Wśród biografistyki literackiej książka o Henryku VIII wyróżnia się maestrią języka, potoczystością stylu i pasją w relacjonowaniu historii.
Sam autor pisze o swojej metodzie: „Chciałbym zaznaczyć, że nie wymyślałem dialogów. Dzięki zdumiewająco kompletnej korespondencji dyplomatycznej [przeszło dwadzieścia tysięcy gęsto zadrukowanych stronic] mogłem się trzymać dokumentów, a mimo to przytaczać bezpośrednie rozmowy. […] Źródła są tak bogate, że prawie niemożliwe do wyczerpania […]. Wczuć się w daną epokę, puścić wodze wyobraźni i intuicji, dać sugestię życia – oto zadanie psychohistoryka. Ale ponieważ najżywszy nawet obraz nie usprawiedliwia nieścisłości faktów, starałem się przeto oprzeć te dzieje w całości na materiale dostarczonym przez bezinteresowną prace całej rzeszy uczonych, do których – o ile chodzi o fakty – należy ostatnie słowo” (z Przedmowy).
Ta edycja jest w zasadzie polską premierą tej fascynującej opowieści (nakład wydawnictwa J. Przeworskiego z 1939 roku niemal w całości spłonął w magazynach zbombardowanego Domu Książki Polskiej na placu Trzech Krzyży).
Parę
lat temu sławny był serial The Tudors,
opowiadający o Henryku VIII, który zapisał się w pamięci zbiorowej tym, że miał
sześć żon i że zerwał z papieżem. Telewizja BBC i nieznana mi, ale będąca
koproducentem Showtime, przybliżyła – umówmy się – mniej światłym widzom kulisy
powstania kościoła anglikańskiego, oczywiście dokonano pewnych uproszczeń,
okraszono to sporą dawką erotyki, postaciom historycznym dano twarze dobrych
aktorów i poszedł ten impuls, zaczął się boom
na Tudorów. I super. A teraz od popkultury, pora przejść do czegoś zdecydowanie
ambitniejszego.
Każdy
kto interesuje się historią, lubi biografie, prędzej czy później trafi na te
wydawane przez Państwowy Instytut Wydawniczy, za pierwszym razem cena trochę
zbija z pantałyku, ale gdy zapoznamy się z treścią, zobaczymy jak to
wartościowe są pozycje, no niestety nic nas nie uchroni przed trwonieniem
fortuny na te książki. Mam w swoich zbiorach kilka, teraz dołączyła biografia
Henryka VIII, człowieka, którego kojarzyłam z wielu żon, usilnych prób
zapewnienia sobie męskiego dziedzica z prawego łoża. Wiedziałam, że umiał
pozbywać się żon, aby zrobić miejsce dla kolejnych. Jak widzicie – moja wiedza
nie była jakaś taka, powalająca, kojarzyłam oczywiście jego konterfekty,
tłustawy, rudo-blondynowaty, o naprawdę niezbyt pociągającym wyglądzie – ale
wiadomo władza – afrodyzjak. Pewnie, ze byłam ciekawa, interesowało mnie czego
nie wiem z filmów, książek, podręczników. Przyssałam się do biografii Henryka
momentalnie, bo książka jest lepsza niż serial – który przestałam oglądać na II
sezonie.
Henryk
nie miał być królem, do korony przeznaczony był jego brat – Artur. To jako
narzeczona Artura, do Anglii przypłynęła córka pobożnych katolickich,
hiszpańskich królów – Katarzyna. Jednak Artur był chorowity, a Henryk, był
okazem zdrowia i wyglądał tak jak powinien wyglądać następca tronu. Katarzyny
nikt o zdanie nie pytał, ani gdy poślubiała Artura, ani gdy owdowiała, a teściu
nie miał z czego oddać posagu. Żeby wyjść za Henryka po śmierci Artura musiała
przysięgać, że nie skonsumowali małżeństwa. Później będzie się poddawało ten
fakt w wątpliwość, chociaż nie ma jednoznacznych dowodów na poparcie,
którejkolwiek tezy. Niemniej Henryk ubzdura sobie, że to dlatego iż wziął żonę po
bracie(wbrew zakazowi z Biblii), jego małżeństwo jest przeklęte i pomimo
wielokrotnych ciąż, Katarzyna nie jest w stanie dać mu dziedzica. No i na scenę
wkroczy Anna. Annę Boleynn wyzywano od najgorszych, nie zmienia jednak to
faktu, że spośród wielu kochanek króla, to ona sprawiła, że oddalił żonę,
oderwał Anglię od duchowego przywództwa papieża i zapisał się w historii. Anna
drogo zapłaciła za swój tryumf, przyszła
po dobrej królowej, zupełnie inna,
parweniusza, nie znalazła aprobaty w Londynie, ale dała Anglii królową od
której imienia nazwano całą epokę. I zapłaciła za to głową. Cztery pozostałe
żony króla, nie zapisały się w pamięci zbiorowej, na szczęście autor o nich
pamięta i wyciska źródła do ostatniej kropli by przybliżyć nam uległą Joannę,
która w końcu dała mu upragnionego dziedzica, Annę, która miała być lekiem na
samotność, a okazała się za brzydka jak na wysublimowany
gust króla, odprawiona Anna zrobiła miejsce dla Katarzyny Howard, która
podobno odrazę do króla ukrywała, pocieszając się romansami i za to zapłaciła
głową, aż w końcu przychodzi pora na Katarzynę Parr, która przeżyła swojego
kochliwego i niespokojnego małżonka.
Książka
jest po prostu FENOMENALNA!! Nie czyta jej się jednym tchem, bo jednak wymaga
skupienia, tym bardziej, że jest to solidna biografia, ona nie skupia się tylko
na życiu uczuciowym Henryka, ale opowiada o sytuacji politycznej w kraju, za
granicą, pokazuje w jakich czasach Henryk panował. Przybliża nam postać
rozpustnego króla, bijąc na głowę słynny serial.
Moja
przygoda z tą książką trwała kilka dni, po pierwsze chciałam pewne kwestie
przemyśleć, a po drugie, nią się po prostu chce delektować, smakować zdania,
epokę, wydarzenia. Jest napisana w stylu wielkich, dobrych biografii, które
chce się czytać, które nie koncentrują się na skandalach, na plotkach, ale
rzetelnie podchodzą do faktów.
Polecam
każdemu. Każdemu kto interesuje się Anglią, historią, kto lubi dobre biografie.
Doskonała!!
Przez wiele lat nie czytałem biografii, pamiętam, że wyjątek zrobiłem jedynie dla C.S. Lewisa, Tolkiena i Jana Twardowskiego. Ale coraz bardziej przekonuję się do tego, że najlepsze opowieści to te prawdziwe. Powoli zabieram się za Aleksandra Wielkiego i królową Elżbietę (mam takie wydanie PWN-u, które i Ty kiedyś miałaś i, z tego co pamiętam, regularnie kupowałaś :)). Jest opasłe tomisko z biografią Miłosza. I kilka bardzo starych tomów z Ossolineum (jakieś pozostałości rodzinne).
OdpowiedzUsuńSeria PWNu suuuuper. Ossolineum takoż!
UsuńTrzeba przyznać, że Henryk miał potencjał ;) Nie wiedzieć czemu często kojarzył mi się z Janem III Sobieskim chodź nasz pogromca z pod Wiednia był w rzeczywistości zupełnie inną postacią
OdpowiedzUsuńpomimo jego potencjału i tak bym na niego nie poleciała ;)
Usuń