Opowieść o astronomii i miłości na tle XVII-wiecznego Gdańska, w którym zamieszkuje po ślubie młodziutka Elżbieta, córka bogatego kupca wydana za 36 lat starszego od niej astronoma Jana Heweliusza. Piękna i inteligentna, ma ambicje, które wykraczają poza marzenia kobiet w jej epoce. Małżeństwo otworzy przed nią drzwi do nauki, ale czy również do szczęścia?
Nie mogłam się oprzeć hipnotyzującej wręcz okładce. Uwielbiam taką kolorystykę. Podtytuł zapowiadał spotkanie z Elżbietą Heweliusz, żona sławnego astronom.
Nie przepadam za narracją w pierwszej osobie, mimo to dałam się porwać opowieści i przeniosłam się do siedemnastowiecznego Gdańska i dałam się porwać opowieści. Czytałam, że niektórym ciężko przegryźć się przez pierwsze strony, że język jest nieprzystępny. Ja nie miałam takich problemów, wiedząc w jakie czasy się przenoszę nie mogłam nastawić się na język współczesny. Kiedyś tak się mówiono, do męża zwracano się per „panie” nawet po wielu latach małżeństwa i urodzeniu mu kilkorgu dzieci. Takie czasy takie obyczaje.
Ale od początku. Poznajemy młodą dziewczynę, dziewczynę bystrą i dosyć dobrze jak na owe czasy wyedukowaną. Światopogląd i edukację młodej Elżbiety kształtuje jej mamka Dobra Teresa, będąca byłą zakonnicą, która chce dobrze przygotować do życia swoją podopieczną. Czy to dobrze? Oceńcie to sami. Nawet największa miłość mamki nie jest w stanie zwalczyć epoki, przesądów klasowych. Być może mogła ona wyrządzić dziewczynie wielką krzywdę, bo gdyby Elżbieta była chowana w duchu czasów w której przyszło jej żyć przeszła by przez życie, może bez przeżycia wielkiej, nawet na dzisiejsze czasy przygody, ale spokojnie, tak spokojnie jak kroczyć przezeń powinna kobieta jej czasów. Stało się inaczej. Czytelnik może przeżywać z Elżbietą ważne dla niej chwile, pierwszą miłość, zawód, wreszcie spotyka razem z nią jej przyszłego męża dużo starszego od niej wdowca, wielkiego astronoma, człowieka szanowanego przez elitę Europy – Jana Heweliusza.
Mimo, ze znałam koniec tej historii przeżywałam większość wydarzeń opowiadanych przez bohaterkę, przeżywałam z punktu widzenia współczesnej kobiety, przeżywałam bo zawsze tak podchodzę do opisywania małżeństw z przymusu, małżeństw które dziś są w wielkim świecie i świecie tabloidów przedmiotem złośliwych komentarzy, a wtedy były normą. Mnie zawsze to porusza a tutaj poruszyło jeszcze bardziej, bo wciągnęłam się w opowieść bohaterki.
Czy wzbudzała ona moją sympatię, raczej tak. Na pewno bardzo było mi jej żal. Zgadzam się z przeczytaną gdzieś na blogu opinią, że Elżbieta pewnie była jedną z wielu, wielu kobiet o takich warunkach umysłowych, ale inne nie miały okazji wykazać się tym rozumem, wiedzą. Nie każda poślubiała naukowca, który dodatkowo umożliwiał im rozwój już zdobytej wiedzy.
Być może w niektórych miejscach bohaterka skupia się na kolokwialnie rzecz biorąc pierdołach pomijając rzeczy o których chciałabym wiedzieć więcej.
Czytałam tą książkę błyskawicznie. Nim się zdążyłam zorientować, mignęła mi ostatnia strona. Moja refleksja… za szybko!!
Bardzo mi się podoba ta seria zbeletryzowanych biografii, będę musiała sięgnąć po kolejne, bo już „Józefina” mnie oczarowała!
Za ksiązkę dziekuję wydawnictwu Bukowy las
i serwisowi Sztukater
Już kilka razy rzuciła mi się w oczy okładka... treść też wydaje się być interesująca, więc jak mi się trafi to przeczytam z pewnością ;)
OdpowiedzUsuńJak się trafi na pewno przeczytasz, tej okładce nie da się oprzeć :P
OdpowiedzUsuńOkładka rzeczywiście świetna! Książka zapowiada się zajmująco, szukałam jej dziś nawet w bibliotece, ale niestety nie znalazłam...
OdpowiedzUsuńMoja biblioteka cierpi niestety na brak nowości, wiec w takim celu to nigdy tam nie idę. Chociaż zwykle nowości trafiają tam chwilę po premierze a ja skoro nie kupiłam to idę po czytadła :P
OdpowiedzUsuńMoja zazdrość osiągnęła apogeum ;) Poluję na nią już od jakiegoś czasu i nie mogę się jej doczekać. Myślę, że i mnie porwie. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńJa się jakoś za książki biograficzne wziąć nie mogę, ale może się w końcu przełamie? :
OdpowiedzUsuńNiezła jestem w kuszeniu :)
OdpowiedzUsuńA biografie lubię... te osoby o których czytam sa mi bliższe, moze przez to że znałam ogólny zarys ich życia a teraz się zaprzyjaźniamy :)