Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź książki Minuty. Reportaże o starości czułam, że to będzie lektura trudna. Kto jednak powiedział, że życie, a zwłaszcza starość są proste. Nie wiem jak w innych krajach, ale mam wrażenie że Polska przy całym rozdmuchanym szacunku dla rodziny, tradycji, nie mówi się i nie wspiera starości za bardzo. Politykom się to nie opłaca, bo w końcu nie ma gwarancji, że elektorat dożyje do kolejnych wyborów. Zapominamy o tych, którzy tworzyli ten świat, tak jak my teraz, nie chcemy pamiętać, że na nas też kiedyś przyjdzie pora na nas, żeby pogrążyć się w słabości, starości, by zacząć odchodzić w cień.
Kiedy pojawia się myśl, że nadchodzi starość? I czy w ogóle się pojawia – czy to bardziej proces, który zdarza się przeoczyć? Albo ignorować?Dziewięćdziesięciotrzyletnia aktorka Halina Kwiatkowska powiedziała, że była tak bardzo zajęta pracą, że do osiemdziesiątki nie zdążyła zauważyć, że się starzeje. Czym więc jest owo starzenie się, kiedy głowa wciąż pcha do działania i kiedy chcielibyśmy zrobić jeszcze tak wiele – podróżować, zbudować dom, założyć nowy biznes, zakochać się – a musimy liczyć się z ograniczeniami, jakie pojawiają się wraz z wiekiem?Bohaterowie Minut przyglądają się tym momentom z dużą uważnością i zaskoczeniem. Głębsze zmarszczki, ulgi w komunikacji miejskiej czy coraz większa bateria leków. Starość zwykle zbiega się też z brakiem zainteresowania młodych, z którymi coraz trudniej znaleźć wspólny język. Iza Klementowska towarzyszy seniorom na spacerze, w kawiarni, na potańcówkach, odwiedza ich w pustych ogromnych domach i w maleńkich pokojach wykrojonych z mieszkań ich dzieci lub współdzielonych z innymi pensjonariuszami domu spokojnej starości. Słucha o tęsknocie za miłością utraconą zbyt wcześnie, ale też o miłości odnalezionej dopiero w jesieni życia.Ta książka pomaga oswoić starość, ale pokazuje też, że wbrew pozorom może tętnić życiem bardziej niż za młodu. I że właśnie wtedy można poczuć wolność.
Autorka każdy rozdział, każdy
przypadek rozpoczyna od opowieści, jak plemiona, ludy pierwotne podchodzą do
starości. Często jesteśmy karmieni sloganem, że takie pierwotny cywilizacje darzyły
starców atencją, doceniali doświadczenie
i wiedzę, wszak starzec równało się mędrzec. Tymczasem podczas tej lektury
dowiadujemy się, że przedstawiciele starszego pokolenia są porzucani, spychani
na boczni tor – traktowani jako obciążenie. Z tymi kulturowymi ciekawostkami
mamy zestawione historie emerytów. To w sumie historie pełne pierwotnego
smutku.
Mamy cały przekrój historii, od wdowy,
którą do siebie zabierają dzieci, a ona czuje się wyrwana z korzeniami,
niepotrzebna, przez staruszkę, która skłóciła się z córką, teraz jest zdana na
opiekunkę i pisanie listów do córki, przez mężczyznę, który zakochał się po
sześćdziesiątce i to uratowało jego życie, aż po mężczyznę, który decyduje się
na eutanazję bo ma już dosyć cierpienia, walki o każdy oddech.
Bardzo mocna i gorzka jest to
lektura, bo starość to temat od którego nie możemy uciec. Bez względu jaki
pakiet emerytalny mamy, jak bardzo się zabezpieczamy, ta starość może nas
dopaść niespodziewanie. Nikt nam nie zagwarantuje, że nie będzie samotna i
pełna chorób. Póki jesteśmy zdrowi wszystko wydaje się dobrą opcją.
Autorka z ogromnym wyczuciem
opowiada historie swoich bohaterów, umiejętnie zestawia różne sytuacje, dzięki
czemu nabierają odpowiedniego kontrastu. Nie mogłam się oderwać od tej lektury,
chociaż czasami trzeba zrobić przerwę by nie dać się goryczy. Dobra książka na
jesień, bo wszak tak nazywamy starość – jesienią życia. Książka, która stawia
życie w innym świetle. Naprawdę polecam i będę śledzić, kolejne książki
wydawane przez autorkę! Umie poruszać trudne tematy bez dwóch zdań!
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Czeka na mnie na stosiku przy łóżku. Jestem bardzo ciekawa tej książki, ale jednocześnie boję się tej lektury.
OdpowiedzUsuń