Parę lat temu zachwyciłam się twórczością Moniki Oleksy, nawet odstałam swoje do autorki na Targach Książki w Krakowie i wiem, że jest najcudowniejszą, ciepłą kobietą, która pewne miejsca kocha i pisząc o nich, robi to tak, że od razu mam ochotę rzucić wszystko i iść na spacer do Ogrodu Saskiego, albo jechać do Kazimierza. Monika Oleksa ceni też nadmorskie okolice. Już jedną książkę z tym miejscem mamy, czytałam ją parę lat temu i chociaż Monika Oleksa nadal władała piórem z pietyzmem godnym podziwu, ale Tylko morze zapamięta nie było w moim odczuciu najbardziej udaną powieścią, niezbyt mnie ta książka porwała. Dlatego sprawdzałam intensywnie czy ta książka jest częścią cyklu. Wydawca nie uznał za konieczne wspominać, że to druga część, ja też nie skojarzyłam, bo pierwszą czytałam dawno, od tego czasu przeczytałam kilkaset książek, miałam prawo nie pamiętać, więc tak można czytać powieść bez znajomości tomu pierwszego ale miło byłoby, gdyby ktoś o tym wspomniał.
Od pierwszej części minęło około pięciu lat. Irka w domu rodzinnym prowadzi mini pensjonat, wychowuje córkę. Do domu w gościnę przyjeżdża pisarz szukający pomysłu do nowej książki. Do powrotu zbiera się Maks, dalej bytuje na odległej Islandii, powoli układa sobie życie, związał się z Ingrid i poprosił ją o rękę. Kobieta się zgadza, a Maks chce jej pokazać swoje rodzinne strony, mężczyzna wie że ma syna. Nie wie, że ma córkę. Ciągle pamięta o Beacie, pomimo upływu takiego czasu od jej śmierci ona pozostaje kobietą jego życia. Maks jest pogubiony, ale okropnie egoistyczny i ciężko go polubić, czy jego życie w końcu wskoczy na właściwe tory?
Jak już wspomniałam, nie pamiętam poprzedniego tomu i gdy dowiedziałam się, że to kolejna część i wiele rzeczy stało się jasne, te niewyjaśnione wątki, to po prostu było już opisane a Autorka – co się ceni – nie idzie na limit słów i nie chce wykładać tego co już opisała. Powiem Wam tak, pierwszy tom, pamiętam że podobał mi się tak sobie, ten jest naprawdę niezły. Monika Oleksa pięknie pisze, cudowny język, tu są emocje, jest historia. Czyta się to bardzo przyjemnie, chociaż ckni mi się za tymi czasami, gdy powieści autorki mnie zachwycały!
Nie miałam jeszcze okazji czytać książek tej autorki. Recenzja tego tomu niezbyt mnie zachęca, zwłaszcza że wydaje mi się,iż Pani Monika ma lepsze powieści w swoim dorobku.
OdpowiedzUsuńLepiej sięgnąć po lepszą książkę za pierwszym razem.
Też nie lubię jak wydawcy nie raczą wspomnieć, że jakaś książka tej częścią cyklu. A zdarza im się coraz częściej to. Ci jest tym denerwujące, że mam wrażenie, że polscy autorzy ostatnio maniakalnie cykle wydają. I połapanie się później to naprawdę wyzwanie.
OdpowiedzUsuń