„Brzydka miłość” to zbiór krótkich opowiadań autorstwa Jacka Getnera, scenarzysty (“Klan”, “Daleko od noszy”, “Malanowski i partnerzy") i pisarza.
Myli się osoba, która sądzi, że
przez cały weekend intensywnie czytałam książki i teraz zasypię Was zbiorczo
recenzjami. Książki czytałam, ale to były podręczniki, zasypać, zasypię :P Ale nie będzie ich znowu wiele. Od razu
lojalnie uprzedzam, że na weekendach na których pracuję moja aktywność blogowa
będzie niska. Dlaczego? Bo jestem tak wymięta, że po tylu godzinach gadania nie
mogę zebrać myśli :P
Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o książce
która przeleżała u mnie sporo, czas -
kiedy było o niej głośno
przeleżała wysoko na półce, nad moim łóżkiem. To ze w akcie zemsty nie spadła
mi na głowę to jakiś cud. Co mnie nie mogło przekonać do tej książki, może
nawet jakoś odpychało, uprzedzanie – z którym walczę – do opowiadań, Objętość, nie lubię książek cienkich, ledwo
człowiek się wczyta, już musi kończyć. I proszę Państwa książka jest z szaty
graficznej podobna do książki telefonicznej. Nie widziałam jej w żadnym z
miejsc w którym się zaopatruję w książki, a jeśli tam była, mogłam ją przeoczyć. Bo nie rzuca
się w oczy zupełnie. Ale szukałam czegoś na półce i akurat książka mi w ręce
wpadła. Toteż w piątkowy wieczór wzięłam się za lekturę. I się zaczęło.
Jedne moje obawy się spełniły,
drugie nie. Książka zdecydowanie za szybko się skończyło, ale moje uprzedzenia
dotyczące opowiadań okazały się kolejny raz urojeniami szaleńca. Jeśli ktoś ma
dobre pióro, potrafi opowiedzieć sprawnie dobrą historię, nie musi tego czynić
przez 2000 stron, wystarczy kilka, kilkadziesiąt trafnie dobranych stron,
lepszych przecież jest niż dwieście stron, które nic nie wnoszą, nie wywołują
żadnych emocji.
Jacek Getner w zbiorku opowiadań „Brzydka
miłość” wydał trzydzieści opowiadań.
Opowiadań, które wzbudzają naprawdę najróżniejsze emocje, od wzruszenia – po irytację.
Nie irytuje opowiadanie, styl, czy autor, ale bohater. A moim skromnym zdaniem
książka powinna wzbudzać w czytelniku wszystkie uczucia, wyłączywszy znudzenie.
Autor przedstawia różne historia,
nie tylko ckliwe i przewidywalne, ale różne, potrafi przy tym człowieka tak
zaskoczyć, że chwilę zbiera się myśli. Postacie są odmalowane z
zegarmistrzowską precyzją. P. Getner ma w piórze coś takiego, że potrafi
pokazać czytelnikowi dokładnie to co ma zobaczyć.
Nie sugerujcie się tytułem, to
nie jest kolejny zbiorek romansowych opowiadań dla pensjonarek, to nie jest
lekka lektura, ona raczej zmusi Was do refleksji, zmonopolizuje Wasze myśli.
Nie obiecujcie sobie, ze będziecie czytać, dajmy na to jedno opowiadanko
dziennie. Nie dacie rady się powstrzymać!
Czytałam i bardzo mi się podobały, niektóre mnie rozbawiły, inne zasmuciły, ale ogólnie ja jestem na tak, i chcę więcej!
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie jestem osamotniona w mych traumach. Strasznie nie lubię opowiadań i wariuję, gdy mam jakiś zbiorek przeczytać. Wiem, że opowiadania nie gryzą, ale sto razy bardziej wolę nosić ze sobą wielkie tomiszcze, którego ciężar gatunkowy po prostu czuć :)
OdpowiedzUsuńI nawet nie chodzi o to, że krótka forma jest słabsza, łatwa do napisania - osobiście uważam, że trudniej napisać opowiadanie niż choćby trylogię. Ale ja tak strasznie nie lubię, jak książka za szybko się kończy...
Bardzo się cieszę, że niedługo sama po nią sięgnę. Ja akurat nie uprzedzam się do opowiadań - uważam, że wielką sztuką jest popełnić naprawdę dobry tekst w tak krótkiej formie. A dobrą sztukę lubię :)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię opowiadania, chociaż trudno trafić na dobry zbiór. Może skuszę się na ten ;)
OdpowiedzUsuńI tak nie lubię opowiadań. Nigdy się do nich nie przekonam :) Zawsze mnie rozczarowują mało rozbudowaną fabułą, na którą zwyczajnie nie ma miejsca.
OdpowiedzUsuń