Nie można w życiu być całkowicie w jednym miejscu
ani z żadnego miejsca nie da się wyjechać do końca.
Miasto przypominające labirynt, z którego nie sposób się wydostać. Enigmatyczny podróżnik, który ma właśnie wyjechać, gdy niespodziewanie zatrzymuje go niezwykła postać, na zawsze zmieniając jego przeznaczenie.
"Podróżnik stulecia" to zaskakująca opowieść ukazująca wiek XIX z perspektywy wieku XXI. Andrés Neuman tworzy kulturową mozaikę podporządkowaną emocjonującej fabule, pełnej intryg, humoru oraz fascynujących postaci, a wszystko to za pomocą pełnego świeżości stylu, który czaruje dojrzałością językową i plastycznością wyrazu. Całości dopełnia literatura i niezapomniana miłość, której płomień z taką samą dzikością trawił będzie łóżko, co książki, a także zmyślony świat, w którym jak w soczewce skupiają się konflikty nowoczesnej Europy.
Książka towarzyszyła mi przez jakiś miesiąc. Z nieznanych mi powodów uprzedziłam się do niej i początek przemęczyłam strasznie.
Wmawiałam sobie, że to ma być coś zupełnie innego, sama nie wiedziałam dokładnie co, ale na pewno taka konstrukcja mi nie odpowiadała. Ale kiedyś w kolejce u lekarza miałam tylko tą książkę i nie miałam wyjścia. Wczytałam się i wpadłam po uszy.
Książka to opowieść o tajemniczym Hansie, który przybywa spędzić parę dni w mieście Wandenburg, ale z jakichś powodów zostaje w tym mieście na dłużej, dlaczego zostaje? Dlaczego nie spieszno mu do miejsca przeznaczenia? Co spotka go w tajemniczym, czasami będącym na pograniczu magii mieście? Ode mnie więcej na temat fabuły się nie dowiecie.
Najbardziej przypadła mi do gustu postać kataryniarza, pokochałam całym sercem jego wywody w których, miedzy wierszami można wyczytać bezcenne prawdy życiowe. Jego tajemnicza postać, zafascynowanego muzyką filozofa jest mi niesamowicie bliska i naprawdę polubiłam go bardzo. Chociaż wolę koty :P
Tą książkę napisał wybitny, stosunkowo młody(chociażby młodszy od mojej siostry) Argentyńczyk z urodzenia, Hiszpan z wychowania(co jak wiadomo zawsze budzi moje zainteresowani), dosyć przystojny mężczyzna, który zabiera nas w podróż w zupełnie inne czasy, aby uświadomić jak zmieniał się sposób myślenia, wyjątkowo nie wątek romansowy był dla mnie najcenniejszy, ale właśnie wszystkie spostrzeżenie dotyczące innej częstotliwości nadawania myśli. Jako historyk bardzo lubię takie zabiegi i chętnie bym się zapoznała z innymi książkami autora.
Mimo, ze początkowo czytało mi się ją okropnie ciężko to polecam tą książkę, jestem pewna że niejednego z Was porwie i zachwyci :)
Tak czasem bywa, że książki, które początkowo robią na nas nie najlepsze wrażenie okazują się strzałem w dziesiątkę. :) Zdecydowanie mam na "Podróżnika..." ochotę... Będę się rozglądała. A swoją drogą nazwisko autora jest mi dziwnie znajome... Hm... Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńWiększość ksiażek, może nie większość, ale wiele ksiażek mojego życia na początku męczyłam, po to aby później wpaść po uszy :D
UsuńU mnie byłoby chyba ciężko z dokończeniem czytania powieści, której początek by mnie zniechęcił. Ale jak widać, czasem warto przejść przez te trudy i docenić powieść. Może i ja zmienię swoje nastawienie w tej kwestii :)
OdpowiedzUsuńA jeszcze jak dochodzą do tego jakieś uprzedzenia to może być droga przez mękę.
UsuńW końcu udało Ci się przez nią przebrnąć ;D Mnie na początku też ciężko się było wciągnąć, szczególnie te ich polityczne dyskusje mnie męczyły, ale później? Wpadłam po uszy ;) Cieszę się, że Ty również w końcu rozkręciłaś się z lekturą ;)
OdpowiedzUsuńMi polityka nie przeszkadzała, sama nie wiem co mi przeszkadzało, ale był okres kiedy męczyłam okropnie, zresztą wiesz ;)
Usuńjeśli ciężko się wciągnąć to nie jestem pewna czy powinnam zaczynać, łatwo się zniechęcam :)
OdpowiedzUsuńale może akurat spodoba się od pierwszej strony :)
UsuńA ja właśnie niezwykle rzadko się zniechęcam i zostawiam rozpoczętą książkę. Dlatego nawet mimo słabego początku, dałabym jej szansę.
OdpowiedzUsuńStaram się nie zniechęcać, ale od czasu do czasu jednak książka mnie pokonuje
Usuń