Pierwsze miejsce na liście autorów najlepiej sprzedających się książek według New York Timesa.
Lady Camilla wie, jaki prezent chciałaby dostać na święta - oświadczyny przystojnego księcia. Wymarzony kandydat na męża chciałby zaś spędzić Boże Narodzenie w gronie tradycyjnej angielskiej rodziny. Camilla nie zamierza przedstawiać księciu swoich wyjątkowo dziwacznych krewnych i przyjaciół domu. Decyduje się wynająć aktorów, którzy perfekcyjnie odegrają role członków idealnej rodziny. Kiedy niespodziewanie pojawia się dawno niewidziany stary narzeczony, sytuacja wymyka się spod kontroli..
Nowy
Rok zaczynam od recenzji książki z którą spędzałam okres świąteczny. Długo mi z
nią zeszło, bo i chciałam trochę czasu poświęcić rodzinie, przyjaciołom… Sama
książka nie okazała się tak lekka i łatwa w czytaniu jak się spodziewałam. Czy jednak zacznę 2015 rok od opisana
kitowatej książki? Nie, tak bym jej nie nazwała, owszem… jest specyficzna, może
nie każdemu przypadnie do gustu, chociaż każdego skusi świąteczna okładka.
Idealna na koniec grudnia i początek stycznia, gdy dookoła leży biały puch,
migają lampeczki, a całe otoczenie żyje jeszcze Świętami.
Camilla
ma problem z którym boryka się większość z nas. Oto poznała fantastycznego
mężczyznę. Księcia, państwa ze Środkowej Europy(akcja książki rozgrywa się w
XIX wieku). Książe ów jest zafascynowany świętami w angielskim stylu… no wiecie
– stylowa rezydencja, kominek, dużo czerwieni i zieleni, choinka, wytworni
Angole. Klasa sama w sobie. Camilla ma wytworną rezydencję, może zapewnić
księciu zewnętrzną otoczkę świąt, ale jej rodzina… no cóż… nie jest zbyt
pokazowa. Aby nie spłonąć ze wstydu Camilla zatrudnia trupę aktorską, która ma
odegrać idealną angielską rodzinę. I może wszystko by się udało, gdyby aktorzy
mieli jakikolwiek talent oraz gdyby nie pojawił się sąsiad, ongi bardzo w
Camilli zakochany oraz gdyby… jak sam tytuł wskazuje będzie wiele zabawnych
zbiegów okoliczności… komedia pomyłek, fatalnych zbiegów okoliczności,
rozgrywająca się w czarodziejskim okresie świąt, jak u Dickensa i w
najprzedniejszym świątecznym filmie.
Książka
kusi z półki świąteczną okładką, blurb obiecuje równie świąteczną fabułę, która
powinna doskonale sprawdzić się w leniwe świąteczne dni, gdy do szczęścia
potrzeba nam jedynie talerzyka z makowcem i filiżanki herbaty. Autorka decyduje
się na bardzo odważny krok. Umieszcza akcję w dziewiętnastym wieku. Oczywiście
jest to zabieg niezbędny, zarówno aby nadać książce odpowiedni klimat, ale
również, aby uprawdopodobnić fabułę i nadać jej sens. Moim zdaniem autorka
czerpie z dobrodziejstwa XIX wieku, nie zachowuje konsekwencji, bierze tylko to
co chce. Jej bohaterowie nie są ludźmi z XIX wieku, nie zachowują się zgodnie z
realiami. Nawet dziewiętnastowieczne
opisy są takie pobieżne. Ci którzy szukają w powieści klimatu powieści dziewiętnastowiecznej
nieco się rozczarują…
Jednak
ta książka nie opowiada tylko o świętach to historia miłości, złamanego serca i
próby naprawienia pewnych spraw po latach. Bo sąsiad Camilli Grayson, tuż
przed jej ślubem(Camilla jest wdową) wyznaje jej uczucia, ponieważ chłopak nie
jest zamożny, to Camilla odrzuca jego awanse, chociaż serce mówi coś innego.
Tylko jak inaczej może zachować się dziewczyna, wychowana w przekonaniu, że
jedynym jej obowiązkiem jest wyjście dobrze za mąż. Po jedenastu latach,
Camilla jest wdową i Grayson zrobi wszystko, aby naprawić stare błędy.
Momentami
czytało mi się ciężko i powoli, ale mimo wszystko książka ma i ducha świąt i
sporą dawkę motylkowości, która świetnie sprawdzi się w świątecznym
czasie. Książka grzeje, jest pełna
ciepła i tych motylków, które tak cenię. Że niezbyt prawdopodobna, ale czy nie
chcemy poczytać czasami bajek, nawet
gdy od dawna jesteśmy dorośli? No chcemy!! A jak chcemy to Komedia świąteczna jest w sam raz.
Trafiłam gdzieś na opis i książka mnie zaintrygowała, Szkoda, że z realiami wyszło tak sobie. Lubię realia, zwłaszcza XIX wieczne. Może przeczytam z okazji świąt w przyszłym roku. Nastrój - tegoroczny już u mnie wyparował - sprawi być może, że będę bardziej łaskawa.
OdpowiedzUsuńTaka fabuła bardziej by mnie przyciągnęła jako scenariusz filmowy. Święta już minęły, więc chyba sobie odpuszczę, tym bardziej, że nie ma klimatu XIX-wiecznej Anglii.
OdpowiedzUsuńNie czytam tej recenzji, ponieważ ta książka jest na mojej liście odkąd pierwszy raz ją zobaczyłam i przeczytałam kilka pierwszych zdań w księgarni;)
OdpowiedzUsuńNie będę ukrywać, że w okresie świątecznym właśnie takich książek potrzebuję. Nie muszą być realistyczne, mogą mieć małe niedociągnięcia, ale jeśli pojawia się w miarę lekka i optymistyczna historia oraz świąteczna aura, to biorę bez wahania :) Niestety zostawię sobie tę lekturę na tegoroczne Boże Narodzenie, bo u mnie ani grama śniegu, więc i atmosfera już gdzieś uleciała.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na ten tytuł: na coś lekkiego, jeszcze w świątecznej aurze.
OdpowiedzUsuńJuż słyszałam o tej książce, i mam na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie, szkoda tylko, że z tymi realiami tak słabo,bo dobre tło to jednak połowa sukcesu... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGdzieś mi ta książka mignęła przed świętami, ale jakoś nie bardzo mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuń