Z nostalgią i humorem, odrobina plotek, więcej historii i mnóstwo fascynujących szczegółów z tamtych, minionych już lat. Od samych początków, od roku 1957, kiedy zaczęła powstawać polska telewizja, kiedy Włodzimierz Sokorski, będący szefem Radiokomitetu, przyjął do pracy pierwszych spikerów - niezapomnianego Jana Suzina I Eugeniusza Pacha. Anegdoty i zakulisowe polityczno-towarzyskie smaczki, rozdziały poświęcone realiom PRL-u, materiały archiwalne i najważniejsze - historie prawdziwych gwiazd tamtych czasów - prezenterek telewizyjnych - Ireny Dziedzic, Edyty Wojtczak, Bogumiły Wander, Bożeny Walter, Krystyny Loski i Katarzyny Dowbor.
Nie mogę sobie wybaczyć, że
dopiero teraz zabieram się za tą książkę. Leżała przy moim łóżku, moja Mama się
nią zachwycała. A u mnie zawsze coś innego wskakiwało na tapetę. Wczoraj coś
mnie natchnęło, żeby wyjąć ją z półki. Był wieczór, ja byłam zmęczona, ale
wsiąkłam w nią błyskawicznie. Dałam się porwać autorce, dałam się oczarować
niezwykle klimatycznej opowieści o telewizji jakiej już nie ma.
Autorka sięga do początków
telewizji, gdy była ona eksperymentem, novum,
medium dla idiotów, dla których potrzeba było ruchomych obrazków bo skupianie
uwagi na samym głosie, dźwięku było zbyt skomplikowane. Chyba nikt, zaczynający
pracę w telewizji, w najbardziej śmiałych planach, marzeniach nie przypuszczał,
że telewizja wyewoluuje do kształtu, który znamy dziś. Tysiące kanałów,
nowoczesne technologie, olśniewające studia. A zaczynało się od małych klitek, dziupli, plansz z komunikatami o
usterkach, od kilku godzin emisji, w wybrane dni.
Aleksandra Szarłat zabiera nas
właśnie do tej telewizji w powijakach i zaprasza na rozmowę ze spikerkami
Telewizji Polskiej, które były jej twarzami, a miliony Polaków uważały je za
członków swoich rodzin. Gdy pojawiały się na ekranie, ludzie przebierali się w
eleganckie stroję myśląc że „panie ich widzą i też trzeba być eleganckim”. One
faktycznie gościły w domach Polaków, to poczucie wspólnoty dziś jest dla nas
nie do pojęcia. Tak naprawdę do niewielu prezenterów, się przywiązujemy,
przecież oni zmieniają się jak w kalejdoskopie. Teraz głównie są celebryci,
ludzi, którzy nie zachwycają klasą, ale szaleństwem, dezynwolturą. Kiedyś w
telewizji mogliśmy oglądać Klasę. Już tak niewielu z tej starej szkoły zostało.
Dla mnie ostoją wciąż jest Tadeusz Sznuk, wciąż nienaganny, elegancki, reprezentuje
najlepsze cechy dobrego dziennikarza, prezentera.
A kiedyś, wszyscy tacy byli.
Bałam się czy odpowiednio docenię
książkę o telewizji, jakiej w sumie nie znałam, bo byłam zbyt mała by to
pamiętać, gdyż szybko wolny rynek i przemiany ustrojowe rozstroiły telewizję.
Na coś się tam załapałam, pamiętam dwa kanały, pamiętam szał, gdy weszła
kolejna stacja – Polsat. Jednak Krystyna Loska, Irena Dziedzic, Bożena Walter,
Bogumiła Wander, to nazwiska, których nie pamiętałam z ekranu. Za to moja Mama
oczywiście kojarzyła je świetnie i książkę odebrała bardzo dobrze. Ciekawa
byłam, czy ja – niejako nie w temacie – też będę taka zachwycona. I byłam!!
Dzięki tej książce dowiedziałam
się dużo o początkach telewizji. Masa zabawnych anegdotek, śmiesznych
historyjek. Owszem, nie wnosi to niczego
nadzwyczajnego w nasze życie. Ale czy każda książka ma wywracać nasz świat do
góry nogami.
Autorka bardzo fajnie ją napisała
książka nie nuży, jedyny zarzut to mało
zdjęć, aż by się prosiło o więcej fotografii tych, o których tyle pisze. Z
drugiej strony ludzie, którzy te panie pamiętali z ekranu, nie potrzebowali
takiej ściągi.
Polecam, naprawdę bardzo
przyjemna lektura.
Zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :) ja zbyt długo czekałam z lekturą :)
UsuńMagia "starej" telewizji jest nie do przecenienia. Ja wręcz kochałem Edytę Wojtczak!
OdpowiedzUsuńWidzisz :) a ja jej wcale jakoś nie kojarzę.
UsuńJuż dawno chciałam ją przeczytać, ale jakoś tak się nie składało. A jeszcze mam "Aktorki" do przeczytania. Bardzo fajne są książki w tym klimacie, pamiętam co nieco z telewizji lat osiemdziesiątych i bardzo dobrze czytało mi się "To była bardzo dobra telewizja" Michalskiego.
OdpowiedzUsuńAktorki też mi się podobały, chociaż dla mnie było zbyt dużo odwołań do filmów o których nie miałam pojęcia i do spektaklów.
UsuńMagda mnie ubiegła i napisała wszystko, co miałam do powiedzenia w tym temacie;)
OdpowiedzUsuńBo czasami myślę, że Magda w myślach czyta
UsuńBardzo szczera recenzja. Lubię czytać Twoje recenzje! :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natalia Z :3
Dziękuję:) Zawsze musi być szczerze, nie za bardzo umiem kłamać :D
UsuńCiekawa publikacja.
OdpowiedzUsuńPrzyjemna lektura i tematyka fajna, moja lista "chce przeczytać" chyba już nie ma końca, ale tą jakoś musze wcisnąć ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś rok temu, wspominam ją bardzo dobrze. Tak, mogłoby być więcej zdjęć.
OdpowiedzUsuńMam ją w planach ale boję się że będzie w niej dużo utyskiwań na PRL
OdpowiedzUsuńMam rację?
Absolutnie nie. Nie ma tam czegoś takiego
UsuńDziękuję za odpowiedź:)Po prostu mam ostatnio dość czytania jaki PRL był be be.Oczywiście co było złe to było i nie przeczę ale co...dzisiejsze czasy i niby "wolność" jest taka cacy?
UsuńA książkę chętnie przeczytam:)
Nie ma za co :) cieszę się, że mogłam pomóc a sama też ie lubię wałkować schematów w nieskońćzoność ;)
Usuń