Katniss Everdeen wraz z matką i siostrą mieszka w Trzynastce - legendarnym podziemnym dystrykcie, który wbrew kłamliwej propagandzie Kapitolu przetrwał, a co więcej, szykuje się do rozprawy z dyktatorską władzą.Katniss mimo początkowej niechęci, wykończona psychicznie i fizycznie ciężkimi przeżyciami na arenie, zgadza się zostać Kosogłosem - symbolem oporu przeciw kapitolińskiemu tyranowi
Obecnie mało jest osób, które nie słyszały o „Igrzyskach
śmierci”, było głośno o książkach, później o filmie i tak większość ma jakieś
zdanie na temat tej serii, albo się czytało i podoba, się lub nie, albo się nie
czytało i krytykuje się na zasadzie „skoro jest modne, to pewnie chłam”,
niektórzy - ale nieliczni są neutralni…
bywa : )
Należę do grupy, która książkami się oczarowała, film zaś
zjechała… jak wiecie z recenzji film mnie nie porwał, ale pierwsze dwie części –
owszem. Ale to trylogia… a niestety często tak bywa, i o tej cześci też
słyszałam, że finał zamiast spektakularnego zachwytu wzbudza niesmak. Jest
zawodem często. Z pewną dozą lęku przystępowałam przeto do lektury korony
trylogii w którym rozstrzygnąć się miały losy bohaterów i całego państwa Panem.
W końcówce tomu drugiego Katniss zostaje zabrana z Areny
Igrzysk Ćwierćwiecza Poskromienia i poduszkowiec mknie z nią do Trzynastego Dystryktu
– który rzekomo został zniszczony za pierwszej rebelii przeciwko Kapitolowi…
Tom trzeci wtajemniczy nas w prawdziwą historię Mrocznych Dni, dowiemy się co
się działo z Trzynastką, jak to się stało, że ten dystrykt przetrwał i nie musiał
wystawiać swoich dzieci w Igrzyskach. Będziemy mogli obserwować jak przebiegają
przygotowania do ostatecznego starcia z
siłami Kapitolu. Wydaje się, że aby Kapitol poniósł klęskę niezbędna jest pomoc
Katniss, która dla większości ludzi w dystryktach stała się symbolem rewolucji,
teraz musi wyrazić zgodę na oficjalne odegranie roli Kosogłosa, co ma być jeśli nie gwoździem do trumny Kapitolu, to
chociaż ciosem który osłabi propagandę wroga. W tym tomie spotkamy naszych
starych znajomych, chociaż poznamy również nowe twarze… i - przeczytajcie sami, bo ciężko to opisać.
O ile we wcześniejszych tomach miałam wrażenie, że czytam o
totalitarnym państwie, tak Kosoglos nasuwał mi jednoznaczne skojarzenia z
Powstaniem Warszawskim, gdyby autorem był nasz rodak na pewno nie ucieklibyśmy
przed takimi porównaniami. Nie chcę zasypać Was potokiem martyrologii, bo to mimo
wszystko książka dla młodzieży, którym obce są – w większości wartości, które w
pokoleniu naszych dziadków, czy pradziadków, a wiec tych młodych ludzi, którzy
bez mrugnięcia okiem zostawiali swoje życie prywatne, aby iść walczyć za
ojczyznę, były normą. Nie chcę się oszukiwać, że ta książka przemówi do
młodzieży i wzbudzi w nich miłość do Ojczyzny, gotowości do poświęceń, bo jedna
jaskółka wiosny nie uczyni. Ale czytając
pewne fragmenty miałam przed oczami sceny znane mi z archiwalnych nagrań
obrazujących Powstanie właśnie… Ale nie chcę Was w ten sposób zniechęcać bo
wiem, że akurat Powstanie Warszawskie jest wydarzeniem kontrowersyjnym, które u
jednych wzbudza wręcz ekstatyczne zachwyty a u innych skrajną irytację, chociaż
osobiście uważam, że każda z powyższych postaw jest zła, a co najmniej niewłaściwa.
Ale nie o tym chciał pisać. Walka o zakończenie tyranii demonicznego prezydenta
Snow`a staje się głównym tematem tego tomu, oczywiście nie tematem jedynym,
gdyż poznajemy losy tej bitwy, czy raczej wojny z perspektywy Katniss, a wiec
poznamy również jej przeżycia, dylematy, lęki i bóle. A boli ją zaiste wiele…
Katniss jest w tym tomie bardzo egocentryczną i egoistyczną panienką… skupia
się wyłącznie na swoich przeżyciach, na swoich odczuciach i pragnieniach. Jest
to ludzkie – owszem, komu z nas nie zdarzyło się postawić własnych interesów przed dobrem tak zwanego
ogółu. Ale na Boga bez przesady… ona musi dopiąć swego na wszystkich frontach,
zero kompromisów.
Pozostali bohaterowie są już bardziej ludzcy, czyli nie
irytują już tak jednoznacznie, bo jeśli
mają jakieś wkurzające cechy(bo kto ich nie ma) to mają równoważące
zalety. Katniss nie jest człowiekiem tylko z wadami, ale te wady są wyjątkowo
wyraźne.
Akurat Igrzyska Śmierci jako seria nie wzruszały mnie do
łez, ale w tej części była scena, która łzy mi wycisnęła…. Myślę o jednej z
końcowej scen z pewnym kotem… normalne, ze los zwierząt mnie bardziej wzrusza
niż ten ludziowy….
Podsumowując tom, jest wart przeczytania, swojej ceny…
zapewne ile ludzi, tyle opinii, jedni stwierdzą, ze to najlepszy tom, inni że
najgorszy, a jeszcze inni, że całkiem przeciętny. Ja uważam, ze trzyma poziom,
były emocje, było wczytanie się w książkę w stu procentach….
Co do całej serii, uważam że pomysł był świetny, okazało się
ze można pokazać dwójkę ludzi w trudnej sytuacji, których łączyć zaczyna coś więcej,
że można pokazać miłość jako generator całej gamy pozytywnych uczuć, a nie tylko,
wymówkę dla Żądzy
. To ciekawa seria o patriotyzmie
który dziś jest tematem pomijanym w książkach dla młodzieży, a i w tych dla
dorosłych, to tylko jako slogan w politycznych tomiszczach…. Autorce należy
gratulować pomysłu i wykonania.
Naprawdę bardzo pozytywnie serię odebrałam… : ) chciałabym więcej
Recenzje powieści składających się na trylogię
Czytałam dopiero pierwszy tom, dwa jeszcze przede mną. :) I nie mogę się już doczekać <3
OdpowiedzUsuńI słusznie :)
UsuńTen tom mi się podobał najmniej, był bardzo przygnębiający a zakończenie mimo wszystko dołujące. Liczyłam na mały promyk nadziei, który pojawia się tylko z pozoru... Ale przynajmniej na pewno tej trylogii nie zapomnę.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony masz rację, ale to jednak była wojna, chciałabyś takie slitaśne zakończenie jak epilog w Potterze? Tu promyk nadziei jest... mały ale jest...
Usuńzazdroszczę wszystkim osobom, które miały okazję czytać tę trylogię... mi na razie nie było to dane :(
OdpowiedzUsuńto do biblioteki/księgarni marsz!
UsuńJa póki co jestem w fazie rozglądanie się za pierwszym tomem... :)
OdpowiedzUsuńszukajcie a znajdziecie :)
Usuń