Październik przeminął z wiatrem. był i się zbył.
Mimo nawału zajęć(nowa praca, studia, nowe obowiązki) dłużył mi się.
Nie będę też miło wspominała tego miesiąca, a to z powodu wypadku Mamy.
Bo literacko było wspaniale. Skończyłam haft jesienny i teraz użeram się z nowym - zimowym. Co sprawiło, że audiobooki były na tapecie. Książki słuchane i seriale(dzięki Sabince odkryłam "Lekarzy" i najświetniejszego ginekologa").
Książek, w październiku, przeczytałam osiemnaście(18), bo dwie z recenzji opublikowanych w ubiegłym miesiącu było wrześniowych, zaś recenzja ostatniej książki z ostatniego miesiąca ukazała się już w listopadzie.
Jak wspomniałam miesiąc ten był fenomenalny pod względem książek, przeczytałam dobry książek masę.
Na dobrą sprawę zawiodły mnie "Zalotnice i wiedźmy", "McDusia", ale ta ostatnia z przyczyn ciężkich do sklasyfikowania.
Audiobooków słuchałam trzech: "
Czarna kawa", "
Śmierć w chmurach" i "Rodzina Curie" tej ostatniej nie skończyłam, nie wiem czy dosłucham... z dwa tygodnie temu napoczęłam "Trzecią lokatorkę".
Teraz przejdźmy do książek najlepszych. Pierwsze co mi się nasuwa na myśl, to "
Monsunowe dni", bardzo się ciesze, że ją kupiłam, miło wspominam czas spędzony na czytaniu. Tylko za szybko!
Gdybym miała stworzyć swoje prywatne podium... byłoby ciężko, dla wielu książek byłoby to krzywdzące, bo zasługują na wyróżnienie, ale gdybym się uparła! to dorzuciłabym do tej grupy książek "
Mistrza". przedpremierowo, ale zasługuje na wyróżnienie, i dopisałabym jeszcze "
Podróż do miasta świateł".
Ale gdy przebiegam wzrokiem listę październikowych lektur, widzę jak dobry, książkowo, był to miesiąc.
Oby listopad był tak samo owocny.
Ile książek w listopadzie do mnie przybyło... spuszczę na to zasłonę milczenia, bo i tak tonę w wyrzutach sumienia, a trzeszczenie półek każdego wieczoru spędzam i z powiek sen.
Ale ograniczyłam kupowanie. Bardzo poważnie...
Chciałabym, aby w tym miesiącu również trwało postanowienie o przeczytaniu dwóch książek z Herkulesem. Akurat mam do recenzji, i jedną własnie kończę, więc prawdopodobnym jest, że się wywiąże.
Nadrobię październikową trójkę e-pik, bo zawaliłam to wyzwanie.
Nie wiem czy 15 książek w listopadzie jest zobowiązaniem realnym, gdyż ten obecny weekend, jest moim jedynym weekendem wolnym, za tydzień studia i egzaminik, za dwa praca, za trzy studia i seminarium, muszę przeto przysiąść fałdów.
No i moje gospodarstwo domowe mnie wpędza do grobu...
Jest wiele listopadowych premier na które mam ochotę, ale wątpię, aby krewni i znajomi akurat nabyli mi coś w prezencie(w listopadzie są moje prywatne okazje). No nic, nie jestem małostkowa, mogą dać pieniądze, na upartego :P ale gdzie tam, pewnie dadzą mi buty, lub jakieś łachy. Jakby nie wiedzieli co Kasiuczki lubią najbardziej.
Ale nie tracę Nadziei :)
Naprawdę imponujący książkowo miałaś ten październik. Ja nadal pamiętam Twoje zachwyty Monsunowymi dniami i wypatruję tej książki w jakiejś księgarni. Najlepiej na promocji, bo nie wolno mi szaleć finansowo.
OdpowiedzUsuńLekarzy uwielbiam! Moim zdaniem Małaszyński jest słaby w tej produkcji, zdecydowanie wolę Piotra-ginekologa :D
A od bliskich nigdy nie dostaję tych książek, które chcę. Jakby nie mogli się podpytać. Nie, wolą kupować byle co, bo ja przecież "tak lubię książki". Tylko że książka książce nierówna. Jedynie mój chłopak potrafi słuchać i zapamiętywać, a dzięki temu ostatnio dostałam od niego Adelę Kasi Michalak :)
Udanego listopada!
Jako stara panna nawet, a raczej tym bardziej na faceta nie mogę liczyć. Cała nadzieja w tym, że zostanę obdarowana mamoną. Nie lubie tej formy prezentu, bo to pójście po najmniejszej lini oporu(ja na ten przykład mocno się muszę nagłowić, która z książek, którą bym chciała przeczytać ucieszy osobę, której ją dam :P )
UsuńPiotr-ginekolog jest taki ciachowaty, że klękajcie niewiasty :D
A Monsunowe dni były genialne, ale mam ochotę na taką książkę.
wow! gratuluję tylu przeczytanych pozycji! Mam nadzieję, że z mama wszystko ok, życzę powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę możliwości przzeczytania "Mistrza" już teraz...
A dziękuję.
UsuńMama powoli się rehabilituje....
Ja się zawsze powstrzymuję przed kupnem nowych książek, mam już na tym punkcie jakąś manię, a też nie mam już miejsca. Nie wiem co to, będzie w późniejszym czasie. Zazdroszczę nowej pracy, ja nadal nie mogę nic znaleźć, choć już pali się światełko w tunelu, bo będę chodziła na specjalne zajęcia, w celu ukierunkowania mnie na coś konkretnego. Mam dosyć siedzenia w domu, nie wiedziałam, że zmiana pracy będzie dla mnie tak ciężka.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że praca się utrzyma, w dzisiejszych czasach to nic pewnego....
UsuńZazdroszczę wytrwałości w postanowieniu, ja uwielbiam, uwielbiam. miejsca coraz mniej, ale jak to w domku stosunkowo sporo