Miałam
opublikować dziś zupełnie inny tekst. Tak się jednak złożyło, że miałam ochotę
na romans. Złapałam pierwszą lepszą książkę, która sugerowała, że właśnie taką
powieść dostanę. Słodki róż na okładce, róże, pierścionek. Na dodatek tytuł.
Opis, wszystko krzyczało, że w końcu przeczytam książkę, która od początku do
końca tym czego się spodziewałam. Miałam zacząć już wczoraj, ale rower i
przyjaciele wygrali. Za to dziś od rana, do kawy była idealna. Wspaniała, ale
nie że nie będę krytykować. Będę! Muszę znaleźć wagę jubilerską dziadka i będę
ważyć argumenty. Jak Temida, gdzie mój miecz!
Młody prawnik z Krakowa, Hugo Hajdukiewicz, planuje jak najszybciej zmienić stan cywilny. Założenie rodziny przed trzydziestymi urodzinami to warunek narzucony mu w testamencie przez wuja. W poszukiwaniu idealnej kandydatki pomysłowy biznesmen wprowadza w życie plan „Żona”. Wkrótce poznaje młodziutką, nieśmiałą studentkę. Niedomyślająca się niczego dziewczyna szybko ulega urokowi przystojnego mężczyzny. Jednak misternie przygotowany plan matrymonialny niespodziewanie wymyka się spod kontroli…
Dobiegający
trzydziestki Hugo i jego przyjaciel Adaś próbują wybrnąć z impasu w który Hugona
wpakował zmarły wuj. Otóż denat sporządził testament w którym zapisuje
siostrzeńcowi pokaźny majątek, ale obwarowuje to warunkiem. Młody musi się
ożenić i spłodzić potomstwo nim skończy trzydzieści lat. Ponieważ feralne
urodziny zaczynają wisieć nad chłopakiem jak miecz Damoklesa, dwaj kumple
postanawiają jakoś rozwiązać ten gordyjski węzeł. W wyniku kosztownego pomysłu
Hugo poznaje Łucję. Biedną, wychowywaną przez babcię dziewczynę, która żyje
skromnie, chce coś osiągnąć. Dziewczyna pochodzi z zupełnie innego świata niż
Hugo, który brylował w świecie, jego mieszkanie zawstydziłoby dekoratorów Mody
na sukces, łóżkowe umiejętności zawstydzą Greya, a spryt zawstydzi chytrego
rudego lisa : P. Chociaż z Łucją miał zjeść tylko kolację, to przypadek
sprawia, że znajomość się rozwija, rozwija fragmentarycznie bo dziewczę wie o
intercyzie, ale nie wie o tym dlaczego jej lubemu tak się spieszy. Wiadomo, że
wszystko się wyda, kwestia czasu tylko kiedy i jak to się skończy. Będą motylki,
będą fragmenty, no będzie się działo,
tak jak to w romansach bywa.
Wyczytałam,
że książka będzie miała kontynuację i już się nie mogę doczekać, tego co będzie
dalej. Autorka zostawiła mnie w dramatycznym momencie. Tak się nie robi. I
chociaż teoretycznie wszystko jest schematyczne, bo on piękny i bogaty, ona
śliczna, biedna i dobra to jednak ta historia ma swój urok. Wydaje mi się, że
są chwyty, które zawsze działają. Owszem książka ma potknięcia, podobno SJP
dopuszcza wersję dżez, ale i tak to mnie zabolało, było tam sporo marysuizmu,
długich i zbędnych opisów, a na początku ciężko było mi przywyknąć do stylu, to
jednak nie mogłam się od książki oderwać.
Powieść
jest bardzo, bardzo motylkowa, autorka umie zainteresować perypetiami swoich
bohaterów, umie stopniować napięcie, potrafi trzymać w niepewności.
Jest
to taka opowieść o kopciuszku, który wygrywa los na loterii a przynajmniej tak
mu się wydaje, tylko że Książę jest tak naprawdę Królową Śniegu i myśli, że
upiecze kilka pieczeni przy jednym ogniu, a jeszcze na tym zarobi. Pewnie
wszystko byłoby w porządku, gdy nie wmieszało się w to wszystko serce i psikusy
losu. Jestem zauroczona. Naprawdę zauroczona. Czekam na dalszy ciąg, uschnę!!
Dziękuję za bardzo ciekawą recenzję! :) Ciekawą i dowcipną :D Muszę przyznać, że lubię recenzje z jajem (tak zwanym), a ta niewątpliwie taka właśnie jest :)
OdpowiedzUsuńUwagę o dżezie przekażę Paniom Redaktorkom. Ja się nie znam, ja tylko piszę :P
Co do drugiej części, druga połowa czerwca (tak, tego czerwca) i książka będzie u Was ;)
Wiedziałam, że się zachwycisz mimo wszystko. <3
OdpowiedzUsuń