Odebrałam sobie książkę z paczkomatu, wyjęłam powieść w niebieskiej uroczej okładce i poczułam, że od razu chcę ją czytać. Opis mnie zaintrygował. Jest to scenariusz na komedię romantyczną i czytając ją miałam właśnie takie myśli. Oczywiście jest tutaj pewna schematyczność, ale umówmy się przykre niespodzianki czekają nas podczas sprawdzania stanu konta tydzień po wypłacie, od lektury oczekuję ucieczki od rzeczywistości i pozytywnych przeżyć, dodatkowo książka ta skłoniła mnie do kilku ważnych refleksji.
Jeśli udawanie miłości jest aż tak łatwe... skąd wiadomo, kiedy jest ta prawdziwa?Gdy jej partner od ponad dekady nagle z nią zrywa, Laurie jest wstrząśnięta – nie tylko dlatego, że pracują w tej samej kancelarii prawniczej, więc musi codziennie go widywać. Jej dotychczas idealne życie rozsypuje się na kawałki, a myśl o powrocie do randkowania w epoce Tindera napawa Laurie autentycznym przerażeniem. Kiedy wiadomość o ciąży nowej partnerki jej byłego lotem błyskawicy rozchodzi się po kancelarii, dziewczyna stwierdza, że tego już za wiele; nie pozwoli się tak upokarzać. I wtedy przypadkowe spotkanie w zepsutej windzie ze słynnym na całą kancelarię playboyem otwiera przed nią nowe możliwości.Jamie Carter nie wierzy w miłość, ale potrzebuje uczciwej, poważnej dziewczyny, żeby zrobić wrażenie na szefostwie. Laurie pragnie, by nowy seksowny mężczyzna dostarczył innego tematu do plotek w kancelarii. Propozycja idealna: rozgrywany w mediach społecznościowych romans na niby, ze strategicznie zaplanowanymi zdjęciami i ustaloną konkretną datą zakończenia.Zemsta będzie słodka...
Laurie od dwóch dekad ma jednego faceta. Poznała go na studiach, był jej pierwszym facetem i miał być ostatnim. Kobieta planuje wspólną przyszłość, dzieci i stabilizację, gdy Dan oznajmia jej, że on już tego nie czuje, że wspólne plany ograniczają go i chce skończyć ten związek, bo nie chce sę wiązać, nie chce dzieci, nie chce jarzma bo chce wolności. Szybko wychodzi na jaw, że znalazł sobie inną, ba spodziewają się dziecka, dziecka którego nie chciał dać Laurie. Ona jest zrozpaczona, w wieku 38 lat została sama z tykającym zegarem biologicznym, na dodatek ma dalej z byłym pracować i chociaż w pracy jest waleczną prawniczką, idzie, brawurowo torując sobie drogę w męskim świecie, prywatnie się załamuje. W sukurs przychodzi jej Jamie, biurowy boski żigolo, mężczyzna młodszy, przystojny, jak z żurnala. Proponuje jej pakt, będą udawali parę, ona odegra się na byłym, on pokaże się jako odpowiedzialny facet. a nie bawidamek i zasłuży na awans. Laurie w to wchodzi. Czy to był na pewno przemyślany krok?
Dopadło mnie przesilenie i czytałam tę książkę długo, nie dlatego, że jest zła, ale dlatego że byłam tak zmęczona, że po prostu zasypiałam w locie. A czyta się ją, jak na czytadlo przystało, po prostu dobrze, na dodatek znajdziemy w niej tematykę poważniejszego kalibru. Po pierwsze bohaterowie mają przeszłość, która na nich wpływa, nie są płaskimi laleczkami z kartonu, ale osobami po traumach i trudnych doświadczeniach, nie są tacy, na jakich wyglądają z pozoru. Walczą o siebie, z lepszym bądź gorszym skutkiem. Oczywiście, ta książka jest przewidywalna jak komedie romantyczne, to jest ten styl, mamy dramatyczne sceny, że oczyma wyobraźni widzimy bohaterów przy oknie, którego szyba spływa deszczem, gnamy razem z nimi na lotnisko/dworzec, by coś wyjaśnić, ale schematy nie muszą być złe. Te w tej książce są motylkowe, poruszające i naprawdę dobre.
Mnie ta książka oczarowała i wzruszyła. Będę ją polecać z czystym sumieniem!
Nie planowałam czytać tej książki, ale mam ochotę sięgnąć po coś wzruszającego. Myślę, że będzie to dobry wybór.
OdpowiedzUsuń