Autorka podejmuje jeden z najbardziej unikanych tematów — cierpienie, a czyni to językiem prostym, czasami wręcz do okrucieństwa, ale nigdy retorycznym, naznaczonym nutką sarkazmu, który nie dopuszcza patetyczności. Czytelnikowi ani na chwilę nie dane jest zapomnieć, że pani Z. jest chora, i to ciężko chora. Wystarczy jednak szparka w kuchennym oknie, aby do historii wślizgnął się platan czy kos. I wierna, wyrozumiała i litościwa kotka. Widać wyraźnie życie, które może — ale pani Z. nigdy by tego nie powiedziała i z pewnością odrzuca taką myśl — przepełniać dumą i szczęściem. Życie naznaczone, ale piękne. I pełne marzeń, wspomnień, duchów, mądrości.
O ironio, za lekturę książki „Ostatnie
lato” wzięłam się, gdy za oknem jesień/zima przypomniała sobie o istnieniu
małych wsi, które trzeba schłostać zimnym deszczem. Okładka, piękna, letnia,
zachęcająca do tego by wkroczyć do malowniczego ogrodu, zaparzyć herbaty i
usiąść na pogaduszki w białej altanie.
Zresztą literatura włoska pobudza
do wyobrażania sobie bajkowych krajobrazów, ciepła, szumu morza, ciągnących się
po słonecznych stokach winnic. A takich pięknych miejscach dzieją się tylko
rzeczy dobre. Nie ma starości, choroby, ani cierpienia. Zresztą o chorobie i
śmierci w świecie młodych i zdrowych się nie pisze. Jeśli już ktoś ośmieli się
przerwać zmowę milczenia to od biedy może opisać zwycięską walkę z chorobą.
Cesarina Vighy we Włoszech jest
znaną osobowością. Raczej była, zmarła w 2010 roku. Gdy wiedziała już że dni
jej są policzone, spisała swoje refleksje, przemyślenia. Autorka boryka się z samotnością, w jej
chorobie i ciężkim stanie jedynie kotka mieszkająca z nią.
„Chodzenie na dwóch nogach i
mówienie to dwie umiejętności, które małpę uczyniły człowiekiem – ja tracę
obie. Pozostają: niepotrzebny nikomu przeciwstawny kciuk i nieznośna
samoświadomość.”*
W tej książce znajdziemy historię
całego życia, z licznymi dygresjami, wątkami bardzo rozbudowanymi. Opowiedzianą
tak, jak opowiadają ludzie, którzy dużo już przeżyli. Jakby z ogromnej
szkatułki wyjmowali płatki wspomnień i oglądali je z każdej strony,
przypominali sobie chwile, zapachy, dźwięki. Jakby machina czasu przenosiła ich
do historii..
Nie spodziewajcie się lektury
lekkiej i przyjemnej. Z tej książki emanuje smutek, czy zresztą może być
inaczej? Nasz zdrowy instynkt samozachowawczy, nasz organizm zawsze walczy o
kolejny oddech, o jeszcze jedno uderzenie serca. Nawet gdy jesteśmy zmęczeni
życiem, chorobą, trzymamy się tego życia.
Książka jest bardzo prawdziwa i
naprawdę świetnie napisana. Pomimo trudnego, przygnębiającego tematu, Autora
nie pozwala czytelnikowi zapłakać się na śmierć. Pisze lekko, momentami nawet
zabawnie. Nie szuka rozgrzeszenia, co nadałoby książce patetyzmu i banalności.
Bardzo interesująca lektura…
Mądra.
* "Ostatnie lato", C. Vighy, wyd. M
Ależ Ty mnie zaskakujesz recenzjami! :3
OdpowiedzUsuńTak ich często dodajesz że niemal stałam się Twoją fanka ;)
Wspaniała recenzja :)
Dziękuję :) ta książka jest cieniutka, to piorunkiem się czytało.
UsuńJak Ty szybko czytasz :)
OdpowiedzUsuńTreść całkiem ciekawa, aczkolwiek nie na ten etap mego żywota
ten weekend jestem na chorobowym, to przewracam się w łóżku i czytam,
UsuńZastanawiałam się nad nią kiedyś, czy w ramach współpracy z wyd. M nie poprosić o recenzyjny. Widzę, że warto... Ale póki co - też mam szlaban na nowe... ;)
OdpowiedzUsuńTe nasze szlabany :P
UsuńJak znam CIebie zrobiłaby na Tobie odpowiednie wrażenie.
Obecnie nie mam nastoju na czytanie smutnych, wręcz melancholijnych powieści, ponieważ mój nastrój właśnie taki jest, dlatego szukam jakieś bardziej rozrywkowej, optymistycznej lektury.
OdpowiedzUsuńa ja właśnie szukam takich do popłakania. CHyba potrzebuję kopa porządnego
UsuńPatrząc na okładkę, byłam niemal przekonana, że to jakaś lekka i niewymagająca lektura, a tu zaskoczenie :) Zapamiętam sobie jej tytuł i chętnie przeczytam gdzieś w okolicach jesieni, wtedy takie książki czyta mi się najlepiej.
OdpowiedzUsuńJesień i przemijanie, widzę nie tylko ja mam takie skojarzenia :)
UsuńMądre książki to prawdziwy skarb. Dlatego warto po nie sięgać. A ja - jakovmiłośniczka pięknych okładek - jestem zachęcona także tym, że "Ostatnie lato" właśnie taką okładke ma! :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest letnia, pasuje do tytułu. Chociaż może wprowadzać w błąd, że to czytadło.
UsuńCzytałam jakiś czas temu i nie do końca potrafiłam się odnaleźc w sposobie pisania autorki. Przyznać jednak trzeba, że z każdej strony przebija szczerość.
OdpowiedzUsuńJuż gdzieś o niej czytałam, również wydaje się ciekawa, ale dwie poprzednie bardziej mnie ujęły. Ale tej nie mówię nie.
OdpowiedzUsuń