O ile pierwszy tom nowego tłumaczenia serii o rudowłosej Ani, czy też raczej Anne, wzbudził dużą sensację, o tyle kolejne pojawiają się z mniejszym szumem. To wynika z tego, że dalsze tomy są mniej znane. Nawet ostatnio przywołałam Wymarzony Dom Ani na DKK i nie była to bardzo powszechnie znana książka wśród moich - naprawdę bardzo oczytanych Pań. Zakładam, że gdy dojdziemy do Rilli, wytrwają już tylko wytrwali fani tej serii, do których i ja się zaliczam. Akurat Anie z Szumiących Topoli czy też Anne z Szumiących Wierzb (z tego tytułu autorka się tłumaczy i pierwszy raz uważam tę zmianę na minus, skoro bowiem autorka sama go zmieniła, powinno się to uszanować).
Czwarta część przygód rusowłosej Anne Shirley w nowym - najbliższym oryginałowi - tłumaczeniu Anny Bańkowskiej.Po ukończeniu studiów w Redmond College Anne otrzymuje stanowisko dyrektorki liceum w Summerside. Ma jednak problem ze znalezieniem w miasteczku lokum. Pani Tomowa Pringle, która od piętnastu lat wynajmowała pokój kolejnym dyrektorom szkoły, z nieznanych powodów zdecydowała, że jej nie przyjmie. Anne udaje się w końcu wynająć pokój na wieży w domu o nazwie Szumiące Wierzby, gdzie mieszkają dwie wdowy oraz Rebecca Dew, i zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia.Anne nawiązuje nowe przyjaźnie, lecz musi się też mierzyć z wrogością wpływowego w Summerside klanu Pringle?ów. To horror dla osoby, która nie znosi być nielubiana! Co więcej, wielu jej uczniów to potomkowie tej rodziny ? oni także sprawiają jej problemy. Czy Anne uda się przedrzeć przez mur niechęci i zdyscyplinować podopiecznych? Całe szczęście, że może wyżalić się w listach swojemu narzeczonemu Gilbertowi!
Anne zaręczona z Gilbertem obejmuję posadę dyrektorki
szkoły w Summerside, nadmorskiej miejscowości. Już początki są trudne, okazuje
się, że przyobiecana stancja jest nieaktualna, okaże się, że owym miastem
rządzi rodzina ? Pringle'owie i jeden z pociątków aplikował na etat, który
przypadł Anne, skutkiem czego, cały klan stara się uprzykrzyć nauczycielce
życie. Idzie całkiem nieźle, bo dodatkowo inna nauczycielka Katherine, też robi
co może, by być jej ością w gardle. Jednak Anne to nie byłaby bohaterka, którą
tak kochamy, gdyby z optymizmem i energią nie wzięła się za podbijanie świata,
relacjonując wszystko Gilbertowi, który zdobywa dyplom medyczny, studiując a na
wakacjach pracując. Mało Zielonych Szczytów - chociaż i tam zawitamy, dużo
bardzo specyficznego miasteczka, a ja - jak zawsze przy lekturze tej książki
mam ochotę na konfiturę z dyni.
Anne nie jest już dzieckiem, jest młodą kobietą,
której życie się zaczyna, wkracza w dorosłość, gdzie nie każdy kocha ją od
razu, gdzie musi pokonywać przeszkody, chociaż bierze je bardzo łatwo, niemniej
w książce tej mamy nieco więcej smutku. Smutne jest życie Katherine, jak i
Elisabeth, one dwie nie były kowalami swego losu, obie wybierają inny styl
bycia, gdy Katherine jest oschła i okrutna, Elisabeth jest iskierką, czy gdyby
nie Anne to mała dziewczynka nie upadłaby na duchu. Ciekawie jest czytać korespondencję
Anne do Gilberta, chociaż - po raz pierwszy - pomyślałam, że ciekawiej byłoby
poznać listy Gilberta, zobaczyć jak on patrzył na świat w tym okresie, ale cóż
Gilbert zawsze będzie enigmą. Naprawdę wspaniała książka, na ten ponury
styczeń. Doskonała ucieczka od codzienności. Czekam na kolejny tom, jeden z
piękniejszych - ale i trudny. Czekajcie ze mną.
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Nigdy nie przeczytałam całej serii i teraz kusi mnie, żeby skompletować wszystkie książki w nowym tłumaczeniu i zapoznać się z losami bohaterki.
OdpowiedzUsuń