Minęła już lwia część stycznia, a ja dopiero teraz zabieram się do sporządzenia podsumowania roku 2017. Dużo się działo i w tym ubiegłym roku i już na początku tego. Postanowiłam, że siądę i podsumuję. Wydawało mi się, że będzie to trudne, ale okazało się, że ja po prostu dużo dobrych książek przeczytałam. Oby tak było nadal, więc o złych książkach pomilczę. Co było, to było. Niech będzie dobrze. Rok 2017 był rokiem zmian i rokiem odkryć. Były i zawody... taka kolej rzeczy. Grunt, że przetrwaliśmy.
W 2017 roku przeczytałam książek 226 nie myślałam, że było tego, aż tyle, dopóki nie zamajaczył koniec roku, a ja nie zaczęłam tego podliczać. Spotykam się często z pytaniem, JAK?! Odpowiedź jest prosta, czytam zawsze. W momentach, w których nikt się nie spodziewa, że można mieć książkę ja ją wyciągam. Uwierzcie mi, gdy jechałam na pierwszy mecz wyjazdowy Stalówki i przed wejściem do autokaru sprawdzano torebki(czy nie ma maczet, noży i innych sprzętów), ja wyjęłam solidny wolumin(Małe życie), mina policjanta była bezcenna. Za każdym razem, gdy przechodzę kontrolę u kogoś nowego przed wejściem na stadion, widok książki dziwi. A ja nie mogłam pojechać w drogę do Częstochowy(Mecz z Rakowem) bez książki, jak jechałam autokarem na Jasną Górę, to również miałam książkę(Ludzie i zwierzęta). Bo, czytanie w pociągu, na plaży, na przystanku, czy w przerwie w pracy jest normalne. W sezonie, czekając aż zjawią się znajomi na mecz(tenis) też czytam. Mam też powoli zaczątki zeza rozbieżnego, gdy oglądam mecze, tudzież filmy, jednocześnie czytając. Przeczytanych książek byłoby więcej, ale perypetie prywatne, jak również to, że zobaczyłam, że nocna dyskoteka jest fajna i można się świetnie bawić do białego rana, tańcząc, a nie czytając, też dołożyły swoje. Jak będzie w tym roku? Zobaczymy!!
|
Za Stal, za ZKS!! |
Wybrałam dwadzieścia cztery książki o których chciałabym przypomnieć. Jak zobaczycie jest to niezły miks gatunkowy. Nie wybierałam kryminałów, z kilku powodów, po pierwsze większość tych które wryły mi się w pamięć, są częścią cyklów o których pisałam w latach ubiegłych. A po drugie kryminały to osobliwy gatunek, lubię wracać do nich, bo skleroza i fakt, że dużo czytam, zacierają mi szczegóły, więc po latach powracam i doskonale się bawię. Znowu. Skleroza ma plusy. Ostatnio Siostra zapytała mnie: Kasiuńciu, myślisz, że kiedyś zmądrzejemy? Chociaż trochę? Odrzekłam, że jedynie wtedy, gdy dostaniemy Alzheimera i zapomnimy o głupocie. Zresztą, chyba umiejętność zapominania pozwala nam w miarę normalnie funkcjonować. Dobrze, że się starzeję, moja pamięć absolutna słabnie, albo ja uczę się spychać pewne rzeczy do szuflady zapomnienia!
Przypatrzmy się klasyce. W tym ubiegłym roku robiłam kilka powtórek, jak również udało mi się przeczytać coś nowego. Takim nowym odkryciem była książka
"Róże i kapryfolium", ciekawa powieść o amerykańskiej wojnie o niepodległość. Miała swoje wady i na początku myślałam, że nie przebrnę, a jednak, wciąż ją miło wspominam.
Później powtórzyłam sobie
"Makbeta" i tu już pełen, pełen zachwyt, arcydzieło. Ciągle aktualne. Ten rok będzie pod znakiem Szekspira. Chyba!!!
Rok 2017 okazał się rokiem wspaniałych biografii!. Pozwólcie, że przypomnę kilka. Kilka, niestety nie wszystkie, ale warto kliknąć w tag
biografie.
Pierwszą była książka
Jane Austen i jej racjonalne romanse, jedna z akcji
trupów z półki, stanowczo za długo czekała na lekturę. Jest to taka biografia, którą czyta się jak powieść i od razu miałam ochotę na powtórkę powieści Austen, co też miało miejsce. Naprawdę godna uwagi.
Później zabrałam się za
Ja Fronczewski jest to wywiad rzeka, rozmowa z mądrym człowiekiem, który nie wypiera się swoich błędów, nie robi z siebie jakiegoś wielkiego mędrca, bohatera, człowieka wybitnego(chociaż wybitnym aktorem jest). Piękne świadectwo skromności, pokory. Warto było kupić. Szkoda, że tak długo leżała.
Wiktoria, niby jest to beletrystyka, ale poświęcona królowej Anglii, i sięgnęłam po nią ponieważ jestem zakochana w serialu BBC o Wiktorii. Lubię ten klimat. Podobno autorka napisała także powieść o Sisi, chętnie bym sięgnęła. Może wydadzą w tym roku?
Makuszyński. O jednym takim, któremu ukradziono słońce. Na nową książkę Mariusza Urbanka, czekałam jak na świt po długiej nocy. Chociaż ta biografia nie zbiera tylu pochwał, to ja jestem nią oczarowana i czytało mi się ją doskonale. Jest i zabawna, i wzrusza do łez. Chyba bardzo nie trzeba reklamować.
Ten rok był rokiem, gdy o Żabińskich mówiło się wiele. Dzięki temu pojawiła się znów na rynku wspaniała książka
Ludzie i zwierzęta, przeczytana jednym tchem. Pełna wojennej grozy, ale i takiego rodzinnego ciepła, pomimo lęku i biedy! Cudowna!!
Dużo było książek z historią w tle i tutaj ciężko dokonać takiej metodycznej klasyfikacji, więc dokonam pewnego wyjaśnienia. Tutaj wspominam te książki, które dzieją się, chociaż częściowo w przeszłości i ten czasowy przeskok jest walorem, ważnym wątkiem. Jeżeli czytaliście te książki, to zrozumiecie klucz. Na pewno.
Złota godzina, jedna z gwiazd, nawet nagrałam o niej filmik. Ja ciągle żywo pamiętam jej lekturę. Pamiętam mroźny dzień, gdy wróciłam ze spotkania z przyjaciółmi a książka na mnie czekała. Momentalnie zaczęłam czytać i niewykluczone, że zrobię powtórkę. Chętnie też, przeczytałabym kontynuację.
Słowik, nie wiem dlaczego ją kupiłam, pewnie znowu uległam modzie i dałam się skusić, trochę się bałam, zwłaszcza że na początku czytało mi się ciężko, ale finalnie zarwałam noc i miałam łzy w oczach. Może nie zasługuje na Nobla, ale dobrze się ją czytało.
Ósme życie t.I Bartek tak agitował, że muszę w końcu zabrać się za tom drugi bo w końcu od Niego dostałam(DZIĘKUJĘ!!!!), opowieść pachnąca czekoladą, południem Europy, okołorewolucyjna Rosja. Naprawdę epicka opowieść!!!
Kolej podziemna bardzo, bardzo głośna powieść na którą zachorowałam i się udało przeczytać ją szybko. Historia tego mało znanego epizodu z czasów niewolnictwa. Obraz południa, daleki od sielskości, dający do myślenia, bawiący się konwencją!
Chłopiec na szczycie góry o chłopcu, którego znajomość z Hitlerem zmienia, odbiera niewinność i prawość. Książka która zamienia nas w zaklęty głaz, aż od środka coś nieruchomieje!
Krawcowa z Madrytu, oj długo o niej marzyłam, a gdy dostałam, długo leżała i czekała, ale jak już zaczęłam, to nie mogłam się oderwać. Oj wróciłam chora a i tak musiałam czytać, aż skończę! Egzotyczne Maroko, niby tak blisko, a jednak tak daleko i inaczej. Madryt, dyktatura Franco, nastrój grozy i walki o lepszy świat. Polecam bardzo!!!
Uśpiony głos, również wątek hiszpański, znowu trup z półki i niesamowicie mocna, bardzo dająca popalić książka. Moim zdaniem niedoceniona w Polsce, a niesłusznie!
Dziewczyna z nagietkowym szalem tutaj mamy książkę, która dzieje się w dwóch płaszczyznach czasowych. Pokochałam ją za tę część z przeszłości, za ten klimat Nowego Jorku, za poczucie straconej szansy i jednak za nową nadzieję!
Obyczajowo. Potężna grupa. Pewnie formaliści dostaną zawału, gdy zobaczą jakie książki sąsiadują ze sobą. Kaliber różny, niektóre bardziej podpadają pod czytadło, inne prezentują bardzo ambitny poziom, ambitny jak na mnie, taką kuchtę z Galicji. A nie!! Odchudziłam listę, żeby coś zostało na jutuba. O ile nagram
Małe wielkie rzeczy powieść Picoult o białej supremacji, rasizmie i prawach podstawowych, jak zwykle u Picoult jest mocno i do czytania jednym tchem.
Taka jak ty oraz
Zanim wstanie dla nas słońce dylogia Gabrieli Gargaś, która najpierw poruszyła mnie swoim realizmem, tym jak oddawała czasy, które pamiętam, a w końcu pokazała, że niczyje życie nie jest proste i by nie dać się zwieść fasadom.
Małe życie w końcu. Oj powiem Wam czekałam, aż ucichnie ten szum, aż z każdej strony przestaną mnie atakować okładki tej książki. Czytałam podczas pilnowania na maturach i ja należę do fanów tej powieści, chociaż ciężko nazywać się fanem powieści tak ciężkiej, przygnębiającej i okrywających umysł kirem...
Nic nie mów książka z jednej z moich ulubionych serii wydawniczych. Straszna książka! Mrok i ciemne zakamarki duszy. Bardzo mnie ona przygnębiła, napełniła goryczą, ale była warta uwagi!!
To tyle podsumowania. Biednie ten rok wygląda... na szczęście, na bieżąco, mogłam go pełniej przeżywać : D
Biednie wygląda... nie skomentuję ;)
OdpowiedzUsuńJednym słowem jesteś kibolką z książką? Oj żebyś tak zaraziła tym resztę fanów. A ja mam chorobę lokomocyjną i w podróżach czytac nie mogę.
OdpowiedzUsuńPiękny wynik czytelniczy! Jeśli to jest bieda, to nie wiem, czym jest bogactwo :) A historia o kibicowaniu z książką w tle świetna - ktoś powinien napisać artykuł, że kibic to nie zawsze znaczy to samo - chyba się tak utarło, że częściej skojarzenia chylą się ku negatywnym.
OdpowiedzUsuńCzyli cztery książki na tydzień? Nie do uwierzenia
OdpowiedzUsuńPodziwiam przeczytać Kasia tyle książek? Rewelacja !!! I kliknęłam w każdy link i bardzo fajne recenzje jak i podsumowanie.
OdpowiedzUsuńRównież czytam w miejscach gdzie tego nikt się nie spodziewa :) Piękny wynik :)
OdpowiedzUsuńZawsze jestem pod wrażeniem twoich wyników czytelniczych. :) Ja też w końcu muszę zabrać się za drugi tom Ósmego życia, no i Złotą godzinę, skoro jest tak fenomenalna. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe ile książek rocznie by Cię zadowoliło :D
OdpowiedzUsuń