Akcja książki zbudowana jest wokół zagadki morderstwa popełnionego w pociągu. Śledztwo okazuje się trudne i nietypowe: nie znaleziono ofiary, a jedyny świadek zdarzenia podróżował innym pociągiem. Nikt nie wierzy starszej damie upierającej się przy swojej wersji zdarzeń. Intryga zagęszcza się, gdy dochodzi do kolejnych zabójstw. Panna Marple, detektyw amator, wysyła na miejsce zbrodni swoją młoda przyjaciółkę Lucy Eyesbarrow.Czy obu kobietom uda się zdobyć informacje, które skierują śledztwo na właściwe tory?
Jakiś czas temu wpadłam w szpony
uzależnienia od Agaty Christie. Na pierwszy ogień poszły kryminały z Poirotem,
ale niestety nie była to studnia bez dnia, toteż kwestią czasu było, gdy wezmę
się za te z udziałem panny Marple. To druga powieść z tą panią detektyw, którą
miałam okazję czytać. To chyba za mało, żeby wypowiedzieć się o jej poziomie…
na tle powieści z Poirotem wypada słabo, ale jeśli weźmiemy najlepsze powieści
z Belgiem, bo przecież czytałam też słabe książki, takie które mnie usypiały…
Nie tracę więc nadziei, że pokocham Jane Marple.
Pewna starsza pani wybiera się w
podróż pociągiem z londyńskiej stacji Paddington. W pociągu, jak to w pociągu,
nuda, sen człowieka morzy i po przebudzeniu, niewiasta widzi jak w mijającym
pociągu mężczyzna dusi kobietę. Oczywiście, czym prędzej zawiadamia odpowiednie
służby, jednak nie jest przekonana, że wzięli to na poważnie. Udaje się więc do
detektywa-amatora, swojej przyjaciółki Jane Marple, która w odróżnieniu od
policji uważa, że koleżanka mówi prawdę, angażuje pomoc i wszczyna śledztwo,
mające na celu wyjaśnić tajemnicze zajście i odkryć tajemnicę. Tymczasem, to
nie są jedyne zwłoki, jakie pojawią się w tej książce.
Chcąc być uczciwą muszę Wam przyznać,
że to chyba mój rekord jeśli chodzi o czytanie powieści Christie. Nigdy jeszcze
nie czytałam tak długo jej kryminału. Na pewno jechał ze mną do Lublina, ale
mnie nie wciągnął, na miejscu – miałam co robić, w drodze powrotnej spała.
Dopiero zrobiłam sobie jeden dzień wolnego i uznałam, że nie będę się zmuszała…
to pomogło, od wczoraj poszło już piorunem. Na początku książka mnie
zaintrygowała, później zaczęła nudzić, po to aby pod koniec znowu
zainteresować.
W porównaniu z książkami z Poirotem
ta książka jest spokojniejsza… Panna Marple jest mniej obecna, snuje się gdzieś
po peryferiach akcji, chociaż finalnie to ona doprowadza do rozwiązania. Jednak
pierwsze skrzypce gra jej protegowana.
Kryminał jest bardzo angielski, w
stylu Christie, niespieszny. Intryga w gruncie rzeczy jest śmiesznie prosta,
ale chyba nikt nie zgadnie kto zabił, bo jednak mamy sporo fałszywych tropów, a
ten WŁAŚCIWY jest tak przedstawiony, że no kurczę.
Jak to zwykle u Christie wielbiciele
krwawych kryminałów, sensacji, sikającej krwi, miliona trupów i akcji gnającej
na łeb na szyję(niczym pendollino), będą zawiedzeni. Ale wszyscy Ci, którzy
lubią się delektować słowem, urokliwym klimatem i którzy chcą się pobawić w
tropienie zagadek – będą wniebowzięci.
Reasumując, pomimo początkowych
problemów, sama nie wiem z czego wynikających, przygodę z panną Marple uważam
za udaną i chętnie sięgnę po kolejne powieści w których Ona występuje.
Może polecicie te, Waszym zdaniem,
najlepsze?
Czytałam i chyba dałam się oszukać co do tożsamości mordercy. Też jestem uzależniona od Christie, dobrze że mi jeszcze kilkanaście książek zostało do przeczytania. Potem będę pewnie czytać i oglądać te, z którymi zapoznałam się bardzo dawno i nie pamiętam zakończenia.
OdpowiedzUsuńPanna Marple tez jest fajna, polubisz ja. Urocza staruszka.
OdpowiedzUsuńChristie jest niezawodna!
OdpowiedzUsuńTo była chyba moja pierwsza albo druga książka Christie. Wspominam ją z sentymentem. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://booklovinbypas.wordpress.com/