Zastanawiałam
się o jakiej parze Wam dzisiaj opowiedzieć, a ten Tołstoj ciągle za mną łazi. Wiadomo
– z Lwem nie należy zadzierać. Nie czuję się gotowa aby pisać o Annie Kareninie
znów, więc wezmę na tapetę inną powieść tego autora. Powieść o rozmiarach
potężnych, którą onegdaj w jakieś trzy dni połknęłam. Pochłonęłam Wojnę i pokój
(Война
и мир) tak szybko bo ujął mnie serial kostiumowy, który Polska
współtworzyła. Była to z rozmachem nakręcona produkcja, prawie cała Europa
zjednoczyła się przy przenoszeniu rosyjskiej epopei na ekran. Polacy tam grają
drobne role służących i chociaż serial ma wady, to ogląda się go całkiem
nieźle, a muzyka… przepiękna! Książka jest bardzo poruszająca, ale jedna para
utknęła mi w pamięci.
Natasza Rostowa i Andrzej Bołkoński.
Kolejna para z nieszczęśliwym zakończeniem.
Chociaż ich losy podobne są do sinusoidy, która raz wznosi się, raz opada, by
wreszcie zniknąć wśród bezmiaru nieskończoności.
Książe Bolkonski jest mężczyzną w słusznym wieku,
ale nie starcem, na pewno nie podlotkiem. W wieku średnim, idealnym dla faceta.
Ma żonę, która właśnie jest przy nadziei, kobieta w ciąży, jak to kobieta w
ciąży kapryśna jest okropnie. Natasze poznaje przypadkiem – na balu. Bołkonski
jest dla młodej, wchodzącej dopiero w życie dziewczyny, ideałem. Przystojny, o
doskonałej pozycji, sławie. Brakuje tylko aby przybył na białym rumaku. No, ale
nawet mężczyźni wychodzący spod pióra Tołstoja nie są idealni.
Wydaje się, że ten związek nie ma szans, że nigdy
się nie spełni, a Natasza szybko zapomni, jak zapomina się o młodzieńczych mrzonkach,
ze pozostanie tylko sentyment do tego pierwszego zauroczenia, miła pamięć o
chwilach gdy serce zabiło mocniej. Bo jakim cudem mieliby być razem? On
przewyższa ją pozycją, jest sporo starszy, no i ma żonę!
Wybucha woja. Andrzej idzie walczyć, zostawia
żonę w bardzo zaawansowanej ciąży pod opieką swojego ojca, upierdliwego i
wrednego starca. Kaprysy Teścia równoważy siostra Andrzeja – Maria – takie lelum
polelum. Luiza umiera przy porodzie, Andrzej zostaje samotnym Ojcem i
przewrotny los znów styka go z Nataszą.
Wielce romantyczna scena!!
Natasza wciąż karmi swe uczucie do Andrzeja,
chociaż wie, ze to zakazane, że niemożliwe, ale dlaczego nie. Kto jak kto, ale
my kobiety jesteśmy specjalistkami w hodowaniu niemożliwych uczuć.
Koniec końców Andrzej postanawia oświadczyć się
Nataszy, zostaje przyjęty i może żyliby szczęśliwiej, gdyby nie ukochany
Bolkoński Senior, któremu nie w smak spowinowacenie z Rostowami,a tu jeszcze jego synowa mogłaby być jego wnuczką.
W każdym razie nie wyraża zgody na ślub natychmiastowy. Natasza ma czekać aż
ukochany wróci z wojenki.
I tu zaczyna się dramat i głupota Nataszy, która
daje się uwieść demonicznemu bratu Heleny Bezuchowej(ówczesnej żonie Pierra). Młody
Kuragin wytrwale próbuje uwieść młodą, niedoświadczoną Natasze. Nie sądzę, aby
ją w sobie rozkochał, po prostu wystarczająco zmącił jej w głowie. To
wystarczyło. Natasza jak ćma do ognia, leci ku swej zgubie. A życzliwi donoszą
o tym fakcie walczącemu za Świętą Matkę Rosję – Bołkońskiemu.
A ten do końca jest prawy, do końca honorowy i
wspaniały. Boże – jakiego ja miałam
kiedyś bzika na punkcie Księcia Andrzeja.
Niestety, ponieważ trwa wojna, a Andrzejem targa
smutek, rozgoryczenie, jest łatwym celem dla Francuzów. Zostaje ciężko ranny.
Scena gdy umiera u boku Nataszy jest jedną z bardziej przejmujących. Nie wiem
czy znajdzie się osoba o tak kamiennym sercu, by nie zapłakać. Ja gorzkie łzy
roniłam.
Wiele godzin nieprzespanych, spędziłam na rozmyślaniu
nad głupotą Nataszy, nie mogłam zrozumieć co nią kierowało, jaka siła drzemie w
nas i prowadzi ku nieszczęściu. Tołstoj wprawdzie napisał „szczęśliwe zakończenie”
Natasza wychodzi za mąż rodzi dziecko, za dzieckiem a jedynymi jej troskami są
kolory kupek.
Pełnia szczęścia, nie tylko dla kobiety epoki
napoleońskiej ; ]
Czy jej miłość do Andrzeja nie była ta jedyną? Nie
mogę się zgodzić z tą tezą. Nigdy!! Jeśli prawdziwa miłość wszystko zwycięża,
dlaczego czyni wyjątek dla głupoty. Naszej własnej.
Chętnie powtórzyłabym sobie serial, ale w głupocie
swej pożyczyłam koleżance, która nie chce mi go oddać. Kilku płyt i
podręczników też. Muszę nowy nabyć, bo tęsknie: za muzyką i za bohaterami. A
jestem zbyt rozchwiana aby kolejny raz brnąć przez moralizatorski ton Tołstoja.
Który wielkim pisarzem był
Wojna i pokój - kiedy ja to czytałam, może wrócę do niej.Tego serialu jakoś nie kojarzę.Znam tylko rosyjska adaptację z Tichonowem, jako Bołkońskim.
OdpowiedzUsuńNatasza to było prawie, że dziecko, nastolatka więc trudno się dziwić, że była głupiutka. Musiała dorosnąć do prawdziwego życia.)
Ale AŻ taka głupota. Oj za drogo błędy młodości ją kosztowały
UsuńTeż pod wpływem serialu przeczytałam książkę. Obie formy pięknie zrealizowane, aktorzy, bohaterowie, fabuła no cudo po prostu. Książkę rzeczywiście pochłania się jednym tchem, a serial oglądałam z niekłamaną przyjemnością. I ten książę Bołkoński - ehh, marzenie a nie mężczyzna:)
OdpowiedzUsuńDokładnie - marzenie. Zresztą serial bardzo zacny był, aczkolwiek moja Mama uważała, że Natasza żabę jej przypomina :(
UsuńŚwietny post, jak zwykle. Z przyjemnoscią przeczytałam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie :D
UsuńAch, czytając Twoje ostatnie recenzje zapragnęłam obejrzeć ekranizację klasyki! Dzieła rosyjskich pisarzy nieco mnie zniechęcają swoją objętością, ale film...Warto się chyba skusić!
OdpowiedzUsuńFaktycznie te powieści mogą niepokojem napawać, ale jak się już wsiąknie, to leci w mgnieniu oczodołu :)
Usuń