Świat medycznych sekretów doktora House'a, najbardziej fascynującego bohatera seriali o lekarzach. Gregory House genialny lekarz, nie ma sobie równych w diagnozowaniu objawów, nie wyjaśnionych wcześniej przez innych lekarzy. W wyniku błędnego zdiagnozowania zawału mięśnia czworogłowego uda, House chodzi o lasce. Z tego też powodu cierpi na przewlekły ból. By go złagodzić zażywa Vicodin, środek przeciwbólowy na bazie opium, od którego jest uzależniony choć się do tego nie przyznaje. Wspólnie ze swoim zespołem stawia czoła każdemu wyzwaniu i jest w stanie rozwiązać każdą zagadkę medyczną, przed którą skapitulowali jego koledzy po fachu.
Jakoś tak w tym roku nie po drodze było Mo z serialem House M.D. Teraz właśnie nadrobiłam końcówkę i… mam bardzo mieszane uczucia. Po pierwsze uważam, że szósty sezon był najzupełniej zbędny. To nie jest gatunek serialu, który można nadmiernie rozciągać, opierał się bowiem na nowatorstwie, oryginalności, oraz co tu dużo kryć osobie Grega, oraz jego specyficznym układzie z Cuddy. Dwa pierwsze sezony oglądałam z ogromną przyjemnością, później było już tylko gorzej. Szósty sezon to już moim zdaniem flaki z olejem i pewnie dlatego nie oglądałam bo się nudziłam. Ostatni odcinek, ostatnie momenty, były … takie… no dziwne, bo niby tyle się na nie czekało, ale i tak gdzieś jest przekonanie, że to zepsują
ja nie dotrwałam do końca sezonu, przerwałam jakoś po 7 odcinku. kiepsko i rzeczywiście naciągane to wszystko już było...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem z tej serii można było obejrzeć góra cztery odcinki, które miały jakieś znaczenie. Pierwszy, drugi, ten w którym Cameron chce się rozwieść z Chase'm i ostatni. Wystarczyłoby w zupełności.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jeszcze nie oglądałam 6. sezonu, ale z tego co piszesz nie ma co żałować i na siłę oglądać. Poprzednie bardzo mi się podobały, szczególnie te pierwsze.
OdpowiedzUsuń