Co byś zrobił, gdybyś codziennie musiał pisać dwie strony tekstu, aby powstrzymać nadchodzącą zagładę?
Gdy mediami wstrząsa wiadomość o zawaleniu się wiaduktu oraz całej serii pozornie niepowiązanych ze sobą wypadków i awarii, Kool Autobee, pracownik biurowy, odkrywa, że ma właśnie tego rodzaju nietypowy problem.
Zaczyna podejrzewać, iż być może wszystkie tragiczne wydarzenia tego świata mają związek z jego osobą, a także z niedawno przeprowadzanym remontem kuchni, karteczką znalezioną na szafce nocnej oraz traumatycznymi wydarzeniami z lat szkolnych. I kto wie, być może ma rację...
Od tej pory musi dzielić czas pomiędzy codzienne obowiązki, zapobieganie zniszczeniu świata poprzez zaprzestanie pisania oraz podążanie śladami zawiłej intrygi, która doprowadza go do coraz dziwniejszych ludzi, miejsc i sytuacji, sprawiając, że jego dotychczas uporządkowane życie zaczyna nabierać zupełnie nowych barw i zmierzać w nieprawdopodobnym kierunku.
"Defekt pamięci" to kipiąca niezwykłymi pomysłami, niesłychanie zakręcona historia, której zaskakujące zakończenie sprawi, że będziesz musiał przeczytać ją jeszcze raz.
„Co być zrobił gdybyś codziennie musiał pisać dwie strony dziennie”, takie pytanie zostaje postawione bohaterowi, a co za tym idzie czytelnikowi. Moja pierwsza myśl była taka ze mój promotor bardzo by się ucieszył a moja praca nabrałaby pożądanego rozpędu. Ale nie ma tak łatwo… Wałkonię się dalej i zamiast pisać, czytałam o piszących, a raczej o Piszących.
Kool Autobee jest bardzo przeciętnym człowiekiem, pracuje w biurze co jest o tyle atrakcyjne, ze może wciągać bezkarnie toner do kopiarki. Nie zarabia fortuny, nie jest myślicielem. Coś co akurat go wyróżnia to jego wyjątkowa awersja do słowa pisanego, ma ona swoje korzenie w młodości szkolnej, ale jest po prostu silniejsza niż bohater, który nie wstydzi się tego że nie lubi czytać, pisać i nie ma zamiaru tego zmieniać. Ale okazuje się, że będzie musiał zmienić swoje sympatie, albowiem pewnego dnia przy okazji remontu znajduje karteczkę nakazującą mu pisać dwie strony dziennie, inaczej na świecie będzie dochodziło do tragedii. Oczywiście nie obyło się bez prób sprawdzenia. W istocie, jeśli napisze mniej niż dwie stron ludzie giną, mają miejsce klęski żywiołowe, Armagedon. Kool postanawia wiec pisać, pisać i ścigając się z czasem i z przeznaczeniem odkrywa, że nie jest jedyny, że został włączony do grona Piszących. Na świecie jest więcej takich osób jak on, które muszą wyrobić stronicową normę dzienną inaczej Motywator „zmusi” ich do tego. A w świecie piszących absurd, goni absurd. Trzymajcie się mocno, bo momentami będziecie się czuli jak na górskiej kolejce, i pamiętajcie każdy szczegół jest ważny, trzeba czytać uważnie!
Takie książki przywracają mi wiarę w polską literaturę, okazuje się że Polacy nie piszą tylko nowych dzienników Bridget Jones, czy innych quasi poradników, jak być szczęśliwym w świecie cudownych zbiegów okoliczności. Że możemy napisać książkę taką inną od tych które zalewają rynek. Absurdalną, złożoną, pełną inteligentnego, ironicznego humoru, zaskakującą i dającą do myślenia. Myślicie że przesadzam? Absolutnie nie! Gdybym nie czytała tej książki pewnie też bym nie wierzyła, ze taka mieszanka pozytywnych elementów jest możliwa, ale jest! I dlatego polecam tą książkę. Czyta się ją w jeden krótki wieczór, ale trzeba się mocno skupić bo zabiegi jakie stosuje autor są tak zaskakujące i jednocześnie złożone, wynikające z wcześniejszych akapitów, że trzeba się bardzo pilnować aby nie zgubić się w gąszczu absurdu i zdarzeń.
Według mnie świetnie napisana książka, język przystępny, wprawdzie znajdziemy tam wulgaryzmy(a wiem, ze niektórzy reagują na nie alergicznie bez względu na ilość – dlatego uprzedzam), moim zdaniem nie rzucają się bardzo w oczy, tekst nie jest nimi naszpikowany, czynią język bardziej autentycznym. W tym przypadku. Wartka akcja, ciekawe zwroty akcji czynią tę książkę naprawdę interesującą pozycją na rynku wydawniczym. Cieszę się że mogłam ją przeczytać…
Właśnie skończyłam czytać i już wiem, że nasze gusta faktycznie są do siebie bardzo zbliżone :)
OdpowiedzUsuń