Nazywano go księciem poetów, debiut porównywano do debiutu Adama Mickiewicza, a dzieło jego życia "Kwiaty polskie" zestawiano z "Panem Tadeuszem". Napisał wiele wierszy i piosenek, które przeszły do legendy: "Miłość ci wszystko wybaczy" śpiewaną przez Hankę Ordonównę, "Grande Valse Brillante" w wykonaniu Ewy Demarczyk, Wspomnienie z muzyką Czesława Niemena. Jego Ptasie radio i Lokomotywa do dziś nie mają sobie równych w polskiej literaturze dziecięcej, Bal w Operze wciąż na nowo i z tą samą precyzją opisuje rzeczywistość Polski. A muzycy punkowi odkryli Tuwima anarchistę i alterglobalistę.
Książka Mariusza Urbanka opisuje meandry losu i kulisy twórczości Juliana Tuwima - poety, tekściarza kabaretowego, tłumacza, bibliofila, kolekcjonera, badacza i popularyzatora dziejów kultury.
Dobrze
jest pracować. Dobrze jest rozmawiać z ludźmi z pracy. Gdyby nie rozmowa na
przerwie, nie usłyszałabym gorącej zachęty do przeczytania książki Mariusza
Urbanka „Tuwim. Wylękniony bluźnierca”. Na szczęście działo się to niedługo
przed Dniem Dziecka, więc wyżebrałam, taki prezent. Ha! Widzicie, jak sięgam po
książki z półki, to nie jest tak, że czekają latami. Początek czerwca, a mamy
połowę lipca – piorunem mi to idzie!! Tuwima kojarzyłam z wierszyków
dziecięcych, zabawnych, rytmicznych, których nauka była zabawą, a nie katorgą.
Nawet nie wiedziałam, że Julian wielkim
poetą był. Chociaż słyszałam oczywiście o Kwiatach polskich. Tylko, że
ja nie lubię poezji. Naprawdę, maturalne wymogi, skutecznie stłumiły moje
ciągoty do wierszy. Uznaję tylko Słowackiego, dosłownie kilka wierszy
Mickiewicza a teraz też Juliana Tuwima. Za co dziękuję Mariuszowi Urbankowi.
Julian
Tuwim urodził się w Łodzi w rodzinie zasymilowanych Żydów. Nie znał innego
rodzimego języka niż polski, nie miał innej Ojczyzny, ale zawsze będzie
Żydem. Z dzieciństwa weźmie się jego
kompleks – myszka na policzku, która tak przeszkadzała jego matce, że woziła go
po lekarzach i znachorach – zaowocuje to lękiem przed tłumem, ucieczkami w
samotność. Ale dzieciństwo to także ojciec uwielbiający słowa, którą to
miłością zarazi syna, który do końca życia będzie stałym klientem
antykwariatów, szukającym różnych dziwnych, ciekawych rzeczy. „Wylękniony
bluźnierca” – to zresztą fragment jednego z jego wierszy, to Tuwim, bawiący się
słowem, człowiek o cudownym poczuciu humoru, który w tych ciekawych czasach
Polski odzyskującej niepodległość, znalazł pokrewne dusze, z Antonim Słonimskim
przyjaźń będzie trwała cała życie. Ta dwójka, jak nikt, będzie umiała wyśmiać
absurdy świata. Tuwim – poeta gorszący, poeta pacyfista, cynik, przyjaciel
elit, emigrant, piewca komunizmu, opłakujący Stalina. Postać pełna kontrastów, ale nie waham się ani
chwili – chciałabym go poznać. Wyjątkowy, wspaniały człowiek, który musiał żyć
w zbyt ciekawych czasach. I chociaż
wielu krytykowało jego poglądy, raczej nikt nie odmawiał mu talentu, uznawali
go najwięksi poeci epoki.
Mam
wrażenie, że temat którego dotyka Mariusz Urbanek – zamienia się w złoto.
Kolejna wspaniała biografia. Książka, która uczy, potrafi rozbawić, ale i
zasmucić – zasmucić, gdy zadumamy się dzięki niej nad ludzką egzystencją…
Tuwima
nazywano dowodem na istnienie Boga. Ja po przeczytaniu tych strof, nie mogę
znaleźć sobie miejsca:
Modlitwa
(fragment poematu Kwiaty polskie)
Chmury
nad nami rozpal w łunę,
Uderz nam w serca złotym dzwonem,
Otwórz nam Polskę, jak piorunem
Otwierasz niebo zachmurzone.
Daj nam uprzątnąć dom ojczysty
Tak z naszych zgliszcz i ruin świętych,
... Jak z grzechów naszych, win przeklętych.
Nich będzie biedny, ale czysty
Nasz dom z cmentarza podźwignięty.
Ziemi, gdy z martwych się obudzi
I brzask wolności ją ozłoci,
Daj rządy mądrych, dobrych ludzi,
Mocnych w mądrości i dobroci.
Pysznych pokora niech uzbroi,
Pokornym gniewnej dumy przydaj,
Poucz nas, że pod słońcem Twoim
"Nie masz Greczyna ani Żyda".
Piorunem
ruń, gdy w imię sławy
Pyszałek chwyci broń do ręki,
Nie dopuść, żeby miecz nieprawy
Miał za rękojeść krzyż Twej męki.
Niech się wypełni dobra wola
Szlachetnych serc, co w klęsce wzrosły,
Przywróć nam chleb z polskiego pola,
Przywróć nam trumny z polskiej sosny.
Lecz nade wszystko - słowom naszym
Zmienionym chytrze przez krętaczy
Jedyność przywróć i prawdziwość:
Niech prawo zawsze prawo znaczy,
A sprawiedliwość - sprawiedliwość.
Jakie
to aktualne i piękne. Autor przytacza w książce opowieść, jak aktualna była ta Modlitwa w czasach wojny, jaki wtedy
musiała mieć wydźwięk, jak ogromną siłę rażenia. Za to właśnie uwielbiam
Urbanka, za to że nie robi z biografii łzawej telenoweli, że nie stara się na
siłę wyciskać łez, ani narzucać swoich poglądów, ale daje słowom mówić On tym
słowem czaruje. W tym wypadku opowiada historię wyjątkowego człowieka. W wyjątkowy
sposób.
Mam
problem z opisaniem tej książki… tak mi smutno. Słucham sobie piosenek na
podstawie tekstów Tuwima, w głowie kołacze mi Eklezjasta z tym swoim Vanitas, vanitatum, et omnia…
Chcę
wam polecić tę wspaniałą biografię, w żadnym miejscu ona nie nuży, Urbanek jak
zwykle wspaniale opowiada, zachęca do dalszych poszukiwań. Jest gawędziarsko,
zabawnie(bo Tuwim miał ostry języczek, który dziś by bulwersował, a co dopiero
prawie sto lat temu), bywa też smutnie, ale zawsze jest pięknie, literacko.
Doskonale!
Polecam!!
Smutne jest to, że matki widząc nasze wady i niedoskonałości obserwują nas cały czas i komentują: a myszka na policzku zapudruj ją, a bark krzywy noś luźne rzeczy, a bioderko krzywe zatuszuj je, a w tej kcce tego nie widać i bla bla bla tak non stop. Biedny Julian Tuwim, żal mi go za to, że matka widziała głównie tę cholerną myszkę a nie fajnego wrażliwego człowieka. Kocham Tuwima i chcę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńTak było, jest i będzie, dla zbyt wielu ważniejsze są etykietki i wygląd, zamiast pięknego wnętrza. Chcesz przeczytać. BTW. jak mało kiedy tytuł jest tak niesamowicie adekwatny!
Usuńnie wszystkie matki...najważniejsze, żeby nie zrobić tego swoim dzieciom :-)
UsuńCzytałam książkę. Jest wspaniała. Ładnie to ujęłaś z zamienianiem tematu w złoto.
OdpowiedzUsuńBo ja uwielbiam to jak Urbanek pisze :)
Usuń