„Nieskalana sławą” to historia kobiety wyprzedzającej swoją epokę o pokolenia – Marii Skłodowskiej-Curie. Kobiety wyjątkowej nawet jak na nasze współczesne standardy. Ponadprzeciętnie odważnej i upartej. Pełnej pasji. Romantyczki uwikłanej w czas przemian. Kobiety praktycznej, pracowitej i niezłomnej. Ubóstwianej i znienawidzonej, podziwianej i pogardzanej. Wiernej żony, oddanej kochanki, wymagającej, ale troskliwej matki. Kobiety kosmopolitycznej, a jednocześnie wielkiej patriotki polskiej i francuskiej. Skandalistki, „świętej”, noblistki. Odkrywczyni polonu i radu. Odważnej społeczniczki, skrytej i intrygującej samotniczki w zdominowanym przez mężczyzn świecie.
Maria
Skłodowska – Curie jest moją fascynacją od ponad dekady. Jako młode dziewczę
odpowiedziałam na wołanie książki z regału moich Rodziców. Maria Curie brzmiał tytuł tego tomu. Zaczęłam czytać… gdzieś w
połowie Rodzice przybiegli zaniepokojeni spazmatycznym płaczem… to umarł Piotr
Curie – że tak zaspojleruję, bo jak dowiaduję się każdego dnia – ludzie nie
znają elementarnych faktów. Często, czasami znają, a czasami nie wiedzą kim
była Ewa Braun. Książkę napisała córka uczonej – Ewa, nie chciała kalać swojego
gniazda, chciała pokazać Marię jako westalkę nauki, niepokalaną i heroiczną.
Aby odkryć prawdę musiałam jeszcze wiele poczytać… tak zaczęła się moja
przyjaźń z Marią, wyjątkową kobietą, wzorem, gotową inspiracją. Nie wiem
dlaczego kobiety gonią za wskazówkami Chodakowskiej, Cichopek i innych kobiet,
które tylko wyglądają, skoro na swoim podwórku mamy zwykłą kobietę, która
zmieniła świat. Fizyki i chemii, ale przetarła szlaki, niestrudzenie szła ku
prawdzie.
Z
książkami o Madame Curie, mam tak, że
już czytałam sporo i mało co jest dla mnie nowością… coraz mniej iluminacji,
tej rozbłyskającej z mocą bomby atomowej żarówki, tego WOW. Jednakże, biografii
osób, o których się już coś wie, nie czyta się, aby mieć to WOW, szuka się
nowych ujęć, nowych interpretacji. Pecha ma panna Skłodowska, bo jak nie córka
robi z niej świętą, to ktoś inny robi z niej depresyjną histeryczkę… nie jest
lekko być sławną(ktoś jednak musi ;-) ). Ta książka to wynik wieloletniej
fascynacji autora. Dziękuję mu za to że podzielił się tymi owocami badań,
jednakże kilka fragmentów bardzo przypominało mi np. akapity książki Ewy Curie.
Niestety książka jest u ludzi i nie mogłam tego sprawdzić, być może to tylko
wrażenie, gdyż książka jest bogata w przypisy, więc ostatnie, czego bym chciała,
to oskarżenie autora o plagiat. Tomasz Pospieszny, wykonał naprawdę wielką
robotę, zebrał najważniejsze wiadomości o Marii Curie, wyłuskał to co istotne z
setek materiałów, które o niej i jej pracy napisano.
Trafnie
dobiera cytaty obrazujące tezy jakie w danym momencie stawia, nadaje to książce
prawdziwości, osobistego wymiaru.
Ta
biografia nie jest rozwlekła, znajdziemy w niej najistotniejsze fakty, ale co
ważne, nie zanudzą nas swoją fachowością, autor pisze o tym na czym się zna,
ale ma też dar do przełożenia na język zrozumiały dla osób, które zakończyły
edukację z fizyki i chemii na poziomie ogólniaka i to w klasie o profilu
humanistycznym(BTW nasza kochana pani Prof z chemii – zwana pieszczotliwie
Bunią, gdy konstatowała, że jesteśmy tymi zdolnymi inaczej, zazwyczaj, gdy
zadała nam zbyt trudne pytanie, wzdychała i zdejmowała okulary, wznosiła wzrok
ku niebu, dreptała w stronę biurka sapiąc „huuumaniści i co ja mam z wami
robić?”. Kochana Kobieta, mam nadzieję, że jakaś sprawiedliwość jest i zostanie
nagrodzona, za lata użerania się z ludźmi, którzy prawo Avogadra kojarzyli z awokado. Nie zostałam fizykiem, ani chemikiem, nie zanosi się nawet, że będę
porządnym naukowcem, albo że zmienię świat, ale od wielu lat szukam u Marii
inspiracji, by brać się z życiem za bary, cierpliwie osiągać swoje cele, jak
najrzadziej się mylić, nie ufać afektom…
Jestem
bardzo zadowolona z lektury tej książki, mam nadzieję, że jej ukazanie stanie
się pretekstem dla kolejnego pokolenia by odkryć Marię Skłodowską-Curie, by
zaczerpnąć od niej inspiracji. Nieźle napisana książka, polecam lekturę…
Zamierzam przeczytać coś o życiu Skłodowskiej, bo słyszałam, że miała je fascynujące.
OdpowiedzUsuńo tak, nie było lekkie, ale bardzo ciekawe
UsuńHuh, widzę, że mamy wspólny obiekt fascynacji ;) Moim zdaniem najlepszą biografią, na jaką się natknęłam (albo po prostu najlepszą, bo mam sentyment, bo od niej zaczęła się moja przygoda z MCS), jest ta autorstwa Barbary Goldsmith, "Geniusz i obsesja". Dobrze wspominam też "Marię Skłodowską Curie i jej córki" - dobrze napisana, bo obiektywna, bez tego pomnikowego nalotu; no i listy, jakie wymieniała z córkami - lektura, która pokazała mi, że Maria była przede wszystkim uczoną, dopiero potem matką, żoną czy kochanką. Nie wiem, czy chcę/potrzebuję czytać kolejną książkę na jej temat... wiem już to, co chciałam wiedzieć, a następna lektura chyba niewiele więcej wniesie do tej mojej wiedzy, no, może gdy będę miała wolną chwilę zajrzę, tak dla pewności :)
OdpowiedzUsuń:) Muszę dopaść do listów... zresztą jest jeszcze tylko książek o Marysi, które muszę poznać :) Ja będę czytać... kolejne na pewno
UsuńHmmm, ja jeszcze nie czytałam żadnej książki o Skłodowskiej, niewiele o niej wiem, trochę wstyd, więc chętnie zapoznam się choćby z tą lekturą :)
OdpowiedzUsuńTa będzie dobrym początkiem :)
Usuńja czytałam książkę "Maria Curie Skłodowska i jej córki" :)
OdpowiedzUsuńta mnie akurat zawiodła.
Usuń