W sylwestrowy poranek ktoś zadzwonił do drzwi. Na zewnątrz stał policjant i było jasne, że nie przynosi dobrych wiadomości. Uporządkowane i monotonne życie Ewy zmieniło się w jednej chwili. Jej mąż miał ciężki wypadek. W szpitalu okazuje się, że Leszek jest w śpiączce, nie wiadomo czy kiedykolwiek wyzdrowieje. Ewa chce być przy nim i przeprowadza się do Ciechocinka. Dzięki życzliwości lekarza, Krzysztofa, może zamieszkać w starej urokliwej willi, niegdyś pensjonacie, przy ulicy Miętowej. Poznaje właścicielkę, baronową Konstancję i jej rodzinę. Zbliża się też do Krzysztofa. Niedługo będzie musiała stanąć przed arcytrudnym dylematem, który zadecyduje o jej dalszym życiu i szczęściu.
Rok
temu miałam przyjemność opisywać wam moje wrażenia po lekturze debiutu
literackiego Katarzyny Archimowicz: Miłość
w Burzanach, znalazłam w niej i wady i zalety, byłam więc bardzo ciekawa w
którą stronę pójdzie autorka. Miłość w
Burzanach była motylkowa, pełna smaków, zapachu ziół… i chociaż czytając
zeszłoroczny tekst znajduję wiele swoich uwag, których dziś nie pamiętam, to
jednak wspominam tę powieść jako ciekawą wakacyjną lekturę. Byłam bardzo ciekawa najnowszej powieści, tym
bardziej, że blurb obiecywał dużo, a okładka, jest jeszcze piękniejsza niż
okładka pierwszej powieści. Ale znacie mnie – okładka może być autorstwa mojego
ukochanego Goi, jeśli książka okaże się chłamem, nie powiem wam książka jest beznadziejna, ale ma ładną
okładkę, coś takiego warto mieć na półce. Mam nadzieję, że pisząc ten tekst
ułożę sobie emocje w głowie, bo na razie mam mętlik… i mieszane uczucia.
Poprzednia
powieść była letnia, upalna, tutaj akcja zaczyna się pod koniec grudnia. Ewa
spędza Wigilię z rodziną, z którą jak się okaże – niewiele ją łączy. Wpadka
ponad dwadzieścia lat temu związała ją z mężczyzną, który jeżdżąc na tirach w
domu jest gościem, synowie na studiach, rodzice i teściowe – z boku. Życie Ewy
wydaje się bajką, jest na utrzymaniu męża, wybudowali dom na odludziu, kobieta
żyje jak w bajce, ma przyjaciół, ma bezpieczny świat. Do czasu… Sylwester
zaczyna się wizytą policji, która informuje ją o tym, że jej małżonek uległ wypadkowi i leży w
szpitalu w Ciechocinku. Kobieta niewiele myśli i jedzie, aby u źródeł
dowiedzieć się o stan zdrowia męża. Ten nie jest najlepszy. Ewa przeprowadza
się do Ciechocinka, aby czuwać nad mężem. W uzdrowiskowym miasteczku poznaje
ludzi życzliwych, ale przeżyje również największy szok swojego życia, które
ukażą jej świat w innym świetle.
Po
pierwsze – dziękuję autorce za pokazanie mi Siergieja Trofimova. Super muzyka –
polecam wam zapoznanie się z tym śpiewakiem… sama nieco znam rosyjski, ale na
razie nie weszłam w etap tłumaczenia tekstu, bo wsłuchuję się w niesamowite
brzmienie.
A
teraz przejdźmy do meritum, czyli do akcji. Co dla mnie jest dużą wadą, akcja
jest przewidywalna od początku do końca. Na stronie 14 byłam w 90% pewna jak to
się rozwiąże…Nie dlatego bynajmniej, że jestem geniuszem. Książka jest
przewidywalna, trochę naiwna(naprawdę, bohater przekonujący heroinę do swych
uczuć, wersami różnych piosenek, nie jest zbyt naturalny, tym bardziej, że
heroina wspomina wcześniej, że niezbyt pewnie włada rosyjskim – co może być
przejawem niekonsekwencji).
A
jednak, pomimo licznych wad, czy potknięć, książka ma w sobie ciepło i magię.
Tak jak autorka w poprzedniej książce przekonywała nas do magii nadbużańskich
krajobrazów, tak w tej w życie bohaterów wplata rosyjską muzykę – naprawdę polecam.
Powieść
nie jest odkrywcza, a jednak czyta się ją szybko i dobrze. Są motylki - chociaż trochę ich mniej niż w Burzanach.
Ciężko
mi polecać czy odradzać tę powieść, ja ją połknęłam w jedno popołudnie i mam z
niej naprawdę miłe wspomnienia…
I
znowu muszę czekać, gdzie następnym razem zabierze mnie autorka, czym oczaruje.
Jest ciekawość!
Witam,
OdpowiedzUsuńnominowałam cię do Liebster Blog Award, było by miło, gdybyś go wykonała :) Szczegóły - http://withcoffeeandbooks.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-award-3.html
Pozdrawiam
Dziękuję, mam nadzieję, że szybko się wyrobię :)
UsuńChyba nie dla mnie. Skoro powieść jest przewidywalna to jakoś nie mam chęci po nią sięgać, bo chyba domyślam się w jakim kierunku rozwija się ta historia.
OdpowiedzUsuńSądzę, że masz rację ;)
UsuńJestem ciekawa tej książki. :)
OdpowiedzUsuńOba tomy są dobre do czytania w lecie
UsuńSzkoda, że tak przewidywalna.. Jeszcze się zastanowię, czy po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńNiestety...
UsuńJa lubię poczytać czasami takie książki, chętnie sięgnę i po tę :)
OdpowiedzUsuńciepła trawa, zimna lemoniada - raj!
UsuńJak mi wpadnie w ręce czemu nie- mimo, że przewidywalna to miło myślę spędzę czas.
OdpowiedzUsuńChoć książka mi się podobała, bo czytało się ją dość sprawnie i nie nudziła, to jednak nie zapadła jakoś szczególnie w mojej pamięci. Taka w sam raz na przeczytanie i zapomnienie :)
OdpowiedzUsuń