Zaczynałam ostatnio kilka książek i nie umiałam w nic się wczytać. Nie kusiły mnie zaległości, ani trupy, przy całej świadomości ogromu książek dookoła czułam się jakby cały mój księgozbiór wyparował, a ja nie miałam nic. Akurat przy łóżku, w miejscu w którym nie mogę mieć książek, a leży obecnie z 48… leżała książka, którą kupiłam ulegając chwytowi marketingowemu i modzie na pisanie o Kościele. Nie widziałam czego oczekiwać, trochę pewnie sądziłam, że będzie to historia księdza który odszedł. Opowieść o jego powołaniu, kryzysie i odejściu. Czy miałam rację? No nie do końca.
Marcin Adamiec jest zwykłym księdzem z żarliwym powołaniem.Wytrzyma sześć lat. Po pełnym nadziei i ekscytacji okresie seminarium szybko nadchodzi rozczarowanie rzeczywistością plebanii, nałogi, obezwładniająca samotność, choroba, poważny wypadek, a w końcu najgorsze dla młodego księdza – utrata wiary. Wali mu się świat, ale też pojawia się światełko w tunelu – ona. Dziś były już ksiądz mówi, że uciekł od śmierci w życie.Oprócz swojej historii Adamiec opowiada historie innych mężczyzn, którzy wybrali drogę kapłaństwa. Zapijających kryzysy. Zepsutych łatwymi pieniędzmi. Żyjących z kobietami. Odkrywających swój homoseksualizm. Porzucających sutannę dla miłości oraz tych zamkniętych w domach dla emerytów i zapomnianych. Takich księży kościelni hierarchowie „znikają”.Mimo goryczy Marcin mówi o ciemnych stronach Kościoła bez zacietrzewienia, raczej ze smutkiem, czasem z humorem, ale zawsze ze zrozumieniem dla ludzkich słabości. Kończy swą opowieść z nadzieją: „Przestałem wierzyć w Boga jako duchowny. A odzyskałem poczucie, że jestem Dzieckiem Bożym, kiedy biskup zabronił mi przystępować do sakramentów”.
Książka
jest zbiorem historii od chłopaka, który poszedł do seminarium z wielkiej wiary
z głębokiego powołania i w seminarium odkrył, że jest gejem i walczył z tym bo
to grzech a jeszcze w jego diecezji był masowy pogrom homoseksualnych kleryków.
Jednak duszona tożsamość odebrały mu radość życia, nie umiał kochać ludzi, nie
umiał żyć, aż w końcu spotkał na swojej drodze Marco. W książce będzie historia
księdza, który marzył o studiach i od samego początku celował w doktorat, uczył
się włoskiego, ale umarł jego protektor w diecezji i nagle zaczęły się schody,
uważany za Smerfa Mądralę cała diecezja czekała na jego potknięcie, kto
wytrzyma taką presję. Będzie historia hazardzisty, który narobił długów za
milion złotych i został wywalony z parafii. Jest opowieść o księdzu, który na
emeryturze zamieszkał ze swoją gospodynią i wszyscy o tym wiedzieli, ale będzie
też historia księdza, który się zakochał i nie umiał wybrać. Wiele smutnych
historii, a książkę zamyka opowieść Marcina Adamca, który próbuje wyjaśnić jak
to się stało, że odszedł.
Oblicze
polskiego kościoła w tej książce jest bezlitosne, bezwzględni biskupi,
przekonani o swojej nieomylności, kochający władzę. Księża są zjednoczeni, ale
tylko w dobrym czasie, w chwili kryzysu odwracają się od mającego problem
księdza i znika owo braterstwo. Ta książka to historia smutku i samotności. No
i ja bardzo się zaczytałam, byłam bardzo poruszona i nie mogłam się
oderwać, Jednak gdy doszłam do końca
okazało się, że te historie w książce są jedynie zainspirowane, a autor rozwija
w dowolny sposób, przyznając, że podobieństwo jest przypadkowe, zatem cały
walor atrakcyjności upadł. Mogłam nie czytać tego posłowia, bo moje wrażenia
byłyby zupełnie inne.
Do
momentu przeczytania posłowia byłam książką oczarowana, wywarła na mnie wielkie
wrażenie, chociaż zasmuciła mnie okrutnie, czułam potrzebę rozmawiania o tym co
czytałam, bo te historie przemawiają, ale najbardziej dotykały właśnie z tego powodu, że sądziłam, że są prawdzie…
To, że są zainspirowane, wiele im odbiera…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.