Jak pisał Monteskiusz, rodzice zaszczepiają dzieciom nie swoją inteligencję, lecz przede wszystkim swoje namiętności. Czy podroż z 14-miesięcznym dzieckiem na kraniec Europy musi oznaczać brawurę i nieodpowiedzialność? Czy narodziny dziecka muszą oznaczać rezygnację z marzeń?
Marzenie, które się spełnia, to coś, dla czego warto żyć. Starać się podejmować ryzyko i wbrew wszystkiemu i wszystkim, nie oglądając się za siebie, zrobić to, o czym się śni.
6900 kilometrów
7 krajów
18 dni
Podroż małego Mikołaja na Nordkapp jest najlepszym dowodem na to, że mieszanka fantazji, odwagi i rodzicielskiej miłości może zaowocować niezapomnianą przygodą!
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego,
czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań.
Złap w żagle wiatry.
Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.
Mark Twain
Aldona Urbankiewicz (ur. 1978) – absolwentka Akademii Rolniczej we Wrocławiu, zootechnik „uziemiony” za biurkiem.
Nie wiem co mnie skusiło w tej książce. Ani nie mam dziecka, ani nie jestem fanką Skandynawii. Chyba byłam ciekawa jak się podróżuje z takim maluchem. Tak to chyba to. W tym kontekście się zawiodłam, Misiek jest – miałam wrażenie na doczepkę, wspominany mimochodem. Mało jest informacji o podróży Mikołaja, to raczej dzień po dniu wycieczki do Skandynawii autorki, która w tym regionie jest zakochana. Okraszone to wszystko licznymi dygresjami na temat wspomnieć z poprzedniej wyprawy, tak że czasami nie mogłam się odnaleźć czy to teraźniejszość czy wspomnienia.
Znowu jest tak, ze się czepiam bo książkę czytało mi się dobrze, ale mnie nie urzekła, urzekły mnie zdjęcia, miejscami-przepiękne. Nie urzekły mnie długawe opisy drogi i konieczności postojów bo Mikołaj nie może tak długo jechać. Dla mnie to oczywiste, ze mając dziecko tryb życia i również sposób podróżowania się zmienia, nie trzeba mi o tym przypominać. Wiem również ze najlepiej karmić dziecko piersią, więc też nie potrzebowałam długawych fragmentów jak to cudownie, wspaniale etc. Prosty język tłumaczę tym, ze to pamiętni.
Co mi się wyraźnie nie podobało, to obecne teraz wszędzie stwierdzenie typu, ze największą przeszkodą jesteśmy my sami. Po części – zgoda. Wystarczy mieć samochód, mimo wszystko nie jest tak, że każdy to auto ma i każdy ma prawo jazdy, nawet jak mamy samochód na dobre myśli on nie jeździ. A jakie są ceny paliwa każdy wie. Nie jest tak, ze wychodzimy za próg i rozpoczynamy podróż marzeń. To nie takie proste.
Jeśli przekonanie mnie, że wystarczy chcieć, żeby podróżować było celem książki to autorce się nie udało.
Co się udało? Zaciekawić mnie Skandynawią. Zdjęcia niektóre mnie zachwyciły, żałuję że tak mało było lokalnych ciekawostek, historii takich turystycznych smaczków. Ale to nadrobię we własnym zakresie. Dlatego cieszę się ze przeczytałam, poszerzyłam horyzonty(aczkolwiek Skandynawia mi się tak zimno kojarzy, że małego dziecka na wakacje bym tam nie wzięła).
Teraz mam ciekawość Skandynawi. I za to dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka, dzięki któremu mogłam przeczytać tą ksiażkę
Jeśli chcesz poczytać trochę więcej o Skandynawii, to polecam Ci "Krainę Zimnolubów" — po trochu o wielu rzeczach i tam akurat jest mnóstwo ciekawostek. :)
OdpowiedzUsuńA "Z Miśkiem..." chyba na razie mnie nie skusi. Poczekam aż będę miała własne dziecko do podróżowania. :)
Dzięki za recenzję.
Mnie skusiła Skandynawia przede wszystkim :)
OdpowiedzUsuńI ciekawość jak to jest podróżować z dzieckiem też.
Czeka na półce sobie :)
Zupełnie odmienna recenzja od tych czytanych ostatnio na blogach - tam raczej recenzentki cieszyły się, że autorka skupia się na podróży, nie na dziecku :) Cieszę się, że pozwoliłaś spojrzeć mi na tę książkę inaczej. Nie wszystkie opinie muszą być pozytywne. Zgadzam się z fragmentem dotyczącym kosztów podróżowania - oj, prawda, niestety. Przy okazji, przeniosłam się z bloxa na blogspot, także zapraszam teraz pod adresem: http://niedopisanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam na nią wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńNie twierdzę, że to źle że nie ma ciągłych zachwytów nad dzieckiem, ale jak na książkę podróżniczą z dzieckiem w tytule to tego dziecka prawie nie ma.
OdpowiedzUsuńNie chcę nikogo zniechęcać, ja oczekiwałam czegoś innego.
nie czytałam jeszcze nic o Skandynawii, ale lubię książki o podróżach :) tez mi się nie podoba stwierdzenie autorki, że największą przeszkodą jesteśmy my sami, byłoby super gdyby wszystko było takie proste :)
OdpowiedzUsuńW takich chwilach bardzo żałuję, że nie posiadam tego typu książki na swojej półce. Chociażby dla zwykłego rozluźnienia.
OdpowiedzUsuńCzytałam niedawno recenzję tej książki - gdy będę miała okazję, to na pewno przeczytam:)
OdpowiedzUsuń