To biografia Marii Skłodowskiej-Curie oraz jej dwóch córek, z których każda była na swój sposób wyjątkowa. Autorka skupia się relacjach matki z córkami, rzucając nowe światło na osobę legendarnej uczonej.
Historia rodziny sięga do trzeciego pokolenia: Emling kreśli portret Hélene Langevin-Joliot, która odziedziczyła po babci zamiłowanie do nauki.
Ta bogato udokumentowana, ale zarazem osobista i nieszablonowa książka to frapująca opowieść ukazująca – często niewidocznego zza pomnikowej postaci naukowca – kobietę z krwi i kości: przyjaciółkę i matkę. Takiej Marii dotychczas nie znaliśmy.
Od wielu, zaiste – wielu lat
żywię głęboką fascynację osobą Marii Skłodowskiej Curie. Gdy jako nastolatka
przeczytałam jej biografię, która wyszła spod pióra córki Marii – Ewy,
interesowałam się polską uczoną. Gdy zobaczyłam książkę poświęconą, jak
sugerował tytuł relacji noblistki z córkami – bez chwili wahania zrezygnowałam
z dwóch innych książek i kupiłam tą. Niby zakupów książkowych się nie żałuje,
tak jak przeczytanych książek, ale żebym zachwycona była – chyba przez gardło
mi nie przejdzie.
Wspomniałam, że moja fascynacja
Marią nie jest sprawą świeżą, w związku z tym czytałam książki i artykuły na
jej temat, z tych tekstów wyłaniał się specyficzny obraz relacji
matka-dzieci. Ale dzieła te skupiały się
na Marii-naukowcu, na Marii-nieszczęśliwej kobiecie. A jedna z nich była książka napisana przez
młodszą córkę, jako źródło – absolutnie trzeba brać poprawkę na ewentualnie
wygładzenia, czy przemilczenia(Ewa w bardzo zawoalowany sposób i zupełnie
niezgodny z prawdą, pomija romans swojej matki).
Ta książka zaczyna się właśnie od
historii romansu Marii i Paula. Autorka chce pokazać czytelnikowi dwie ostatnie
dekady życia madame Curie. Po przeczytaniu tej książki i przeczytaniu
rekomendacji z tylnej okładki, zwłaszcza zdania: „ Życie i dokonania uczonej
widziane poprzez jej relacje z córkami”. Po tym tekście mam wrażenie, że
czytałam inną książkę, ba! Nawet sprawdziłam jak brzmiał tytuł oryginału, że
może tutaj miało miejsce jakieś reklamowe przekłamanie, ale nie. Zaiste tytuł
jest wiernie przełożony. Być może moja wina, że dałam się złapać i
zmanipulować, spodziewałam się książki o relacjach pomiędzy Marią a jej córkami,
a dostajemy co najwyżej osobne historie. Książkę o rodzinie Curie, ale
obszerniejsza, bardziej kompleksową już poznałam. Z tej nie dowiedziałam się
niczego nowego.
„Maria Skłodowska – Curie i jej
córki” nie wnosi niczego nowego. Gdyby autorka wyszła poza schemat, ale ona
opisuje życie Marii i Ireny, tak że przez wiele stron czytelnik zapomina o tym,
że Maria miała jeszcze jedno dziecko. W książce jest JEDNO zdjęcie Ewy, w
książce – no na okładce. Moim zdaniem to o czymś świadczy. Mam problem z odpowiedzeniem sobie, w jakim
celu powstała ta książka? Nie przeczę, że kilka razy się wzruszyłam, ale
historia Marii taka po prostu jest. Wzruszyłam się i zdenerwowałam, gdy np.
przeczytałam że ojciec Marii zmarł na gruźlicę(z tego co mi było wiadome zmarł
na coś innego), ale w innym miejscu zmarł w wyniku komplikacji po operacji. To
w końcu jak?
Książkę odkładam na półkę z
poczuciem zawodu i rozczarowania. Miałam nadzieję, że zachwyci mnie jak ongiś
biografia kobiet Romanowów. A tutaj nie było nic o czym nie przeczytałabym w
sieci, czy w innych książkach poświęconych noblistce. Niekiedy nawet w
okrojonej wersji. Nie wiem dlaczego autorka wybrała właśnie ostatnie dwie
dekady, nie zgadzam się z jej wyjaśnieniem, nie sądzę, że są to białe plamy w
życiu uczonej. Ta książka pomija bardzo
wiele ISTOTNYCH faktów z życia Marii, nie tylko ważnych dla jej kariery, ale
także takich, które wyjaśniłby dlaczego była taką, a nie inną osobą, co ją
ukształtowało, jak starała się wychować córki, jakimi ideałami się kierowała.
Wszystko to tutaj jest pominięte, albo spłycone.
Bardzo mi się to nie podoba.
No, ale trudno-darmo. Wiem, że więcej sceptycyzmu mi trzeba.
Książka raczej nie zaspokoi głodu wiedzy.
Mam tę książkę w koszyku na merlinie, bo chciałam się dowiedzieć czegoś o Marii Skłodowskiej-Curie, ale chyba zrezygnuję z zakupu. Podobnie jak Ty liczyłam na książkę na miarę "Niezwykłych kobiet Romanowów", poczekam aż ta książka będzie w bibliotece.
OdpowiedzUsuńRomanowom to ta książka do pięt nie dorasta.
UsuńNo to kiszka. A miałam na nią ochotę. Ja wprawdzie nie wiem za wiele o noblistce, ale nie będę poznawać jej biografii z takiej perspektywy:(
OdpowiedzUsuńMoże w bibliotece będzie, wtedy będziesz mogła przeglądnąć i sprawdzić czy Ci pasuje.
UsuńZobaczyłam tę książkę na portalu "Lubimy Czytać" i po przeczytaniu opisu dodałam na półkę "Chcę przeczytać". Zainteresowało mnie właśnie to, że książka miała dotyczyć relacji Marii Skłodowskiej-Curie z jej córkami. To coś nowego, coś nietypowego, nie taka zwykła biografia. A tu okazuje się, że jednak nie jest warta uwagi... Cóż, mimo wszystko dam szansę tej książce. Zawsze dobrze przekonać się na własnej skórze, jak to jest :)
OdpowiedzUsuńPewnie że tak, co własna opinia - to własna. Mam nadzieję, że Ci się spodoba :D
UsuńA już miałam ochotę na tę książkę! Po tytule myślałam, że można się z niej dowiedzieć czegoś nowego o Marii Skłodowskiej- Curie, a jednak nie...
OdpowiedzUsuńJesli nic o niej nie czytałaś, ta książka może Ci się spodobać, ale uważam, że są lepsze :)
UsuńHmm, ja też ją zamówiłam mając podobne nadzieje, co Ty...
OdpowiedzUsuńMoże Tobie akurat spasuje. Mam nadzieję :)
UsuńNo tak, ale jeśli ktoś w ogóle nic nie wie o życiu polskiej uczonej (jak ja), to trudno książce będzie zarzucić, że "nie wnosi nic nowego". Nie każdy przystępuje do czytania biografii obciążony bagażem poprzednich publikacji o danej osobie. Moim zdaniem należałoby ocenić, czy biografia ta jest po prostu rzetelna.
OdpowiedzUsuńAle nie jest. Ma opisywać zupełnie co innego. Dlatego czuję się bardzo zawiedziona. Bo to miała być książka o relacji a nie trzy odrębne biografie, zresztą biedne. Mając porównanie do innych biografii ta niestety wypada najsłabiej. W moim odczuciu :)
UsuńOjej, a w tylu miejscach patrzyłam na tę książkę i coś mi mówiło, że musi być bardzo ciekawa i w ogóle, da jakiś taki pełniejszy obraz. Twoja recenzja krzyczy jednak, że chyba lepiej zabrać się za inną pozycję na temat Marii, a tę odłożyć na bliżej nieokreślone potem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Polecałabym inne książki. Ta jako biografia Marii też nie bardzo się sprawdzi
UsuńTrudno mi się zgodzić z Twoją krytyką. Wiadomo, że Irena była jej bliższa przez wzgląd na wspólne pasje i zainteresowania - trudno jej było zrozumieć artystyczne zapędy Ewy, co przecież nie znaczy, że kochała ją mniej. Co do ilości i proporcji w fotografiach, to we wkładce rzeczywiście jest więcej zdjęć ze starszą córką (wbrew temu, co piszesz, jest jedno, choć słabo rozpoznawalne zdjęcie Marii z obiema córkami w trakcie konferencji prasowej), ale w tekście jest mnóstwo odniesień do relacji zarówno z Ireną, jak i Ewą. Wiele razy autorka wspomina, że nie były to łatwe stosunki, gdyż uczona na pierwszym miejscu stawiała jednak naukę, dopiero dalej rodzinę i widocznie bliższa była jej Irena, co zresztą zostało powiedziane wprost. Cała historia opisana przez Emling opiera się przecież na relacjach matka - córki i jest to wyraźnie widoczne, dlatego nie bardzo rozumiem Twoje zarzuty. A czytałam już sporo na temat Marii Skłodowskiej - Curie (w moim odczuciu nic nie przebije "Geniuszu i obsesji", ale i tej publikacji niczego nie brakuje) W sumie trudno ją nazwać typową biografią, raczej opowieścią o wybranych fragmentach z życia w kontekście relacji z córkami - jak sugeruje tytuł. Moim zdaniem lektura warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Trudno mi się zgodzić z Twoją krytyką. Wiadomo, że Irena była jej bliższa przez wzgląd na wspólne pasje i zainteresowania - trudno jej było zrozumieć artystyczne zapędy Ewy, co przecież nie znaczy, że kochała ją mniej. Co do ilości i proporcji w fotografiach, to we wkładce rzeczywiście jest więcej zdjęć ze starszą córką (wbrew temu, co piszesz, jest jedno, choć słabo rozpoznawalne zdjęcie Marii z obiema córkami w trakcie konferencji prasowej), ale w tekście jest mnóstwo odniesień do relacji zarówno z Ireną, jak i Ewą. Wiele razy autorka wspomina, że nie były to łatwe stosunki, gdyż uczona na pierwszym miejscu stawiała jednak naukę, dopiero dalej rodzinę i widocznie bliższa była jej Irena, co zresztą zostało powiedziane wprost. Cała historia opisana przez Emling opiera się przecież na relacjach matka - córki i jest to wyraźnie widoczne, dlatego nie bardzo rozumiem Twoje zarzuty. A czytałam już sporo na temat Marii Skłodowskiej - Curie (w moim odczuciu nic nie przebije "Geniuszu i obsesji", ale i tej publikacji niczego nie brakuje) W sumie trudno ją nazwać typową biografią, raczej opowieścią o wybranych fragmentach z życia w kontekście relacji z córkami - jak sugeruje tytuł. Moim zdaniem lektura warta przeczytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Zaiste "Geniusz i obsesja" jest bardzo dobrą biografią.
UsuńDziękuję za Twój komentarz. Za to, że podzieliłaś się swoimi odczuciami.
Ja odebrałam tą książkę w ten sposób, zawiodła mnie. Ty czujesz reakcję matka-córki. Ja tego nie wychwyciłam. Nie wiem dlaczego. Skrytykowałam książkę bo tak to odczuwam... Może kiedyś do niej wrócę i zmienię zdanie :)
Ściskam :)
Dobrze, że jest w czym wybierać jeśli chodzi o naszą noblistkę :) Mam nadzieję, że będziesz trafiać na bardziej satysfakcjonujące cię lektury:)
UsuńPozdrawiam ciepło!