Gdyby pewnego dnia Twój największy sekret wyszedł na jaw?Gdyby pewnego dnia przeszłość wróciła i zmieniła wszystko?Gdybyś pewnego dnia dostała szansę, by odbudować najważniejszą więź w swoim życiu?
Pewnego dnia w drzwiach Marianne staje osiemnastoletnia Kirby. Jedno spojrzenie wystarcza i Marianne wie, że odnalazła ją córka. Jej idealny świat rozpada się, a wspomnienia o młodzieńczej namiętności ożywają.Czy Marianne i Kirby zbliżą się do siebie? Czy zrozumieją, czego chcą? Czy wreszcie odważą się pójść za głosem serca?
Nikt nie zrozumie Cię lepiej niż Emily Giffin!
poniedziałek, 11 lipca 2016
"Pewnego dnia" - Emily Giffin [ niewykorzystane okazje się mszczą, nawet jeśli tylko mentalnie]
10 komentarzy:
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.
Mnie jakoś Giffin nie podeszła. Coś czytałam sto lat temu, ale nie zaiskrzyło. :(
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo, czytałam chyba "Coś niebieskiego", ale mnie jakoś irytowała i drugiej szansy dla pisarki nie było.
UsuńChyba ją albo się lubi, albo nie, ja strasznie lubię sobie nią czas umilić :D
UsuńWidzę, że książki Giffin u Ciebie w natarciu. :) Dobrze mieć taką autorkę, której książki zawsze nieźle się sprawdzają i można liczyć na wciągającą lekturę.
OdpowiedzUsuńOooo zdecydowanie, będzie jeszcze kilka tekstów :D
UsuńKusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJakoś jeszcze nie czytałam nic Giffin... A jedna czeka na półce. Muszę nad robić!
OdpowiedzUsuńPopraw się czym prędzej!!
UsuńDoskonale Cię rozumiem i lubię w powieściach Griffin właśnie to, że nie są to do końca płaskie opowiastki o wielkiej miłości. Myślę, że świetnie się je czyta.
OdpowiedzUsuń