Śmierć Boromira, pojmanie Merry'ego i Pippina przez okrutnych orków, rozpaczliwe wysiłki Aragorna, Legolasa i Gimlego usiłujących odszukać i uwolnić hobbitów, pościg za orkami, spotkanie z entami, zdumiewający powrót Gandalfa z otchłani Morii, udział w wielkiej bitwie Jeźdźców Rohanu z potęgą Isengardu i ostateczne starcie z władcą Orthanku - oto dalsze losy rozbitej już Drużyny Pierścienia. Żaden z jej członków nie wie jednak, co dzieje się z Samem i Frodem. A tropiony przez Nazgule Powiernik Pierścienia z uporem idzie dalej. Podążając za Gollumem, przemierza Martwe Bagna, by stanąć wreszcie u stóp Minas Morgul - przerażającej fortecy strzegącej drogi do Krainy Cienia...
W moim domu Tolkien stoi na
honorowym miejscu, jest na wyciągnięcie ręki. Nigdy nie ma szans pokryć się
kurzem. Od czasu, do czasu nachodzi mnie
ochota na powtórkę. O ile filmy powtarzam stosunkowo często, o tyle książkę
czytam rzadziej… w całości, sądzę, że raz
roku. Tym razem postanowiłam się zebrać w sobie i spisać moje refleksje.
TUTAJ przeczytacie o wrażeniach z „Drużyny Pierścienia”. Teraz przyszła kolej
na „Dwie wieże”. Książka w wielu miejsca odbiega od tego co pokazano w filmie,
na korzyść książki. Moim zdaniem książka, jak zazwyczaj bywa, jest o wiele
lepsza od książki, chociaż pewne sceny w ekranizacji naprawdę zapierają dech w
piersiach, ale niektóre sprawiają, że nad głową unosi się wielki znak
zapytania.
Akcja książki zaczyna się gdy
Uruk-hai pojmali Merry`ego i Pippina, a Frodo i Sam odłączyli się od drużyny.
Aragorn znajduje konającego Boromira, po
chwili dołącza Legolas i Gimli. Trójka może tylko oddać ostatnią posługę
Boromirowi, po czym ruszają w pogoń za orkami, aby uwolnić hobbitów. Nie idą za Frodem i Samem, bo wszystko
wskazuje na to, że Powiernik Pierścienia i jego druh dobrowolnie porzucili
kompanów, za to Merry i Pip są w tarapatach. Faktycznie, pojmani przez orków,
gnani są przez stepy do Isengardu, siedziby Sarumana(ach! Jakiż ja mam
sentyment do tej postaci). Saruman – niegdyś przywódca Białej Rady, która miała
za zadanie zwalczać zło, zdradził, a jego zdrada sięga bardzo głęboko, wysłał
orków, aby porwali hobbita, gdyż Saruman wie, że jeden z nich niesie Pierścień.
Saruman nieźle sobie nagrabił, opętał władcę Rohanu, rozwścieczył Włascę
Fangornu… zapowiada się ciekawie, ale zanim dowiemy się jak skończył się ten
tom, czeka nas wędrówka przez pradawny las, gonitwa po stepach, niespodziewane
spotkanie, Grima – gadzi język, wizyta u Władców Koni i wielka bitwa. Naprawdę
książka jest dynamiczna, a to wszystko w jednej części, bo w następnej księdze,
będziemy wędrowali razem z Samem i Frodem oraz Gollumem do Mordoru… tutaj
książka jest najbliższa filmowi, chociaż kilka – istotnych – zmian się
znalazło. Nie ukrywam, że nie lubię tych fragmentów, bo Frodo mnie wkurza…
W „Dwóch wieżach” dzieje się
dużo, Tolkien stworzył dynamiczną akcję, bez udziwnień, które zaproponowali
twórcy, uznając, że oryginał jest zbyt nudny. Ci którzy sięgną po książkę,
dopiero po filmie, zdziwią się zapewne, że w książce nie ma wielu scen, np.
Arweny, Elfów w Helmowym Jarze, rozmów Galadrieli z Elrondem. Wiem, że fani są
wściekli na PJ zwłaszcza za takie kopnięcie wątkiem Arweny i Aragorna, ja to
rozumiem i ciągle nie umiem się zdecydować. Jak czytam książkę widzę, że
wszystko jest na swoim miejscu, ma dobre proporcje, ale później zerkam na film
i… no nie umiem się zdecydować.
|
"Masz zapamietac, kto zyje na swiecie.
Najpierw wymienisz cztery wolne szczepy:
Najstarsze elfy, wszystkim przodujace;
Potem w podziemiach ciemnych krasnoludy;
Entowie z ziemi zrodzeni jak gory;
Ludzie smiertelni, co wladaja konmi..."
|
Kocham tę część za Entów, za
Drzewca, melancholijnego i… kurczę, przedwieczna istota, która umiłowała
wszystko co rośnie, zmuszona do oglądania upadku swojej rasy, chociaż dysponuje
dużą siłą, woli biernie przyglądać się wydarzeniom, do czasu… każda cierpliwość
ma granice… kocham Drzewca.
Lubię wpadać też do Rohanu…
Theoden jest interesującą postacią.
Są jeszcze ludzie , którzy
uważają Władcę za bajkę dla dzieci. Być
może… wcale nie neguję tego, że jestem dzieckiem, które szuka świata w którym lojalność, przyjaźń i wierność
są ważne.
„Świat się zmienił, lecz pozostał
jeszcze gdzieniegdzie wierny.”
Tolkien pokazuje Nam, że nawet
wśród nadciągającego zewsząd zła, ważna jest nadzieja, przyjaźń i wiara w
ideały. Jestem zbyt mała, niedoskonała by porywać się na analizę dzieła tak
wielkiego, ja siadam sobie w tylnym rzędzie i po prostu się zachwycam,
tłumaczeniem, akcją… tonę… i nie chcę opuszczać Śródziemia. Bo po co…?
„Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu”
Ta książka jest po prostu uniwersalna, można
ją czytać często i za każdym razem znajdzie się coś nowego, wartego
wynotowania. Czytajcie Tolkiena:
„W osobliwych czasach, tak samo
jak w zwykłych, wiadomo co się godzi. Dobro i zło nie zmienia się z biegiem
lat. I to samo oznacza dla ludzi co dla krasnoludów albo elfów. Człowiek musi
między dobrem i złem wybierać zarówno we własnym domu, jak i w Złotym Lesie”
Wstyd przyznać, ale nigdy jeszcze w swym długim życiu nie czytałam Tolkiena...Ale zbieram się, by wreszcie sięgnąć. Nie czytuję fantasy i pewnie stąd zaległości.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam raz, zbieram się na "kiedyś" do przeczytania kolejny raz :) Tylko mam problem z tłumaczeniem, bo czytałam w tłumaczeniu pani Skibniewskiej a dostałam na własność w jakimś innym, który trochę się różni i już mi się tak nie podoba (np. Obieżyświat=Łazik).
OdpowiedzUsuńWładca Pierścieni - trylogia, która od zawsze i na zawsze gościć będzie w moim sercu :)) Najlepsza książka jaką do tej pory czytałam :) A tomy mam wszystkie trzy w jednym wydaniu, wiec traktuję je tak jak Tolkien niegdyś, gdy ją pisał - jako jedno 1000 stronicowe dzieło :)
OdpowiedzUsuńStrasznie Ci zazdroszczę własnych egzemplarzy "Władcy Pierścieni"... Kilkukrotnie oglądałam różne wydania nie mogąc się ostatecznie zdecydować, które jest najlepsze i stwierdzam, że właśnie do tego przedstawionego przez Ciebie mam największy sentyment, bo w tej wersji czytałam książkę po raz pierwszy :) Ostatnio poczytałam trochę o wizjonerze i marzycielu, jakim był Tolkien i mam ochotę po raz kolejny wrócić do Śródziemia :) "Władca Pierścieni to jedna z tych rzeczy: gdy lubisz, to lubisz; gdy nie, to złorzeczysz". Zdecydowanie należę do pierwszej grupy czytelników :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń