Słynący z niekonwencjonalnych pomysłów państwo Stubbs postanawiają zadziwić wszystkich niezwykłą rozrywką przygotowaną z okazji wielkiego festynu organizowanego na terenie ich posiadłości. Atrakcją, o przygotowanie której proszą znaną autorkę powieści kryminalnych, Ariadnę Oliver, ma być zabawa w Polowanie na Mordercę. Pani Oliver spełnia kaprys Sir George?a i Lady Stubbsów, lecz gdy do rozpoczęcia festynu pozostają tylko godziny, tknięta złym przeczuciem postanawia zaprosić Herkulesa Poirota. Na wszelki wypadek...
Obiecałam, że w tym miesiącu przeczytam dwie powieści z Herkulesem Poirotem, było to z mej strony przejawem głupoty, albowiem teraz mam już tylko z pięć książek na półce z tym detektywem . No nic, trzeba dokupić, nie wiem jakim cudem zdobędę, bo nakłady wyczerpane, ale nie spocznę nim całej serii nie zbiorę.
Błędem było również czytanie wieczorem, byłam już za połową, śpiąca jak diabli, ale stwierdziłam „a jeszcze jedna strona” miałam pecha bo akurat na tej stronie akcja zrobiła się okrutnie intrygującą. I tak czytałam dalej, była pierwsza trzydzieści. Przeczytałam ostatnią stronę. Nie sugerujcie się tym akapitem, nie chcę powiedzieć, że akcja rozkręca się dopiero pod koniec. Cała książka trzyma w napięciu. Jakkolwiek nie uznałabym tej powieści za jedną z najlepszych, tych fenomenalnych to jest to po prostu świetny kryminał. Nie genialny, nie fenomenalny, chociaż sposób w jaki Herkules Poirot dochodzi do prawdy, jak zwykle wprawia w zachwyt.
Ale zacznijmy od początku:
Herkules Poirot dostaje telefon od swej przyjaciółki, pisarki kryminałów Ariadny Oliver, która prosi go, o natychmiastowe przybycie. Okazuje się, że organizuje ona zabawę na festynie, na wsi i coś, czego nie umie nazwać, sprecyzować ją niepokoi. A wierzy bezgranicznie w kobiecą intuicję. Herkules Poirot, który do tego stopnia nie wierzy w kobiecą intuicję, ale zdaje sobie sprawę, że coś może być na rzeczy, przybywa do Nassecombe. Okazuje się, że jedną z głównych atrakcji na festynie ma być zabawa w tropienie zwłok i rozwikłanie zagadki morderstwa. Z pozoru, wszystko jest w porządku, ale Belg dostrzega sygnały, że może faktycznie, coś wisi w powietrzu. I zaiste, zostają znalezione zwłoki, młodziutkiej dziewczyny, która miała grać trupa. Dziewczyna nie miała wrogów, jej śmierć nie przynosi nikomu korzyści. Oczywistym tropem jest iż musiała coś widzieć, czyżby mordercę? Bo zaginęła żona Pana domu, lady Stubbs. Czy dziewczyna widziała jej mordercę i dlatego musiała zginąć. A ciało Lady Stubbs, diabeł ogonem nakrył, ale na terenie dużej posiadłości, przy rzece, ukrycie zwłok nie jest trudne. Herkules ponosi porażkę, wyjeżdża bez ujęcia sprawcy. Ale sprawa nie daje mu spokoju, a gdy pada trzeci trup… wszystko zaczyna się układać w logiczną całość. Oczywiście szare komórki Herkulesa zatryumfują. A rozwiązanie wprawi nas w osłupienie.
„Zbrodnia na festynie” jest wciągającą powieścią o świetnej konstrukcji, morderstwo będące odwzorowaniem zabaw w szukanie zwłok, nadaje smaczku. Agata mnie zwiodła, miałam swój typ, miałam uzasadnienie, które było jednocześnie i bliskie i całkowicie odległe od prawdy. Bywa, za takie zabawy kocham te powieści.
Co mogę więcej napisać? Nie wynudzicie się, zgadywanki będą, będzie spora ilość tropów i trzymające w napięciu zakończenie. Gdyby nie inne zobowiązania zabrałabym się za kolejną powieść. Ale niestety teraz nie mogę.! Naprawdę dobry kryminał, który polecam. Chociaż przeczytałam ich już
tyle, wciąż mnie dziwi, jak można napisać coś tak dobrego.
Idziesz z tą Agathą Christie cały czas jak burza :)
OdpowiedzUsuńAle miewam zastoje. Niestety
UsuńWiesz, że ja mam cała półkę Christie, z 60 książek, a czytałam połowę, Zbrodni na festynie oczywiście jeszcze nie, standard:)Chyba zrobię tak, że jak już przeczytam wszystkie książki Gregory (czytam jedną na miesiąc, we wrześniu powinnam skończyć) to zacznę czytać 1-2 Agathy w miesiącu:)
OdpowiedzUsuńNie pisz takich rzeczy, bo napadnę na Twój dom!!
UsuńJa muszę koniecznie do Agaty wrócić, podobnie jak Ty pozaznaczać sobie co już przeczytałam. Miałam kiedyś ambitny plan czytać po kolei od najstarszego, ale jakoś mi to po drodze umknęło. Fabuła interesująca, a po drugie przecież to Christie, więc można się spodziewać czegoś naprawdę dobrego :)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś przeczytam wszystko.
UsuńNa Christie trudno się zawieść!
OdpowiedzUsuńA ja sobie poszperałam w Twoich wpisach i wyszukałam, że bardzo polecasz "Samotny dom" i pobiegłam do biblioteki, bo tę książkę akurat mają. Teraz czekam aż będę mogła usiąść sobie z pyszną herbatką i zajadając się jabłkami pogrążyć w lekturze. Jabłka nie są mi do życia niezbędne, ale zawsze przy czytaniu kryminałów Christie mam na nie nieodpartą ochotę. Prawdopodobnie to przez panią Olivier, która bez nich się praktycznie nie rusza.
OdpowiedzUsuńW każdym razie czytaj i polecaj dalej :)
W Samotnym domu nie ma Ariadny, ale fabuła jest mocna!! a zakończenie. Zazdroszczę, że masz to przed sobą.
UsuńKurczę no, tak chciałam iść dziś wcześniej spać, bo ledwo na oczy patrzę, a chyba jednak zacznę czytać Christie. Aż mnie skręca z ciekawości po Twoich słowach.
UsuńA co do Ariadny to czy jest czy jej nie ma w książce, zawsze przy Christie mam ochotę na jabłka :)
Mam chrapkę na tą książkę :D
OdpowiedzUsuń