Czekałam
na tę książkę, od kiedy ujrzałam ją w zapowiedziach. Czasy napoleońskie, okres
regencji, czyli wtedy, gdy w Anglii Elizabeth Bennet odtrąca pana Darcy`ego
tylko, że na ziemiach polskich. W tej epoce Tołstoj umieścił epicką Wojnę i pokój, a polskich powieści, nie
ma zbyt wiele, współcześni autorzy, też rzadko wybierają ten specyficzny czas.
Wprawdzie troszkę zaniepokoiło mnie, że autorka we wstępie wyjaśniających
realia tego okresu wspomina o strojach empire, a okładkę zdobi niewiasta w
bardzo ładnej sukni, ale pochodzącej z końca XVIII wieku, no ale książki po
okładce się nie ocenia, zaczęłam czytać i prędko pożałowałam, że spędzam
wieczór w domu.
Czasy napoleońskie. Maja Au jest dwudziestoośmioletnią panną ze zubożałej szlachty, mieszka u ciotki w Warszawie. Ma niezwykłe umiejętności pomagania młodym parom w rozwiązywaniu problemów sercowych.
W czasie realizowania jednego ze zleceń poznaje przystojnego kapitana Ksawerego Kosseckiego, który wiezie list miłosny księcia Józefa Poniatowskiego do jego narzeczonej. Kosseckiego tropią agenci wywiadu pruskiego i rosyjskiego, starający się nie dopuścić do małżeństwa księcia z królewną Marią Augustą, córką króla saskiego. W czasie pościgu Maja przejmuje list i sama dostarcza go adresatce do Drezna. Wobec fiaska wcześniejszych planów wrodzy agenci planują zamach na życie królewny. Maja go udaremnia, z sukcesem kończy zleconą miłosną misję i przekonuje się, że sama, też ma szansę na miłość.
Bohaterką
powieści jest Maja Au, pochodząca z możnego, ale zubożałego domu, jej ojciec
walczył z Dąbrowskim we Włoszech, teraz osiadł w Krakowie, sterany wojną i aby
wydać za mąż wysyła ją do siostry. Siostra też lata swoje ma, raczej siedzi w
domu, ale nieliczne wyjścia pań, pomagaą Mai zdobyć sławę czarodziejki w
sprawach sercowych. Wystarczy, że Maja zaangażuje się w jakieś rozterki sercowe
młodych, a te znikają, ot rodzice się zgadzają, wszystko się układa. I oto
przybywają do Mai strapione panny, licząc, że kobieta rozwiąże ich problem.
Ponieważ Mai brakuje pieniędzy, zgadza się, rusza w niezbyt wygodną podróż, aby
połączyć kochające serca i… przekonajcie się sami, ja naprawdę nie mam siły.
Wbrew
pozorom napisanie książki, której akcja powieści dzieje się dwa wieki temu nie
polega na przeniesieniu mentalności współczesnej dziewczyny w przeszłość.
Niestety autorka, pomimo wstępu, którego obecność dobrze rokowała, bo on sam
raczej niewiele wyjaśniał, stworzyła powieść, którą koszmarnie się czyta.
Bohaterki, pochodzące z dobrego domu, zachowują się i wysławiają skandalicznie.
Nie ma dbałości o epokowe niuanse, ot po prostu miał być jakiś dworski wątek,
to bach! Wymyślmy jakiś dwór, perturbacje i może coś z tego wyjdzie. Konia z
rzędem temu, kto dopatrzy się klimatu napoleońskich czasów. Nie jest to debiut,
chociaż ja pierwszy raz spotkałam się z twórczością autorki i nie rozumiem
dlaczego chemik z wykształcenia bierze się za tak trudną materię. Rozumiem, że
autorka lubi ten klimat, ale moim zdaniem nie zrobiła nic, by go przekazać.
|
śliwki były pyszne - dziękuję Tatusiu!! |
Książka
mnie zmęczyła i skrajnie zirytowała. Nie powiem, że nie da się tego czytać, bo
sądzę, że jeśli ktoś nie oczekuje prawdy i realiów to będzie zadowolony, tak
jak wszystkie czytelniczki romansów historycznych z serii Harlequin, toć tam
jest tyle samo realiów co w powieści W
służbie miłości. Bardzo bym chciała znaleźć jakiś plus, ale nie mogę.
Wybaczcie. Stracony czas i stracone nerwy.
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Kurczę, szkoda ogromnie, że się zawiodłaś :( Co prawda o książce nie słyszałam, ale szukam dobrze rokujących powieści historycznych, więc ogromna szkoda, że ta okazała się kalpą :(
OdpowiedzUsuńto jak ma coś dobrze rokować, to raczej nie ta. Naprawdę, tyle sobie po niej obiecywałam :/
UsuńJuż samo imię Maja ma się nijak do tamtych czasów. Jeśli jednak to nie jedyny błąd autorki, a jak piszesz, cały research leży, to podziękuję. Chociaż zapowiadało się interesująco.
OdpowiedzUsuńA weź, to nie chodzi o konkretny błąd, ale rozmowy bohaterek o "dawaniu tyłka" mnie po prostu zniesmaczyły.
UsuńEch, czyli z cyklu "napiszę sobie powieść w dawnych realiach,a co! Z głowy, będzie szybciej, wszak ludzie zawsze byli tacy sami"? Oj, gdzie była redakcja, ja się pytam? A Prószyński zawsze wydawał raczej wartościowe pozycje. Pozdrawiam, Ania
UsuńNiestety, najlepsza redakcja nie ocaliłaby tej książki.
UsuńKoszmar. Dzięki za ostrzeżenie.
OdpowiedzUsuńDostałabyś apopleksji.
UsuńWielka szkoda, że nie ma oddanych realiów tamtych czasów...
OdpowiedzUsuńza grosz.... niestety :/
UsuńOj :( Czyli chyba sobie odpuszczę...
OdpowiedzUsuńZachęcać na pewno nie będę ;)
UsuńJednak podziękuję...
OdpowiedzUsuńtak bezpieczniej, jak coś to Ci pożyczę :P jak np... a to okoliczności dogadamy :P
UsuńPodejrzewam, że nie zorientowałabym się w nieścisłościach historycznych, więc zwróciłabym tylko uwagę na język nie pasujący do czasów, w jakich rozgrywa się akcja. Szkoda, bo o wiele więcej osób sięgnie po tę książkę właśnie dla historii i przeżyje rozczarowanie. Dobrze, że śliwki były dobre :) osłodziły :)
OdpowiedzUsuńŚliwki były pyszne :D
UsuńZorientowałabyś się, serio, ta książka ma tyle wspólnego z epoką napoleońską, co ja z Panią Walewską
Odpuszczam zdecydowanie. Też się czaiłam na tę książkę, planowałam kupić.
OdpowiedzUsuńTo cieszę się, że Cię ustrzegłam :)
Usuń