Początkująca modelka, gwiazda futbolu, obiecujący lekarz... Młodzi Amerykanie w normalnym-nienormalnym labiryncie życia. Dwie dziewczynki i trzech chłopców – spotkali się w zerówce i stali się nierozłączni. Odnosili sukcesy w nauce, zdobywali sportowe laury. Porwani przez dorosłość, nie zawsze potrafili sprostać jej wyzwaniom. Przemoc, narkotyki, zawiść, głupota – czy Wielka Piątka ze szkoły z San Francisco stawi im czoło? Co się stanie z Gabbie, piękną jak mała księżniczka? Kogo pokocha Izzie? Z czym będzie się zmagać Andy? Autorka zabiera nas w podróż przez dziesięciolecia i przez Amerykę, której rytm wyznacza wyścig szczurów, a o prawdziwą miłość trzeba zawalczyć. Na szczęście u boku zawsze jest przyjaciel na zawsze!
Wprawdzie mam dwie inne książki w
kolejce… ale dla tej ostatnią noc
zarwałam. No i dowodzi to, że nie warto tkwić w stereotypach, można dużo
stracić. Były czasy dawne, gdy chciałam spalić na stosie wszystkie książki pani
Steel które przyniosła Mama z biblioteki,
zaczytywała się w tych romansidłach, które moim zdaniem były przykładem
degrengolady literatury, i jaki jest
sens skoro już na początku wiadomo, że ona będzie z nim, niewiadome są tylko
perturbacje po drodze oraz to ile i w jakich pozycjach będą uprawiali seks.
Jednak kilka takich książek przeczytałam, miałam szczęście bo NAWET się mi
podobały. A że ostatnio miałam potrzebę płytkiego romansidła sięgnęłam po książkę
„Przyjaciele na zawsze” chociaż po opisie z okładki nie mogłam się dopatrzeć
soczystego romansu w treści… No nic, zaczęłam czytać. Na początku tylko dobrze
mi się czytało, a później musiałam wiedzieć jak to się skończy.
Moje przesłanie, nie warto się
uprzedzać do autora, mógł On napisać bilion słabych książek i wtedy macie prawo
rzucić takim chłamem o kant czego tam chcecie, ale jeśli się uprzedzicie,
możecie przegapić tą kolejną, perełkę,
która wyciśnie z Was łzy, przykuje Waszą uwagę i zapewnie miłe chwile spędzone
na lekturze.
„Przyjaciele na zawsze” to zapis
losów piątki przyjaciół, ich wspólna droga zaczyna się pierwszego dnia w
szkole, zadzierzgnięta wtedy nić porozumienia, trwa przez lata nauki. Są
nierozłączni, chociaż życie każdego z nich nie jest usłane różami, chociaż cała
piątka różni się od siebie, czasami tak diametralnie, że czytelnik zastanawia
się co łączy odpowiedzialną i poukładaną Izzie z Gabby- różową gwiazdeczką.
Jaki wspólny mianownik ma ambitny Andy i mięśniak Billie. Okazuje się, że
przyjaźń chadza różnymi ścieżkami. Trzech chłopaków i dwie dziewczyny są ze
sobą, wbrew kłodom rzucanym im przez los, mają problemy w szkole, w rodzinach,
w życiu osobistym, nic nie jest w stanie rozluźnić ich przyjaźni. Wreszcie
kończą szkołę i idą do college`ów, każde w swoją stronę, dopada ich życie,
jeszcze brutalniejsze, które tak mało wspólnego ma z tym które sobie wymarzyli.
Nic nowego prawda? Życiowe przeszkody nadal nic im nie robią, rozbijają się o
ich przyjaźń, jak burzliwe fale sztormu o latarnię morską. Co jednak rozproszy przyjaciół? Co zada im
cios? Czy znajdą swoje miejsce w dorosłości? Przeczytajcie.
Książka jest lekką lekturą,
idealną na ulewny wieczór. Autorka która zasłynęła raczej z romansideł,
pokazał, że tematy obyczajowe również ją interesują, oczywiście kwestią
dyskusyjną jest czy potrafi sobie z nimi poradzić, moim zdaniem średnio. Steel
szkicuje wiele problemów, ale tylko szkicuje, nie potrafi oddać głębi,
relacjonuje je w telegraficznym skrócie i wyczuwa się, że to jednak w wątkach
romansowych się spełnia. To może przeszkadzać, jeśli szukamy książki która
będzie receptą na problemy dojrzewania i wkraczania w dorosłość.
Osobiście spędziłam świetny
wieczór i kawałek nocy na lekturze, dosłownie nie mogłam się oderwać. Jest to
książka inna od tych które do tej pory czytałam, a które wyszły spod pióra tej
autorki.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona
tą książką, przyznam się, że nie miałam jakichś ogromnych oczekiwań, ale i tak
byłam miło zdziwiona, że tak dobrze się bawiłam, że mogłam się wzruszyć i tak
zaangażować w losy bohaterów.
Polecam i apeluję, nie
uprzedzajcie się!
Jakie to cudowne uczucie,
zaczytać się do późna!
Lubię książki Steel. Skoro twierdzisz, że jest inna i warta poznania, tak zrobię :)
OdpowiedzUsuńInna niż romansidła, które do tej pory czytałam :P
UsuńJeszcze nic nie czytałam tej autorki i tak jakoś nie mogę się przekonać. Lubię romanse, nawet przeboleję, jeśli są banalne i przewidywalne, więc nie wiem, czemu tak w zaparte trzymam się z daleka od pani Steel. Może przy następnej okazji się skuszę :)
OdpowiedzUsuńCzasami mamy takie uprzedzenia i odruchy ucieczki - bez powodu :)
Usuńja czytam inną powieść tej autorki i jestem pozytywnie zaskoczony.
OdpowiedzUsuńO proszę!! czyli można :D
UsuńKasiu, moja mama byłaby w siódmym niebie :) Nakupiła sobie ponad 40 powieści Danielle Steel i nie czyta niczego innego, ale tej na 100% nie ma :) Mam podobne spojrzenie na tę autorkę jakie Ty miałaś dotychczas, ale ostatnio mnie coraz bardziej kusi, aby przemóc się i z czystej ciekawości przeczytać cokolwiek tej autorki. Pewnie nie znajdę wspólnego języka z romansami Steel, ale jakoś to przeżyję, choć to (może stereotypowo myśląc) niemęska literatura :D :) Moja mama opowiadała kiedyś siostrze fabułę którejś z powieści Steel i nagle wybuchnąłem śmiechem... spojrzenie obu kobitek bezcenne :)))
OdpowiedzUsuńBo niektóre jej ksiązki to taka moda na sukces :P Mi jak Mama opowiadała to reagowałam tak samo :P
UsuńMam kilka książek Stell w swojej biblioteczce i ogólnie lubię jej twórczość, dlatego jeśli nadarzy się okazja, to chętnie również przeczytam "Przyjaciele na zawsze".
OdpowiedzUsuńMy Steel głównie z biblioteki bierzemy i chyba się wybiorę :D
UsuńMam na nią oko, po kilku pozytywnych recenzjach czuję się naprawdę zachęcona. Do tej pory nie miałam najlepszego zdania o tej autorce, ale powoli się przekonuję :)
OdpowiedzUsuńTa autorka jest kojarzona jednak dosyć jednoznacznie, ale ta książka jest inna
UsuńCzyli, żeby dokopać się do jednej przyzwoitej książki jakiegoś Autora trzeba przeczytać czterdzieści gniotów(uogólniając). Nie szkoda życia na to?
OdpowiedzUsuńZupełnie źle mnie zrozumiałas. Nie o to mi chodziło. Miałam na myśli, że trwając w swoich uprzedzeniach możemy przegapić dobre ksiązki, jeśli zamkniemy się na zmianę zdania
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa początku jak słyszałam o książkach tej autorki to chciało mi się śmiać, lecz jak tylko mama mi opowiedziała jedną i podsuwała kolejne, to tak mnie wciągnęły losy bohaterów,że w pewnym momencie moje czytanie kończyło się na zamknięciu książki, ponieważ oczy miałam pełne łez, co utrudniało mi czytanie ;)
OdpowiedzUsuńPS. Jestem jedną z tych kobitek wspomnianych przez darkapionki (siostra ;))
Pozdrawiam, Erato ;)
Witami Siostrę, rodzinnie się robi :)
UsuńPopłakać też się na niej można nieźle. Oj bywa. Tutaj też oczy mogą się pocić
dobrze, nie będę się uprzedzać i kiedyś dam szansę autorce i tej książce :)
OdpowiedzUsuńsłuszne podejscie :)
UsuńDo twórczości tej autorki nigdy mnie nie ciągnęło, ale skoro mówisz, że nie mogłaś się od tej powieści oderwać, to może warto dać jej szansę :)
OdpowiedzUsuńKażdemu warto dać szansę :P
UsuńUwielbiam Steel i szczerze to mam w nosie co inni sądzą o jej pisarstwie:) Masz rację, czasami warto złamać stereotyp. tej ksiażki jeszcze nie czytałam, ale w tym miesiacu na pewno nadrobię zaległości:).
OdpowiedzUsuńWyrosłam już z oceniania cudzej lektury, więc i Mama ma spokój.
UsuńDanielle Steel kojarzy mi raczej z życiową literaturą dla kobiet i nie tylko , znam mężczyzn którzy bardzo chętnie czytają jej powieści :) Moja teściowa je uwielbia , ja co prawda miałam styczność z tą autorką - ale jak mogę teraz wybierać to wole inną literaturę :)
OdpowiedzUsuńSą!! są tacy facecci. Mamy ich wśród Nas :)
UsuńCzytałam raz, jedną książkę Danielle Steel. Był to "Kalejdoskop" i dotąd pozostaję pod wrażeniem tej lektury. Dobra, mocna, powiedziałabym bardziej obyczajowo -psychologiczna niż romansowa. Ale to było całe wieki temu, więc nie wiem jak odebrałabym tę powieść dzisiaj. Na pewno unikałam innych tytułów- z dokładnie tych samych powodów co Ty. Po "Kalejdoskop" sięgnęłam gdy byłam na fazie czytania tego samego co mój dziadek ;) Dawne dzieje, wtedy zaliczyłam m.in. Hansa Hellmuta Kirsta czy przygody Bourne'a ;) No i skoro dziadek czytał "Kalejdoskop" to i ja ;) Potem nasze gusty literackie mocno się rozbiegły, stąd nie czytałam potem tych autorów z dzieciństwa. Teraz tak sobie myślę, że może warto zajrzeć do niektórych jej powieści ) Ps. sorki, że się tak rozgadałam ;)
OdpowiedzUsuńO! o tej ksiażce nie slyszałam. Przejdę się do biblioteki może będzie :)
UsuńJa na szczęście nie mam uprzedzeń do tego typu literatury, chociaż nie czytam jej zbyt często, ale zdarza się, że sięgam po nią - odpręża i pozwala na chwilowe zapomnienie o całym świecie. ;-)
OdpowiedzUsuńA takie zapomnienie się przydaje. i to bardzo :)
UsuńJa również zarwałam nockę żeby dowiedzieć się jak skończy się książka. Moja mama na dziesiątki książek tej autorki i również byłam do Steel uprzedzona, bo żadnej jej książki nigdy nie doczytałam do końca. Aż w końcu mama poleciła mi tą. Nie mogłam się oderwać. Polecam!! :)
OdpowiedzUsuń