Zapodaję stos, chociaż jeszcze wciąż jestem doktorantką, więc nie licuje to zupełnie z moim statusem...
ale zafunduję Wam takie rozdwojenie :P Zabiję Wam tego ćwieka :P
Jeszcze do czwartku mogłam Wam pokazać stos bez zakupów własnych. Naprawdę!!! 28 grudnia robiłam ostatni książkowy zakup. I ostro się trzymałam, do czwartku. W czwartek, jak już wiecie byłam w Lublinie i z Edith byłyśmy w czterech księgarniach(wliczając w to Tanią księgarnię na dworcu), a jeśli doliczyć sklepik dworcowy to w pięciu. I nic nie kupiłyśmy!!!! Edyta była tak dumna, że mnie tak cudownie upilnowała. Szkoda, że tego nie widzieliście!! Do czasu!! Do czasu gdy weszłyśmy do Empiku tuż przy Krakowskim Przedmieściu. Przez dłuższą chwilę zanosiło się, że również z tego sklepu nic ie wyniesiemy. Aż Edyta wypatrzyła hałdy książek z tabliczką -70%. I zaczęła się grzebanka. W pewnym momencie niemalże wydarłam jakiejś kobiecie "Zaklętych w czasie", Edyta wyhaczyła szukane przeze mnie "Moje życie we Francji" a ja doszukałam stosy innych książek.
A później do glosu doszedł rozum, miałyśmy iść coś zjeść i czegoś się napić, to proponowałam obejść kupując suchą bułkę i idąc do parku, ale pozostawała kwestia doniesienia ich na Uczelnię, później na dworzec a później ze stacji do mojego domu. ledwo doniosłam te.
Teraz będę czekać na zwrot z Fiskusa i już szukam pretekstu do wizyty w Lublinie.
Taka jest historia mojego stosiku
A teraz pora na stosik recenzyjny. Jedna książka, na samej górze, prezent od krajanki mej
Magdy z opowiadaniami blogerów.
Jak widzicie niektóre książki już przeczytałam. A wiele spędza mi sen z powiek. Bo chce czytać JUŻ
Wracam do "Małych kobietek" i robienia szarlotki. Wprawdzie ja nie mam takiego talentu jak Edyta która przywiozła mi giga-dobre wypieki, ale podzielę się z Wami przepisem. Jak mi wyjdzie :D
I zmilczę co myślę o najnowszym wpisie, który zelektryzował blogerów. Mam wprawdzie kolejną refleksję marudzącą w głowie, ale nie będę Was tak katować, non stop.
Nie mam też energii, postanowiłam odstawić kawę, tzn. ograniczyć jej spożycie. I pijam herbate. W lublinie kupiłam dwa rodzaje herbatek owocowych i sobie oszczędnie parzę, a także upijam się Sagą z dziką różą i porzeczką - wyborna!!! Cudowna herbata!!!
Oj znalazłabym coś dla seibie;)
OdpowiedzUsuńNo piękne stosiki Pani Doktorantko!
OdpowiedzUsuńJESZCZE doktorantko... hańba mi i tak :P
UsuńCudowny stosik!
OdpowiedzUsuńMiłego czytania :)
Super stosik:) Życzę miłej lektury:)
OdpowiedzUsuńNa własność ze stosika wybrałabym książkę Hanny Krall. Wydanie chyba ze Świata Książki patrząc na charakterystyczne logo z grzbietu książki.
OdpowiedzUsuńZaklęci w czasie to jedna z moich ulubionych książek :)
OdpowiedzUsuńSuper!! Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że było warto :)
UsuńPiękny stos! W szczególności zazdroszczę egzemplarza Hanny Krall!
OdpowiedzUsuńMuszę odświeżyć sobie wrażenia :)
UsuńJakie cudowne nabytki... Wiem, że nieładnie zazdrościć, ale co tam - zazdroszczę wszystkich książek z Twojego stosu! :)
OdpowiedzUsuńnie przystoi Kasiu, oj, nie przystoi...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie, choć jam niegodna i niewykształcona
też idę się schować w mysią dziurę ze wstydu. Wpierw ją znajdę, ale znajdę i się schowam :D
Usuńna "Zaklętych w czasie" i ja bym miała ochotę :)
OdpowiedzUsuńa co do kontrowersyjnego tekstu z sieci, to chciałabym poznać Twoje zdanie na ten temat... a więc czekam na pomarudzenie :P
Nie kuś bo jutro siądę przy kawie, którą ograniczam i sobie uleję :P
UsuńMnie wszechobecne przeceny wykańczają finansowo na amen :)
OdpowiedzUsuńDlatego na strony księgarni, nawet nie wchodzę :D
UsuńJa nawet nie muszę, wystarczy, że do pracy pójdę :D U mnie w księgarni poodkładałam sobie tyle książek, że aż się boję pomyśleć ile mnie to wyniesie ;] I w innej księgarni obok też mam odłożone ;]
Usuń"Zaklętych" też bym komuś wyrwała. :)
OdpowiedzUsuńA "Rok, który wszystko zmienił" nie kupiłam tylko dlatego, że nie mieli dziś w Empiku, ani w Matrasie. Możesz czuć się winna, bo to Twój ostatni wpis mnie zachęcił. :)
No nie czuję się jakoś winna, tak Ci powiem :P :P
UsuńRobi wrażenie, nie ma co :)
OdpowiedzUsuńEj, EDYTA! Wpadaj do Częstochowy, ja też chcę wypieki!
OdpowiedzUsuńTy Kasiula też możesz się dołączyć, chętnie spróbuję Twoich smakołyków :)
Nie ma to jak trzymanie się postanowień, hihiih :D
Siła woli rzuca na kolana.
UsuńPiec to ja wszędzie. Weź mnie na etat kuchennej
Z chęcią przeczytałabym Galerię uczuć i Projekt matka :) Buziaki :)
OdpowiedzUsuń