Australijczyk Priscilla była zakochana w Jonathanie od zawsze. A dokładnie odkąd jako nastolatka przeprowadziła się z rodzicami do Australii. Jednak starszy od niej o dziesięć lat mężczyzna nie widział w niej kandydatki na żonę. Gdy Priscilla wyjeżdża na zagraniczne studia, Jonathan uświadamia sobie, że przegapił swoją szansę. Postanawia pojechać do Priscilli i poprosić ją o rękę. Szczęśliwa i zakochana dziewczyna przygotowuje się do ślubu, nie podejrzewając, że ukochany Australijczyk po raz kolejny wystawi jej uczucia na poważną próbę. Gra uczuć Egan uległ pozorom, przez co niesprawiedliwie ocenił Katriane autorkę romansów historycznych. Ona czuje się urażona i nie ma ochoty niczego mu udowadniać. Ich drogi z pewnością by się rozeszły, gdyby Egan nie był bratem Ady - najbliższej przyjaciółki i współlokatorki Katriane. Nieuniknione spotkanie przynosi zaskakującą zmianę sytuacji: wzajemna niechęć stopniowo ustępuje miejsca nowym uczuciom. Wydaje się, że dawne uprzedzenia utraciły swoją moc. Czy na pewno
Pierwsza uwaga lubię romanse ale z dobrą fabuła. Druga sprawa, zawsze się śmiałam z mamy, że czyta takie romansidła.
Do czasu aż dotarła do mnie książka o czarownej okładce. Wzięłam się za czytanie szybko i szybko połknęłam. Trochę głupio mi o tym pisać, bo zazwyczaj wyśmiewałam takie książki. Mame chciałam palić na stosie za czytanie tego typu pozycji w których wszystko od początku do końca jest jasne. Ona kocha, on niby też, ale…
Mama mi tłumaczyła, że potrzebuje książek lekkich, odprężających. Nie rozumiałam tego. Do tej książki. Bo mimo prostej fabuły, mimo prostego języka czułam emocje. Autentycznie! W niektórych momentach czułam chemię, czułam te urocze motylki w brzuchu(mam nadzieję, ze nie czytają tego osoby z którymi prowadzę spory ideologiczne i życiowe opierając je na racjonalizmu). Tak! Ja racjonalny człowiek czułam emocję które przeżywali bohaterzy.
Autorka operuje świetnym językiem, ma niesamowicie lekkie pióro. Próżno szukać wulgarnych scen, wszystko jest ze smakiem, ani za dużo, ani za mało.
Dwa opowiadania, podobne w sumie do siebie, mimo wszystko jednak różnią się od siebie, tak, że zarówno pierwsze, jak i drugie czytałam z dużą przyjemnością.
Co mogę powiedzieć, dla kobiet lubiących romanse pozycja obowiązkowa. Polecam ją jednak osobom, które tak jak ja za dnia mają galop, milion spraw i ani chwili dla siebie, bo to świetna książka na wieczór, zakopać się w miękkim łóżku z herbatką i poczytać, dać umysłowi odpocząć, zrelaksować się.
Nie można codziennie czytać traktatów filozoficznych. Czasami warto poczytać dla relaksu coś lekkiego co nie zmusza do nieustannego myślenia, nadążania za akcją!
Za książkę dziękuję wydawnictwu Harlequin
Ja tam nigdy nic nie miałam przeciwko romansom, w końcu lekkie książki też sprawiają frajdę i miło umilają czas :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie a ja tak się zapierałam :/
OdpowiedzUsuńI ja się przyznaję, że z czasem coraz chętniej sięgam po lekturę lekką z tendencją do fantastyki. I zawsze uważałam, że dobry romans nie jest zły ;)
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko romansom, o ile właśnie budzą jakieś emocje podczas czytania... :) Dlatego chętnie sięgnę po tę książkę, bo zapowiada się interesująco :)
OdpowiedzUsuńGotowa na dzisiejszy mecz Królewskich? :D
Nerwy straszne, emocje towarzyszące lekturze nigdy nie są tak intensywne.
OdpowiedzUsuń