsuńI jest, nie da się na te emocje przygotwać, opadają na Ciebie niespodziewanie jak śnieg z dachy
UsuńZapowiada się reweacynie! Pierwszy raaz o niej slyszę, ale zapowiada się bardzo fajnie i ciekawie :) Lubię książki o takiej tematyce
OdpowiedzUsuńZaglądałam na bloga i faktycznie - notki są mądre i wzruszające. Wiele tam cierpienia i smutku, dlatego nie wiem, czy w tej chwili jestem gotowa na taką lekturę. Ale na pewno kiedyś się skuszę. :)
OdpowiedzUsuń