Rzecz dzieje się w krainie złota, w Kalifornii, w roku 1850. To czasy, w których mężczyźni gotowi byli sprzedać swoją duszę za torbę złota, a kobiety sprzedawały swoje ciała, żeby znaleźć dach nad głową. Według Angel, od mężczyzn nie można było oczekiwać niczego innego, jak tylko oszustwa i zdrady. Sprzedana w dzieciństwie do domu publicznego, teraz żyła podsycaną ciągle nienawiścią. Najgorętszą nienawiść żywiła do mężczyzn, bo to oni wykorzystywali ją i porzucali, zostawiając w jej wnętrzu przerażające poczucie pustki. Wtedy spotkała Michała Ozeasza... Michał we wszystkim pragnął postępować zgodnie z Bożym sercem, dlatego posłuszny Jego wezwaniu, ożenił się z Angel i obdarzył ją bezwarunkową miłością. Powoli, dzień po dniu, udowadniał swoim życiem, że nie spełni gorzkich oczekiwań żony. W końcu serce Angel zaczęło topnieć, bez względu na to, jak bardzo pragnęła się temu przeciwstawić. Niestety, wraz z tą nieoczekiwaną przemianą serca, Angel zaczęła odczuwać miażdżące poczucie winy i braku własnej wartości. Rozpoczęła się jej ucieczka...
Chociaż atmosfera Świąt na dobre
zagościła w domach, bo w świecie komerchy i wielkich sieci handlowych, Święta
ogłaszają się już ponad miesiąc… Więcej czasu spędzam przy garach, ucierając,
zagniatając i uwijając się niczem elfie z pracowni Świętego Mikołaja, ale nie
porzuciłam czytania. Gdy ciasto w piekarniku siedzi, cudownie zapaść się w
wygodny, kuchenny fotel(który wtedy jest cały dla mnie, bo gdy ja piekę, nie ma prawa nikogo być w
kuchni, uwielbiam w samotności celebrować odmierzanie mąki, ucieranie i wyrabianie) i uciekam w świat
książek. „Potęga miłości” to książka, którą przeczytałam na początku grudnia, w
formie ebooka. Kiedyś została ona do mnie wysłana pocztą, ale zaginęła w akcji
i do dziś jej nie dostałam : ( a szkoda… Lepiej, jednak, późno niż wcale.
To bardzo specyficzna opowieść,
bardzo w stylu powieści „Miłość przychodzi powoli”, przesiąknięta bardzo
religią. U nas w Polsce nie pisze się
takich książek, również za bardzo się
nie czyta, chyba, bo nie spotkałam się z recenzją tej książki na blogach, nawet
na LC są lakoniczne. Nie uważam, że tylko człowiek żarliwie wierzący
zainteresuje się tą pozycją, chociaż dla ateisty może to być lektura nie do
przebrnięcia. Bo historia jest nierozerwalnie związana z Biblią, chociaż brak
znajomości księgi Ozeasza, nie
przeszkadza w odbiorze, moim zdaniem, każdy może poczuć siłę tej opowieści, która zaiste, jest
wielka. Bardzo motylkowa. Na pewno, bajkowa,
ale ładna, taka świąteczna historia przebaczenia i miłości, która dodaje
siły.
Rzecz się dzieje w Kalifornii, w
czasie gorączki złota. Angel została sprzedana do domu publicznego, jako mała
dziewczyna, od samego początku nauczono ją „najstarszego zawodu świata”,
podejmowała kilka prób walki, ucieczki, niestety każda skończyła się popadnięciem
w jeszcze większą kabałę. W chwili rozpoczęcia akcji powieści dziewczyna jest
pogodzona z własnym losem, ma w owym
przybytku pewną renomę, jest „towarem luksusowym”. Jej życie, zdaje się być
proste. Ścieżka życia jest wytyczona, jak długo będzie atrakcyjna, jak długo
będą się ustawiały kolejki do niej, jest bezpieczna… później… może skończyć
jako burdel-mama. I to jest najlepsza opcja.
Angel nie przeczuwa, że podczas
jednego, z tradycyjnych spacerów jej los się odmienia. Michał Ozeasz, bardzo
wierzący rolnik widzi ją i słyszy głos Boga, że oto jest jego przyszła żona. Mężczyzna
wydaje fortunę na spotkania z Angel, podczas których namawia ją do ucieczki, do
tego aby wyszła za niego i zmieniła swoje życie. Dziewczyna jest oporna, nie
wierzy że jej życie może ot tak, zmienić się na lepsze. Jednak słowa Michała zasiewają w niej ziarno
wątpliwości. Postanawia odejść z burdelu. Gdy występuje z taką propozycją
zostaje dotkliwie pobita, wtedy Michał niczem biblijny Mojżesz wyzwala ją z
niewoli i zabiera do Ziemi Obiecanej. Jest ślub, podczas którego Angel
jest połprzytomna. Od tej chwili jest
żoną Michała, który odmawia nazywania ją jej „pseudonimem zawodowym”, nadaje
jej różne imiona, a ona nie chce mu podać tego prawdziwego. Wydawać się może,
że to koniec historii, ale w
rzeczywistości to dopiero początek. Michał kocha swoją żonę niesamowitą
miłością bezwarunkową, cierpliwą, gotów jest akceptować całą jej przeszłość,
pomóc wyleczyć rany, które zadało jej życie, ale Angel nie chce. Może nie tyle
nie chce, co żyjąc przez tyle lat w strachu nie może uwierzyć, że ktoś może być po prostu dobry. Całej sytuacji nie ułatwia szwagier Michała,
który zna doskonale przeszłość Angel i uważa że kala ona dom jego przyjaciela. Dla Niego Angel jest dziwką i tylko nią
pozostanie.
Niby wszyscy wiemy, że Angel i
Michał zejdą się w końcu i odnajdą miłość i spokój, bo przecież książka ta ma
dydaktyczny charakter, więc nie może być inaczej. Autorka jednak nie idzie na łatwiznę,
komplikuje ich losy, co czyni z książki niezły materiał na kostiumowe
romansidło. Ale przewidywalna i prosta fabuła byłaby tanim romansidłem, gdyby
nie styl autorki, która w bardzo emocjonalny sposób opisuje związek Michała i Angel.
Nie umiem słowami oddać burzy
uczuć, jaki mną targały podczas lektury. Przepięknie napisana historia trudnej
miłości, bez erotyki, z niedomówieniami ze słowami, które poruszają wrażliwe
struny serca.
Może bardzo amerykańska, ckliwa z
takim hollywoodzkim bajkowym zakończeniem. Ale mimo wszystko bardzo ładna
historia.
sama nie wiem, nie do końca mnie pociąga, więc się jeszcze zastanowię zanim napiszę, że przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCudownie tą recenzję napisałam :/ że takie wątpliwości się pojawiają ;) akurat chciałam zachęcić, bo moim zdaniem jest niedoceniona.
UsuńZ jednej strony mam ochotę poznać tę historię, ale z drugiej trochę mnie odstrasza ten dydaktyzm i przewidywalność zakończenia.
OdpowiedzUsuńHistoria jest fajna. Dydaktyzm, to nie on wkurza, może irytować religijność bohatera. jakby sam nie miał rozumu. :)
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńTo książka, nad która przelałam wiele łez, bo miłość Michała jest piękna i naprawdę dodaje sił. Niemniej nie jest to moja ulubiona powieść tej autorki. Serdecznie polecam trylogię zaczynającą się od powieści "Głos w wietrze" oraz "Dziecko pokuty" - wbrew pozorom jest w nich więcej siły i prawdy, choć pewnego dydaktyzmu nie można im odmówić. Dobrze wspominam także "Ogród Leoty" i "Purpurową nić" tej autorki - niby wiadomo, w jakim kierunku zdąża opowieść, ale droga nie jest wcale taka prosta i oczywista.
Polecam i pozdrawiam
Aniki