Czy ktoś oprócz mnie marzy o morzu? Chłodny miałki piasek, krzyk mew i wszechpotężny szum fal? Na razie wprawdzie rozważam, czy wyjazd gdziekolwiek jest rozsądny, czy nie lepiej zrobić przemeblowanie, ale oddałam się marzeniom o fokarium, Helu i miejscem gdzie zatoka łączy się z pełnym morzem. Najnowsza powieść Magdaleny Majcher, nie jest to finał trylogii, którą ostatnio czytałam, tylko coś zupełnie nowego. Byłam bardzo ciekawa i nie czekała ta książka na czytanie. Towarzyszyła mi przez jakieś trzy dni i na początku nie miałam pojęcia jaki jest pomysł autorki na tę książkę. Nie czytałam opisu, nie sugerowałam się niczym.
Wzruszająca opowieść o szukaniu własnej drogi przez życie
Adrianna wierzy, że szczęście w końcu się do niej uśmiechnęło – po trwającej ponad rok separacji udaje jej się porozumieć z mężem i Radek wraca do domu. Niestety, idylla nie trwa długo, a los brutalnie odbiera kobiecie to, co jej podarował.
Gdy Adrianna znów zostaje sama, czuje, że musi zostawić swoje dawne życie, bo wszystko w nim przypomina jej o Radku. Spontanicznie podejmuje decyzję o zakupie podupadającego domu na Półwyspie Helskim. Szybko wsiąka w lokalną społeczność, zaprzyjaźnia się z małżeństwem z sąsiedztwa i starym rybakiem. Wydaje się jej, że w sercu nie ma już miejsca dla żadnego mężczyzny. Ale czy na pewno? Czy w życiu prawdziwie kocha się tylko raz?
Adrianna ma 45 lat, jest zawodowo spełniona, wykłada na uniwersytecie, pracuje w teatrze, kocha swoją pracę. Jej małżeństwo wciąż trwa na papierze, chociaż z mężem się poróżnili, drogi im się rozeszły. Ada ma też córkę. Adoptowali ją z mężem, gdy miała trzy miesiące i nie odważyli się jej powiedzieć, mąż chciał, ale Ada oponowała. Dziewczyna jednak o tym się dowiedziała, co zaostrzyło tylko jej bunt. Życie prywatne Ady się rozsypało. I nagle los daje jej prezent, schodzą się z mężem, przeżywają renesans miłości. Mąż nagle dostaje zawału i umiera a kobieta się załamuje. Wyjeżdża z siostrą do Helu i tam znajduje dom na sprzedaż, ten szalony pomysł ma być lekarstwem na żałobę, na marazm, tylko czy zawsze można zacząć od nowa?
Na początku byłam pewna, że ten wątek adoptowanej córki będzie wątkiem przewodnim, tymczasem okazuje się, że to jest historia kobiety, która nie jest obiektywnie stara, ale jest w takim wieku, w którym przywykliśmy, że życie jest stabilne, toczy się równym rytmem. Tymczasem Ada traci sens. Nowe miejsce ma być symbolem białej karty, nie ma ludzi, którzy będą pytali o jej żałobie, nie będzie miejsc, które będą przypominały jej o stracie. Jednak okazuje się, że zmiana miejsca nie wystarczy, trzeba samemu odkryć w sobie wolę walki.
Strasznie mi się ten wątek helski podoba, ta powieść jest taka spokojnie obyczajowa, idealna na ten burzowy czas. Czyta się dobrze, chociaż ja nie umiem opędzić się od myśli, że autorka z jakiegoś powodu nie chce pisać wątków romansowych, o ile jeszcze relacje małżeńskie opisuje bo w końcu to cześć życia, o tyle już gdy pojawia się jakiś mężczyzna, czy wręcz prosi się o jakąś historię miłosną, autorka robi w tył zwrot i jak może ucieka. Mam nadzieję, że nie obawia się zaszufladkowania jako pisarka babskiej literatury, bo niepotrzebnie, umie - widać po tych drobnych fragmentach, że ma zadatki, trzeba rozwinąć skrzydła.
Coraz bardziej się przekonuję, żeby dać szansę tej autorce.
OdpowiedzUsuń