Tym czego się boję najbardziej jest to, że stracę
pamięć. Jak długo pamiętam, tak długo istnieję, pomimo smutnych, przykrych
epizodów, które chcielibyśmy zapomnieć jednak cenimy swoją pamięć, otaczamy się
pamiątkami, przechowujemy stare bilety, zdjęcia. Dlatego z taką wielką estymą
podchodzę do wspomnień, do pamiętników, szanuję też cudzą pamięć. Przyznam się
Wam szczerze, że nie kojarzyłam autora a po książkę sięgnęłam właśnie przez
wzgląd na tytuł, na formę wspomnień, gdy tylko książka dotarła wiedziałam, że
podjęłam najlepszą z możliwych decyzji. Właśnie takich książek potrzebuję na
długie ciemne wieczory, gdy dookoła panuje śnieżna cisza i tak dobrze siedzi
się w pobliżu źródła ciepła, jeśli też lubicie takie klimaty – nie wahajcie
się!
Saul Friedländer, znany historyk i zdobywca Nagrody Pulitzera, w książce Dokąd prowadzi pamięć. Moje życie powraca do swych korzeni i tworzy obraz „człowieka o wielu domach i językach, który jest równocześnie wszędzie żydowskim outsiderem”.
Epizod utraty pamięci, którego doświadczył, uzmysłowił mu, jak bardzo jest ona ulotna i zwodnicza. Dlatego warto ją ćwiczyć, przypominając sobie brzmienie i znaczenie słów, nazywając rzeczy i uczucia. Na kartach tych niezwykłych wspomnień przewijają się odwiedzane przez niego miejsca, ludzie, refleksje, a także ciągle wracające wspomnienia z okresu Holokaustu.
Duża cześć książki to rozmyślania nad historią Izraela, a zwłaszcza nad powojenną polityką wobec świata arabskiego i Palestyńczyków. Friedländer w niezwykle inspirujący i świeży sposób wyjaśnia zaszłości historyczne, wytyka odważnie politykom błędy, wskazuje podłoża narastającego nacjonalizmu, zawsze broniąc racji ludzkiej, a nie ideologicznej.
Doskonała pozycja dla fanów biografii, książek historycznych i socjologicznych.
Znany i ceniony na całym świecie autor, gdy
dowiaduje się, że ma raka prostaty postanawia napisać wspomnienia, miał barwne,
ciekawe życie, ale nie skupia się w tej książce tylko na własnych przeżyciach,
zaprasza nas do swojego świata, opowiada nam o swoich poglądach, o tym jak
postrzega świat. Książka ma być znakiem pamięci. Autor sam przeżył epizod
zaniku pamięci, więc ta książka to nie tylko takie zajęcie chorego człowieka,
ale spojrzenie wstecz, utrwalenie tego co przemija i po czym może nie pozostać
ślad. Saul Friedlander jest z
pochodzenia Żydem i jego życie upływało na styku wielu kultur. Pod wpływem
wydarzeń historycznych jego rodzina pod koniec lat `30 wyemigrowała do Francji
bo nie spodziewali się , że wojenni jeźdźcy apokalipsy dotrą i tam. Chłopiec zostaje ochrzczony, żyje w strachu,
tożsamość dziecka jest bardzo poddana na takie traumy, dzięki tej książce
możemy zobaczyć jak ten chłopiec się rozwinie, jak wyrośnie na szanowanego
pisarza, wielkiego twórcę.
Wspaniała, jak pięknie napisana książka. Nawet jeżeli
unosi się z niej duch przemijania, taka słowiańska melancholia, to autorowi nie
można odmówić ogromnego talentu który zahipnotyzuje każdego. Dzięki tej książce możemy poznać wpływ
historii nie tylko na Europę, ale i na świat, zobaczyć jak te dziejowe perturbacje
wpłynęły na młodego chłopaka, jak go ukształtowały.
Moim zdaniem ta książka jest To taki najlepszy
przykład dlaczego warto sięgać po wspomnienia, by móc przeżywać z kimś jego
dramaty, obserwować z perspektywy życie jak przez lupę. Dla wszystkich
wielbicieli dobrej, ambitnej literatury ta książka to pozycja obowiązkowa,
która oczaruje i zahipnotyzuje. Polecam obiema rękoma!!
książka recenzowana dla portalu Duże Ka
*tłumaczył: Michał Romanek
Nie jest to coś za czym przepadam w literaturze, ale zastanowię się nad nią ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]